"Kalina" to przedsięwzięcie, przy którym współpracowały niemal same kobiety. Autorki scenariusza, Małgorzata Głuchowska i Justyna Lipko-Konieczna, już wcześniej zajął temat kobiet-indywidualności, kobiet zapomnianych, który podjęły w spektaklu "Córeczki".
- Wszystko zaczęło się od Nałkowskiej. Gdy trafiłam na pierwszą część jej dzienników i poraziło mnie to, jak jej słowa są bliskie temu, co ja pisałam w wieku kilkunastu lat mieszkając w Warszawie. Wtedy rozpoczęło się moje poszukiwanie tematów, które są zapomniane, a które mogą nam wiele powiedzieć o tym, kim jesteśmy dziś przez to, kim byłyśmy 60 czy 100 lat temu - wyjaśniła w "Niedzieli z Jedynką" .
Kultura w Jedynce >>>
Teraz przyszedł czas na Kalinę Jędrusik. - Zmagałyśmy się z różnymi pytaniami wynikającymi z tego, że była to osoba kontrowersyjna zarówno na gruncie artystycznym, osobistym, jak i politycznym. Ale ważne było dla nas to, że nie tworzymy spektaklu biograficznego, ale chciałyśmy opowiedzieć historię o aktorce, o tworzeniu się persony publicznej - mówiła w rozmowie z Wojciechem Urbanem .
Głuchowska wspomina, że rozpoczynając pracę na scenariuszem postawiła warunek - jeśli Katarzyna Figura nie zgodzi się zagrać, praca nad monodramem nie ma sensu. - Cały dodatkowy sens spektaklu tkwi w przejrzeniu się w sobie dwóch jakże kontrowersyjnych kobiet, dwóch ikon. Kasia także swoje role, po których uznawana jest za symbol seksu zagrała też 20 lat temu, a cały czas to się za nią ciągnie - podkreśla.
Co jeszcze łączy Katarzynę Figurę i Kalinę Jędrusik? Jak wyglądała praca nad spektaklem "Kalina"? I czy reżyserka jest zadowolona z efektu końcowego? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
Spektakl "Kalina" można zobaczyć w Teatrze Polonia w Warszawie.
(asz)