Marek Mądrzejewski: Janusz Piechociński, poseł, Wiceprezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury. Witamy serdecznie.
Janusz Piechociński: Dzień dobry.
M.M.: Taka pozorna mądrość, że nie ma ludzi niezastąpionych, traci na wiarygodności w obliczu śmierci Bronisława Geremka.
J.P.: Bo to była bardzo ważna postać polskiej polityki, nawet dla przeciwników polityk ponadstandardowy, często nie rozumiany, a myślę, że przede wszystkim polityk, szczególnie w ostatnim okresie mało partyjny. Otóż to nie jest żadną tajemnicą, że w latach 90. PSL z Unią Demokratyczną, a później z Unią Wolności walczył o przeżycie na scenie politycznej, pomiędzy lewicą a prawicą często nie było miejsca na tę trzecią formację, prawda? Jakby byliśmy skazani na rywalizację polityczną, ale także dzieliły nas bardzo głębokie różnice programowe. Ale i w tej walce, i w tych różnicach było miejsce, choćby w obszarze budowania Konstytucji polskiej, na wielki kompromis. I ja twierdzę, że gdyby w 93 roku dostały się do Sejmu bardzo radykalne, skrajne środowiska, byłoby bardzo trudno wypracować kompromis konstytucyjny, a tak możemy dzisiaj narzekać na tę Konstytucję, możemy mówić o tym, że warto jej jakieś elementy poprawiać, ale ponad 10 lat ta Konstytucja dobrze służy Polsce, a jej fundamentami był kompromis pomiędzy ugrupowania koalicji rządowej, PSL–em, SLD ówczesnymi, a ówczesną Unią Demokratyczną. I o tym warto pamiętać, bo wpływ na ten kompromis miał także profesor Geremek.
M.M.: Jak pan odpowiedziałby na pytanie, które stawia dzisiejsza Rzeczpospolita: „Gronkiewicz–Waltz w niełasce”? Idzie, oczywiście, o niełaskę premiera Donalda Tuska.
J.P.: Ja myślę, że to nie jest kwestia... To by było zbyt łatwe, gdybyśmy sprowadzali to do relacji osobistych. Prawdą jest to, że Warszawa nie ma szczęścia do skutecznych prezydentów. Ani Lech Kaczyński, ani później jego następcy w związku z wyborem Lecha Kaczyńskiego na prezydenta miasta, ani prezydent Hanna Gronkiewicz nie przełamała impasu inwestycyjnego w mieście, przede wszystkim jeśli chodzi o duże infrastrukturalne inwestycje.
W roku 2002 ja miałem honor uczestniczyć w kampanii wyborczej na prezydenta Warszawy obok wielu tuzów polskiej polityki, no i wówczas mówiłem, że musi to być kadencja infrastruktury w kontekście choćby wykorzystania środków unijnych. No i teraz kiedy popatrzymy na to, co z wielkiego planu wieloletniego inwestycji warszawskich jeszcze Lecha Kaczyńskiego z roku 2003 zostało zrobione, a co w dalszym ciągu jest na deskach kreślarskich albo w przetargach, albo jest kwestionowane w procesach przetargowych, to widać wyraźnie, że na dobrą sprawę skończyło się na dużych inwestycjach, którym patronował prezydent Paweł Piskorski, a to już jest, proszę państwa, początek lat dwutysięcznych.
W związku z tym nie dziwić może, nie dziwi mnie wcale to, że Warszawa jako symbol dłuższych rządów Platformy Obywatelskiej, bo to już jest kilka lat i przecież w roku 2010 mamy kampanię samorządową, staje się takim gorącym kartoflem w rękach Platformy Obywatelskiej.
Na i na jeszcze jedno chcę zwrócić uwagę, bo to legło także u podstaw tej wizji budowania metropolii, a więc powiązania komunikacyjnego, funkcjonalnego wielkiego miasta, jakim jest Warszawa, z jego najbliższym otoczeniem. To także jest pewien problem i także pole pewnego eksperymentu.
No i myślę, że na koniec Warszawa jest przecież miastem–gospodarzem Euro 2012, za Stadion Narodowy odpowiada państwo i minister Drzewiecki, ale wszystkie pozostałe ważne inwestycje, nie tylko stadion Legii, to są inwestycje przypisane do prezydenta Warszawy i jej instytucji podległych pani Gronkiewicz–Waltz. No i te sygnały choćby związane ze stanem prac nad metrem, gdzie Warszawa stoi przed dramatycznym wyzwaniem...
M.M.: Druga nitka metra po znakiem zapytania.
J.P.: No właśnie.
M.M.: Mosty...
J.P.: Mosty pod znakiem zapytania. No i widzimy, jakiego... To nie jest problem już tylko do dyskusji politycznej i relacji wewnątrz czy poza Platformą czy ewentualnie skutecznego ataku PiS-u czy SLD silnego w Radzie Warszawy, no bo tutaj mamy trójpodział władzy, można powiedzieć, że w Radzie Warszawy Platforma sama nie jest w stanie przegłosować swoich postulatów programowych, o czym świadczy próba podwyżki stawek wynajmu domów komunalnych, zablokowana skutecznie przez SLD, ale to niewątpliwie jest poważny problem. I zwracam uwagę na to, że aglomeracja staje się niewydolna komunikacyjnie. W tej chwili łatwiej nam się, także dzisiaj mi udało się łatwiej i szybciej dojechać do Jedynki tutaj, ale tylko dlatego, że znaczna część warszawiaków wyjechała. Od września czeka nas dramatyczna, szczególnie na wszystkich wjazdówkach do Warszawy, sytuacja. Jeżeli...
M.M.: Gdyby wczoraj usiłował pan wyjechać na wschód z Warszawy, to zobaczyłby pan, jaki to jest problem bez względu na to, czy warszawiacy wyjechali, czy nie.
J.P.: Tak, tylko jeżeli w godzinach szczytu także komunikacja miejska porusza się w części centralnej miasta, śródmiejskiej z prędkością 5–7 km/godzinę, to już wszyscy wiemy... autobusowa, to już wszyscy wiemy, że przed prezydent Warszawy i przed Radą Warszawy stoją dramatyczne wyzwania i stąd ta na przykład próba wprowadzenia tego myta za wjazd do Śródmieścia dodatkowego, bardzo niepopularnego.
M.M.: Zobaczymy... zobaczymy...
J.P.: A więc stoją przed prezydent Warszawy gigantyczne wyzwania, które będą miały także przełożenie na notowania partyjne, no bo jest to w końcu jedna z liderek Platformy Obywatelskiej, bodajże jak dobrze pamiętam, wiceprzewodnicząca tej partii.
M.M.: W każdym razie strach przed krytyką ze strony opozycji może nie jest zbyt wielki, natomiast pytanie, bo prawdopodobnie takie premier zadał: „Czy pani prezydent ma zamiar nie dotrzymać swoich obietnic wyborczych?”, nie wróży najlepiej bezkolizyjnemu jej trwaniu na stanowisku. Kurczy się generalnie ilość planowanych w związku z Euro 2012, które było taką perspektywą nie tylko zaistnienia Polski jako gospodarza Mistrzostw, ale dobrą okazją przy okazji funduszy europejskich do naprawienia w infrastrukturze tego, co zostało przez dziesięciolecia...
J.P.: Nie, dobrze pan podkreślił, że nie budujemy infrastruktury, szczególnie liniowej, kolejowej, drogowej na Euro. Jest to program, dla którego Euro jest pewnym incydentem i datą graniczą z punktu widzenia skuteczności realizacji planów, taki swoisty sprawdzian wydolności naszej administracji. I to też jest pewien problem, bo w dotychczasowym stanie prawnym duże inwestycje przygotowywano średnio w kraju od czterech do siedmiu lat, i to też jest problem pani Gronkiewicz–Waltz, jakie szuflady ona zastała, i to też jest problem ministra Grabarczyka, bo powiedzmy wprost – on kontynuuje jeszcze zadania przygotowywane jeszcze przez ministra Opawskiego i zaczyna dopiero pierwsze zadania przygotowane za czasów ministra Polaczka. Dopiero w tej chwili mamy w Sejmie ostatnie elementy pakietu proinwestycyjnego. To jest kolejna zmiana specustawy, która jeśli wejdzie w życie, to od 1 stycznia przyszłego roku pozwoli skrócić proces przygotowawczy według ekspertów do 2–2,5 roku.
M.M.: No dobrze, panie pośle, ale na ile skrócą się autostrady, które były planowane, kiedy Platforma z PSL–em przejmowała władzę?
J.P.: Ja wtedy mówiłem, że bardzo ten ambitny program, bo to jest ambitny program, jeżeli uda nam się zrealizować w 60–70% w części drogowej, to to już trzeba będzie zakładać za sukces...
M.M.: A jakby to przełożyć na kilometry?
J.P.: Nie, odłóżmy kilometry, dlatego że pamiętajmy o tym, co się wydarzyło w międzyczasie. W międzyczasie dramatycznie wzrosły wymagania środowiskowe, ten efekt porozpudzki i nowe dyrektywy europejskie, które znacząco wyhamowały i podniosły koszt inwestycji. I także – i to jest chyba najbardziej dramatyczna informacja dla tego procesu i dla liczby kilometrów autostrad i dróg – o 30% wzrosły koszty średnio budowy drogi w Polsce, luty 2008 do lutego 2007, dlatego tak warto pilnować każdego projektu, dlatego że z dnia na dzień im później następuje prawomocne rozstrzygnięcie przetargu i podpisanie umowy na wykonawstwo, tym koszty realizacji tych zadań rosną. Widać to choćby po cenie kilometra autostrady w Polsce wynikającej z ostatnich przetargów.
M.M.: Koalicja nie przełamie weta prezydenckiego swoimi głosami, potrzebne jest jej wsparcie SLD. Na ile jest realna taka współpraca, zważywszy na deklaracje Grzegorza Napieralskiego, o których mówiliśmy wcześniej?
J.P.: Te rozmowy prowadzą nasi koalicjanci. Proszę zwrócić uwagę, wielokrotnie o tę sprawę pytany mówiłem bardzo wyraźnie, aby wyłączyć część technologiczną z ustawy medialnej i zostawić to, co będzie przedmiotem nieuchronnego weta prezydenta i wielkiego sporu politycznego obok, stąd postulowałem wyłączenie takich spraw związanych z przyspieszeniem cyfryzacji, telewizji, ze zmianą prawa telekomunikacyjnego, bo tu mamy do czynienia ze zlewaniem się rynku medialnego z rynkiem telekomunikacyjnym i stąd między innymi bierze się ten pomysł przeniesienia funkcji regulacyjnych z Krajowej Rady do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, a zostawienie to, co szczególnie nęci polityków, czyli sposób wyłaniania składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i wpływ poprzez to na wyłonienie władz telewizji i radia publicznego jakby do innego rozstrzygnięcia. Tak się nie stało ze szkodą dla sprawy, bo stoimy w miejscu, a w tej chwili ta sprawa się waży i decyzja jest w rękach SLD.
M.M.: Janusz Piechociński, poseł i Wiceprezes PSL, był naszym gościem. Dziękujemy bardzo.
J.P.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)