Jana Lechonia i Juliana Tuwima łączyła – by przywołać tytuł książki Beaty Dorosz – "trudna przyjaźń". Ta trwająca ponad 25 lat relacja rodziła się w kręgu razem przeżywanych burz i buntów poetyckiej młodości (czasy Skamandra), biegła meandrami rysujących się coraz wyraźniej różnic politycznych, aż do dramatycznego zerwania w roku 1942. – 29 maja 1942 roku Lechoń pisze list, w którym wypowiada Tuwimowi przyjaźń – opowiadała w "Sezonie na Dwójkę" Beata Dorosz. – Pewien rodzaj pryncypiów w sprawach politycznych i moralnych nie pozwolił Lechoniowi dłużej tej znajomości kontynuować – wyjaśniała badaczka, dookreślając, że chodzi tu przede wszystkim o stosunek Tuwima do Rosji sowieckiej.
Okoliczności ludzkich wyborów są jednak złożone. – Nie ma tu jednoznacznych, prostych odpowiedzi – podkreślała Beata Dorosz. Co bardzo istotne również: w tej relacji między poetami zawsze ważny był kontekst literackiego rzemiosła, którym się obaj parali. Stąd obopólna fascynacja, obserwacja dokonań, w pewnej mierze rywalizacja. Znamienne i zarazem piękne jest to, że Lechoń, odtrącając człowieka, składa hołd poecie, pisząc: "Wszystko między mną a Tuwimem zerwane na zawsze oprócz poezji. W niej będzie jego ułaskawienie".
Zapraszamy do wysłuchania obszernych fragmentów audycji, którą prowadziła Joanna Szwedowska.