- Nigdy nie widziałem tak doskonałego prototypu Hiszpana, cóż za fanatyk! - mówił o nim Zygmunt Freud. Salvador Dali zapamiętany został jako prowokator i artysta bardzo ekscentryczny. Nie do końca tak było, jednocześnie był twórcą konceptualnym, który niezwykle serio traktował problemy sztuki, świadomości i nieświadomości. Przez co odstawał dość mocno od innych surrealistów.
Dali wytykał to, pisząc w "Ukrytym życiu", że surrealizm tworzył swoje własne hierarchie i swoją własną cenzurę. Nie dopuszczał na przykład do przedstawiania męskich i kobiecych pośladków (popularnego motywu u Dalego).
- Okazało się, że surrealizm mimo, że stawiał sobie za cel penetracje podświadomości, to faktycznie tej podświadomości unikał - opowiadał w Dwójce Marek Goździewski, teoretyk sztuki - To, co pojawiało się w obrazach Dalego budziło przerażenie, inni nie potrafili sobie z tym poradzić.
Zarzucano mu, że tworzy tylko dla pieniędzy, a Dali nigdy nie ukrywał, że lubi pławić się w bogactwie. Zgłębiał wiedzę o ludzkim umyśle. Wiele lat poświęcił na badanie procesów widzenia. Złudzenia optyczne, to co jest postrzegane jako twór halucynacji w jego pracach, jest tak naprawdę świadomym zabiegiem i odnosi się do tego, jak działa nasze widzenie. - Jeżeli człowiek jest nie do końca rozbudzony, albo łapie się na tym, że nie kontroluje swojego widzenia, wtedy w kształtach może dostrzegać coś, co nie do końca odpowiada prawdzie - opowiadał Goździewski.
Wymyślona przez niego metoda paranoiczno-krytyczna polegała w praktyce na spontanicznym kojarzeniu ze sobą obrazów rzeczywistych i zjawisk ze świata snów.
- Dobrym przykładem, jak działa ta metoda była sytuacja, w której znalazł się pod koniec życia w szpitalu w Barcelonie - opowiadał gość Dwójki - Z telewizji uzyskiwał informacje o stanie swojego zdrowia, zakładał, że w ten sposób może się dowiedzieć jak się czuje. Lekarze i znajomi mówili mu coś innego.
usc