„Cerca trova” czyli „Kto szuka, ten znajdzie” – taki napis widnieje na fresku Giorgia Vasariego w Pałacu Vecchio we Florencji. Inżynier i historyk sztuki Maurizio Seracini uważa, że prawie niewidoczna z poziomu podłogi inskrypcja na zielonej chorągwi może być cenną wskazówką, gdzie szukać zaginionego fresku „Bitwa pod Anghiari” Leonarda da Vinci. W dotarciu do arcydzieła mają pomóc najnowsze technologie.
Saracini jest przekonany, że Vasari, który otrzymał zlecenie ozdobienia ścian florenckiego pałacu zrobił wszystko, aby ochronić zastany tam, jeszcze wtedy widoczny fresk Leonarda da Vinci. Malowidło było jednak znacznie zniszczone. Mogło to być wynikiem zawilgocenia ścian albo zastosowania przez Leonarda nietypowych farb i eksperymentalnej zaprawy, wykonanej prawdopodobnie z podgrzanego wosku, rozpuszczalnika oraz gumy arabskiej. Irving Stone wysnuł po konsultacjach z naukowcami hipotezę, że malowidło spłynęło częściowo ze ściany w początkowym okresie prac i to dlatego da Vinci od niego odstąpił i wyjechał z Florencji.
Leonardo da Vinci pracował nad freskiem w Sali Rady Pałacu Vecchio w latach 1503-1506. Wiadomo, że go nie dokończył. Namalował jedynie centralną część zaplanowanej kompozycji, tzw.„Bitwę o sztandar”. Sugestywnie ukazał niezwykle gwałtowne starcie wojenne w postaci kłębowiska ludzi i wierzchowców, dramatyczne napięcie, zamęt i strach. Niestety dzisiaj nie tylko nie znamy oryginału dzieła, ale i karton – jego pierwowzór – pozostaje niedostępny naszym oczom, ponieważ zaginął lub został zniszczony. Pojęcie o nowatorskim charakterze „Bitwy pod Anghiari” dają jedynie zachowane szkice piórkiem i tuszem mistrza Leonarda i do pewnego stopnia również skopiowane przez Rubensa fragmenty oryginalnego kartonu. To, co wiemy, pozwala jednak twierdzić, że „Bitwa pod Anghiari” mogła być arcydziełem tej klasy, co „Ostatnia Wieczerza”. Prof. Martin Kemp z Oxford University, kurator zeszłorocznej wielkiej wystawy o twórczości Leonarda da Vinci w Victoria & Albert Museum, jest zdania, że „Bitwa pod Anghiari” wyznacza przełom w dziedzinie ukazywania ruchu w malarstwie.
Jakie były losy fresku Leonarda w Palazzo Vecchio? Vasari rozpoczął tam prace renowacyjne i wykonał własne malowidła ścienne w 1563 roku. „Wiadomo z przekazów historycznych, że fresk Leonarda był wtedy, po 60 latach od jego powstania, wciąż widoczny. Ludzie nadal przybywali specjalnie po to, aby go podziwiać” – mówi Maurizio Seracini. Później jednak Vasari miał zamalować/przykryć podniszczone dzieło Leonarda. Seracini zauważył przed 30 laty intrygującą inskrypcję na jednej ze scen, wymalowanych przez Vasariego: „Szukajcie, a znajdziecie”, która stała się odtąd mottem jego badań. Niestety nie było jeszcze technologicznych możliwości sprawdzenia, co jest pod spodem?
Dopiero w latach 2002-2003 badanie rentgenowskie wykazało, że za częścią fresku Vasariego z napisem znajduje się pusta przestrzeń. „Być może za nią, na drugim murze, na powierzchni około 6 na 4 metry, znajduje się poszukiwane malowidło Leonarda da Vinci.” – dodaje włoski naukowiec. Vasari podwyższył bowiem dach pałacu o 7 metrów i wybudował wewnątrz sali drugi zestaw ścian. „Między nową a starą ścianą jest przestrzeń, która mogła ochronić fresk Leonarda. Warto wiedzieć, że podobną technikę Vasari stosował, aby uratować inne dzieła sztuki. Poza tym, trudno uwierzyć, żeby autor Żywotów najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, który tak podziwiał Leonarda da Vinci, pozwolił na zniszczenie jego fresku.” - uważa Seracini. Podobnego zdania jest Alessandro Vezzosi, wybitny znawca twórczości Leonarda da Vinci.
Saracini chce odsłonić zaginiony fresk za pomocą tzw. neutronowej analizy aktywacyjnej. Technika ta polega na wysyłaniu strumieni neutronów, które trafiając na różnego rodzaju substancje, wywołują sztuczną promieniotwórczość. Badając ją, możemy dowiedzieć się, na jaką substancję natrafiły neutrony. Na szczęście Leonardo da Vinci skrupulatnie notował, jakie były składniki jego autorskich farb. Na przykład w czerwonej farbie możemy się spodziewać zawartości rtęci, a w białej - ołowiu. Promieniowanie właściwe dla tych substancji pomoże zidentyfikować kolory na badanej powierzchni.
Jeśli malowidło Leonarda rzeczywiście znajduje się pod freskami Vasariego, to będzie można odtworzyć jego zarys i wykonać jego możliwie wierną kopię naturalnej wielkości. Seracini rozpoczął analizę neutronową pod koniec listopada. Wyniki mogą się okazać sensacyjne, dlatego czekamy na nie z niecierpliwością.
Agnieszka Labisko