Tą relacją coraz częściej interesuje się kultura popularna, teatr i film. Na ekrany polskich kin wkracza właśnie obraz Margareth von Trotty zatytułowany "Hanna Arendt". W repertuarze Teatru Dramatycznego w Warszawie od stycznia jest spektakl "Rzecz o banalności miłości" w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego. A na rynku księgarskim pojawiło się polskie wydanie pracy "Hannah Arendt i Martin Heidegger" Antonii Grunenberg, z którego tłumaczem Bogdanem Baranem Witolda Malesa rozmawiał w "Notatniku Dwójki".
Przypomnijmy: 18-letnia Hannah Arendt poznała 35-letniego Martina Heideggera w chwili, gdy ten pracował nad książką "Bycie i czas", której publikacja i związany z nią rozgłos zapewniły mu tytuł najwybitniejszego filozofa XX wieku. Ona - badała korzenie totalitaryzmu i dowodziła banalności zła. On - zajmował się analizą jestestwa i bycia-w-świecie. Wstąpienie Heideggera do NSDAP i konieczność ucieczki Arendt (z pochodzenia Żydówki) z Niemiec przerwały ich przyjaźń, która odrodziła się po latach.
- Trudno podejrzewać, by 18-letnia Arendt dawała dojrzałemu już intelektualnie Heideggerowi konkretne impulsy filozoficzne. Zwłaszcza, że obszar jej zainteresowań był raczej odmienny - mówiła w audycji Barbary Schabowskiej doktor Karolina Wigura. - Z drugiej strony warto pamiętać, że według samego Heideggera myślenie skądś do nas przychodzi. Być może człowiek potrzebuje być prowadzony przez Erosa - zastanawiała się.
- Niewykluczone, że taką samą pożywką "z samego wnętrza istnienia", jaką stanowił wcześniej dla wybitnego filozofa związek z Arendt, stał się potem dla niego narodowy socjalizm - uważa z kolei profesor Robert Piłat. - Trudno powiedzieć, że Heidegger dał się uwieść tej filozofii, bo to w ogóle nie jest filozofia. Narodowy socjalizm to czysta, witalna forma, którą on zdecydował się wypełnić własną myślą. W pewnym sensie padł ofiarą nihilizmu wpisanego w ideę całkowitej odnowy myślenia. Po odrzuceniu tradycji pozostała pustka, którą trzeba było czymś zapełnić - diagnozuje.
- Na tej samej zasadzie jednemu czy drugiemu totalitaryzmowi dało się w XX wieku ukąsić wielu wybitnych intelektualistów. Rozczarowanie światem sprawia, że nic nie trzyma nas przy moralności - podsumowuje doktor Wigura. - Znakomicie opisuje to Czesław Miłosz w "Zniewolonym umyśle"...
Więcej o wojennych i powojennych doświadczeniach Martina Heideggera oraz Hannah Arendt w załączonym nagraniu "Sezonu na Dwójkę".