Postać papieża wykreował Michel Piccoli. Grany przez Jerzego Stuhra rzecznik prasowy Watykanu sprowadza psychoterapeutę, który próbuje pomóc papieżowi w przezwyciężeniu kryzysu.
Filmowi Nanniego Morettiego zarzucano, że uderza w kościelną instytucję i hierarchię. Jerzy Stuhr podkreśla jednak w wywiadzie dla IAR, że taki odbiór jest błędny; w gruncie rzeczy film pokazuje samego papieża jako ciepłego i subtelnego człowieka, który ma odwagę powiedzieć publicznie, że się boi.
- W tym filmie nie ma negatywnych postaci - mówi aktor. - Kardynałowie pokazani są z humorem, który nikogo nie wyśmiewa, nie wyszydza.
Jerzy Stuhr przyznaje, że film nie jest zgodny z doktryną Kościoła, która mówi, że ten, który staje na czele Stolicy Piotrowej, jest namaszczony przez Ducha Świętego, a nie wybrany przez kardynałów.
Polski aktor podkreśla, że mimo to Radio Watykańskie dało pozytywną recenzję filmu.
Obraz spotkał się tyakże z bardzo pozytywnymi reakcjami we Francji. Odniósł tam sukces frekwencyjny. Prasa francuska okrzyknęła "Habemus Papam - mamy papieża" arcydziełem i najlepszym filmem Morettiego; nie szczędziła również zachwytów dla doskonałej kreacji Jerzego Stuhra. Rola Polaka Rajskiego została napisana przez scenarzystów specjalnie dla niego. Na życzenie Morettiego.
- Zawsze o tym marzyłem, żeby zagrać rolę napisaną z myślą o mnie. A u tego reżysera wielu aktorów gotowych byłoby zagrać nawet za darmo - dodał Stuhr.
IAR, to