„Ostatnią Wieczerzę” sfotografowano w rekordowej rozdzielczości 16 gigapikseli. Zdjęcie można obejrzeć w internecie pod adresem: http://www.haltadefinizione.com.
Leonardo da Vinci pisał: „Ta wiedza jest pożyteczniejsza, której owoc jest bardziej dostępny [...].Malarstwo ma cel dostępny dla wszystkich pokoleń całego świata.” Te słowa dzisiaj zyskują nowy wymiar. Dzięki zastosowaniu internetowych łączy, „Ostatnią Wieczerzę” mogą w całej okazałości podziwiać ludzie na całym świecie.
Projekt jest owocem współpracy włoskiego ministerstwa kultury, wydawnictwa De Agostini oraz firmy HAL9000 - światowego lidera w dziedzinie fotografii o wysokiej rozdzielczości. 7 maja 2007 roku wykonano aż 1677 zdjęć cząstkowych „Ostatniej Wieczerzy” Leonarda da Vinci, która znajduje się w refektarzu kościoła Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. Fresk fotografowano aparatem Nikon D2Xs z obiektywem AF-S Nikkor 600mm f/4D IF-ED II. Zastosowano dodatkowe oświetlenie, które nie emitowało ultrafioletu i nieomal nie nagrzewało powierzchni. rzetestowano je najpierw w Laboratorium Fotometrii Istituto Centrale per il Restauro.
Efektem tych prac jest superdokładna wizualizacja całości dzieła, udostępniona w sieci. Rozmiar obrazu to 96 gigabajtów. Dzięki funkcji zoomu, widzom nie umknie żaden detal bezcennego malowidła. Twórcy strony proponują w specjalnych okienkach prześledzenie kilku ważnych szczegółów, dotyczących postaci Jezusa i poszczególnych apostołów, krajobrazu z maleńkim kościółkiem w tle i perspektywy. Można też obejrzeć powiększenia detali: noża w prawej dłoni św. Piotra, przewróconej solniczki i załamań obrusa.
Mediolańskie malowidło Leonarda da Vinci jest najczęściej odwiedzanym pojedynczym dziełem sztuki na świecie. - Codziennie okupuje je tłum turystów. W 2006 roku było ich aż 350 tys. Tłok i pośpiech uniemożliwiają jednak kontemplację dzieła. Wyszliśmy naprzeciw miłośnikom sztuki – podkreśla Vincenzo Mirarchi z firmy HAL9000. Nabiera to szczególnego znaczenia, gdy weźmiemy pod uwagę, że za jakiś czas refektarz może zostać całkowicie zamknięty dla zwiedzających. Bowiem „Ostatnia Wieczerza” od wieków znika coraz bardziej z jego ściany.
Leonardo da Vinci malował „Ostatnią Wieczerzę” w latach 1494-1498 i od tamtej pory przeszła ona niejedną dziejową burzę. Nie przysłużyły się jej zastosowane tytułem eksperymentu farby olejne i werniks, kładzione na tynk. Taka technika spowodowała stosunkowo szybkie niszczenie dzieła, a to pociągnęło za sobą serię nieudanych renowacji w XVIII wieku, połączonych z miejscowym zdrapywaniem oryginalnej warstwy malarskiej. W 1500 i 1800 roku fresk uszkodziły powodzie, które nawiedziły Mediolan, a podczas kampanii włoskiej Napoleona refektarz kościoła Santa Maria delle Grazie z freskiem Leonarda służył wojsku jako stajnia i magazyn. 16 sierpnia 1943 roku klasztor został zniszczony w wyniku nalotów i chyba tylko cudem ocalała mocno nadwyrężona ściana z „Ostatnią Wieczerzą”. Uratować arcydzieło i przywrócić mu dawny blask próbował po raz pierwszy ze znawstwem, już po wojnie, Mauro Pellicioli. Ostatnią renowację, trwającą 22 lata, Pinin Brambilla Barcilon ukończył w 1999 roku. Odsłonił on fragmenty oryginalnych płaszczyzn barwnych, malowanych ręką samego Leonarda da Vinci. Przywrócił m.in. refleksy barw szat apostołów na zastawie stołowej.
Dzisiaj „Ostatniej Wieczerzy” zagraża z kolei mediolański smog. Malowidło jest pokryte rosnącą warstwą trujących substancji, unoszących się w powietrzu – alarmował pod koniec października 2007 roku włoski dziennik „Corriere della Sera”. Badania naukowe wykazały, że zawartość trujących pyłków w powietrzu refektarza wynosi od 30 do 40 mikrogramów na metr sześcienny, co oznacza około 3-krotny wzrost w porównaniu z 2005 rokiem. Rezultatem jest postępujące ciemnienie dzieła. Konserwatorzy są zdania, że całkowicie wyeliminować zagrożenie może jedynie zamknięcie refektarza przed zwiedzającymi i ... mediolańskim smogiem. Na razie rozważają umieszczenie ochronnej szyby bądź ograniczenie liczby zwiedzających.
- Jak najwierniejsze udokumentowanie aktualnego stanu dzieła, wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jest naszym obowiązkiem. Zwłaszcza, że ono cały czas niszczeje.Teraz pojawiły się technologie, które to umożliwiły - podkreśla Paola Claudia Scioli z Wydawnictwa De Agostini.
Agnieszka Labisko