Historia tytułowej dziewczynki zaczyna się w roku 1976, podczas wiecu zorganizowanego przez działaczy PZPR w Koszalinie. Na miejscu był także fotografik Zdzisław Pacholski, który dostrzegł małe dziecko spacerujące środkiem pustej, zamkniętej dla ruchu ulicy. Obecność dziewczynki w otoczeniu aktywistów wydawała się artyście na tyle niecodzienna, że postanowił zrobić jej zdjęcie. Fotografia została wykorzystana kilkadziesiąt lat później jako plakat promujący akcję "Kocham Koszalin".
Artysta zaczął się interesować losem dziecka. Z czasem do fotografa zgłosił się ojciec dziewczynki. - Zastanowiło mnie, dlaczego nie pojawiła się dorosła już kobieta, a jej ojciec. Domyślałem się, o co chodzi, ale bałem się zapytać - mówił Zdzisław Pacholski.
Po krótkiej rozmowie ojciec dziecka przyznał, że dziewczynka zmarła kilkadziesiąt lat temu wskutek zatrucia grzybami. - Kiedy zabierałem grzyby, zgubiłem się w lesie i nie mogłem z niego wyjść, jakby coś chciało mnie tam zatrzymać. Kiedy w końcu udało mi się wrócić do domu, zjedliśmy te grzyby i wszyscy trafiliśmy do szpitala - wspominał bohater reportażu. - Żona i córka zmarły, a ja jeszcze długo byłem w stanie krytycznym. Nie mogłem być na pogrzebie - dodał.
Zdaniem Janiny Jankowskiej reportaż "Dziewczynka z billboardu" to dobry przykład, jak ważna w pracy reportera jest wrażliwość na otoczenie. - Ten materiał udowadnia, jak istotne w pracy dziennikarza jest wyczulenie na szczegóły i autentyczność przekazu - mówi.
Audycję przygotowała Joanna Szwedowska.