Uroczystości miały charakter państwowy. Modlitwę odmówił kardynał Kazimierz Nycz, psalm odczytał naczelny rabin Polski - Michael Schudrich. Władysława Bartoszewskiego pożegnał osobistym wspomnieniem jego przyjaciel, profesor Marian Turski, członek Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, przewodniczący Rady Muzeum Historii Żydów Polskich.
Wcześniej, w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela, została odprawiona msza żałobna. - Życie Władysława Bartoszewskiego najlepiej objaśniają słowa Chrystusa: "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój" - tak o zmarłym mówił biskup pomocniczy krakowski Grzegorz Ryś, który wygłosił homilię podczas mszy pogrzebowej.
Biskup przypomniał, że Władysław Bartoszewski przez 70 lat pracował nad pojednaniem polsko-niemieckim i polsko-żydowskim. Jak mówił, zrozumienie potrzeby pojednania z Niemcami zrodziło się u Bartoszewskiego w czasach okupacji, po spowiedzi u księdza Jana Zieji, a potrzeby pojednania z Żydami - po spotkaniach z Zofią Kossak i Janem Karskim.
Biskup Ryś podkreślił, że Władysław Bartoszewski pisał, iż pracuje dla pamięci. - Pamiętać mają kolejne pokolenia, gdyż ludzie bez pamięci są ludźmi bez przyszłości. Nie pamiętając bowiem, nie tworzymy przyszłości, ale otwieramy ją na najgorsze scenariusze - powiedział. Dodał, że pamięć polega na tym, aby wybrać tę część historii, którą chcemy kontynuować nie zapominając o tym, za co powinniśmy wyrazić skruchę.
Źródło: TVN24/x-news
- Panie profesorze, błogosławimy Boga za wszystko, co uczyniłeś dla naszej pamięci, także w tym wymiarze, który święty Jan Paweł Drugi nazywał oczyszczaniem pamięci - powiedział biskup Grzegorz Ryś. - Panie obdarz go pokojem. Na wieki. Amen - dodał.
Prezydent: żegnamy wspaniałego człowieka
Władysława Bartoszewskiego żegnał prezydent. - Żegnamy dzisiaj Władysława Bartoszewskiego, człowieka, któremu historia postawiła niezwykle trudne, wręcz karkołomne zadania, a on je wszystkie podjął, i to podjął zwycięsko. Żegnamy wspaniałego człowieka, który dla całych pokoleń Polaków był, jest i będzie przykładem, a nawet więcej, bo wzorem, prawdziwym wzorcem postaw obywatelskich i patriotycznych - powiedział Bronisław Komorowski.
(źródło: TVN24/x-news)
Jak podkreślił, Władysław Bartoszewski całym życiem świadczył o prawdziwości własnych słów, że patriotyzm polski nie polega na mówieniu, tylko na służbie.
Joachim Gauck: straciliśmy przyjaciela
Głos zabrał także prezydent Niemiec. - Razem z Polakami żegnamy dzisiaj wielkiego obywatela i wielkiego męża stanu, który nawet w najtrudniejszych czasach trwał przy wizji wolnej, niezależnej, niepodległej i demokratycznej Polski. Jako Niemcy żegnamy dziś człowieka, który wyciągnął do nas dłoń w czasach, gdy gest ten spotkał się z nieprzychylnością obu stron. Żegnamy przyjaciela, którego bliskość była dla nas bezcennym darem i za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni - powiedział Joachim Gauck.
Przypomniał, że Bartoszewski był niekwestionowanym autorytetem, dzięki czemu bardzo często skłaniał oba narody, polski i niemiecki, do zastanowienia się, do zbliżenia i w końcu do pojednania. - Straciliśmy przyjaciela, osobę godną naśladowania, wspaniałego człowieka. Jesteśmy pogrążeni w smutku z rodziną, ze współobywatelami i - jak by to sam ujął Władysław Bartoszewski - z ludźmi przyzwoitymi - zaznaczył. Mowę pożegnalną zakończył w języku polskim: "Dziękuję panu bardzo, panie Władysławie".
Donald Tusk: dawał wszystkim bardzo dużo radości i światła
- Nikt nie ma wątpliwości, że żegnamy dzisiaj człowieka wielkiego, człowieka wartego spiżu i marmuru, ale ci wszyscy, którzy go blisko znali, wiedzą, że był człowiekiem z krwi i kości, i że tak naprawdę ci wszyscy, którzy go znali, kochali go nie tylko ze względu na jego zasługi, ale dlatego, że wszędzie tam, gdzie był, dawał wszystkim bardzo dużo radości i światła - mówił podczas uroczystości pogrzebowych Władysława Bartoszewskiego Donald Tusk.
Przewodniczący Rady Europejskiej zaznaczył, że siła profesora „brała się z idealnej kompozycji”. - Był w 100 proc. przyzwoity, a równocześnie zawsze kierował się zdrowym rozsądkiem. To wbrew pozorom niełatwe, szczególnie w polityce. Powtarzał nam wielokrotnie, on - rzecznik kompromisu, że wprost nie znosi, gdy ktoś mówi, że prawda leży pośrodku. „Prawda nie leży pośrodku. Prawda leży tam, gdzie leży” - powiadał. Wiedział dokładnie, że mądre i uczciwe kompromisy zawierać mogą tylko ci, którzy znają ich granice - mówił były premier.
Ewa Kopacz: panie profesorze, pokazywał pan, jak być orędownikiem ojczyzny
Władysława Bartoszewskiego żegnała również Ewa Kopacz. - Szanowny panie profesorze, nie jest trudno dziś wymienić pańskie zasługi. Od piątku 24 kwietnia przypominamy je sobie nieustannie. Trudniej jest pracować, a dla najbliższych - po prostu żyć bez pana. Trudno jest przyjąć, że wszystko, co było dobrodziejstwem dnia każdego, staje się testamentem mądrości - powiedziała szefowa rządu.
Źródło: TVN24/x-news
Jak mówiła, wciąż uczyła się od Bartoszewskiego odważnie stawiać czoła przeciwnościom. - Mam nadzieję, że dobrze odczytałam te nauki, jak pomagać, rozstrzygać, rozmawiać, iść do celu świadomie, głosząc poglądy czasem niepopularne. W każdym zdaniu, panie profesorze, przekazywał pan, jak nie dać się złamać i nie szukać zemsty, nie zamykać się na siebie, być orędownikiem ojczyzny (...). O tym wszystkim zaświadczył pan własnym życiem - podkreśliła Kopacz.
"Pokazywał, że jego droga powinna być także naszą drogą"
- Władysław Bartoszewski to cztery różne epoki, różne, ale w każdej z tych epok zawsze był po dobrej stronie. Był po stronie po stronie prawdy, po stronie Polski, po stronie porozumienia - mówił w katedrze św. Jana w Warszawie marszałek Senatu. Bogdan Borusewicz zaznaczył, że profesor pokazywał młodym ludziom, w jakim kierunku iść.
- Pokazywał, że jego droga powinna być także naszą drogą. Jego przykład osobisty, nie tylko teoretyczny wykład, był dla nas studentów, dla mojego pokolenia niezmiernie ważny - podkreślił Borusewicz. Dodał też, że Bartoszewski był pomostem między pokoleniem Polaków wychowanych przed wojną, a pokoleniem, "które wchodziło w dorosłe życie w okresie okupacji hitlerowskiej, a potem w czarną noc stalinowskiej władzy".
We mszy św. uczestniczyły setki warszawiaków, którzy oglądali ją na dwóch telebimach, jeden ustawiono przed Bazyliką, drugi - na Placu Zamkowym.
Świadek XX wieku
W jego życiu, niczym w soczewce można dostrzec najważniejsze wydarzenia z historii Polski XX wieku. Wybuch II wojny światowej, niemieckie obozy koncentracyjne, terror stalinizmu i wyzwalanie się na niepodległość. Władysław Bartoszewski - ostatni z pokolenia Wielkich Polaków został dziś pochowany na warszawskich Powązkach.
Miał zaledwie 19 lat, gdy zgarnięty w obławie trafił do niemieckiego obozu w Auschwitz. Po pół roku uwolniono go. Był ciężko chory. Po powrocie do Warszawy zaangażował się w działalność konspiracyjną, walczył w powstaniu. Jako jeden z ostatnich opuścił zrujnowaną stolicę.
I mimo tak tragicznych przeżyć przez całe lata dążył do pojednania polsko-niemieckiego.
- Gdyby mi ktoś 60 lat temu, gdy stałem skulony na placu apelowym KL Auschwitz, powiedział, że będę miał przyjaciół Niemców, obywateli demokratycznego i zaprzyjaźnionego kraju, tobym powiedział, że to wariat - przyznał.
(źródło: TVN24/x-news)
Wspomnienia Władysława Bartoszewskiego z Auschwitz >>>
Jeden z tych przyjaciół - Joachim Gauck, obecny prezydent Niemiec - uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych Bartoszewskiego.
Źródło: TVN24/x-news
Był "niezłomnym bojownikiem o wolność i pojednanie" człowiekiem dalekowzrocznym i odważnym, łączącym intelekt i czyn - tak profesora wspominała kanclerz Angel Merkel. Przypomniała, że na długo przed zjednoczeniem Niemiec nawiązywał kontakty z oboma państwami i społeczeństwami niemieckimi. - Polacy i Niemcy, pomni strasznej przeszłości, powinni - jego zdaniem - kształtować wspólną europejską przyszłość - czytamy w liście kondolencyjnym.
Oddzielny rozdział w jego życiu stanowią stalinowskie represje. Władze PRL zmusiły go do przerwania studiów. W sumie w więzieniach spędził ponad 6 lat. Nie dał się złamać. Nie poszedł na współpracę z UB. Ale dopiero w 1958 roku mógł powrócić na uczelnię. Po ponownym przyjęciu na polonistykę Uniwersytetu Warszawskiego, złożył pracę magisterską, ale w 1962 decyzją rektora został skreślony z listy studentów.
ARCHIWALNE NAGRANIA PROF. WŁADYSŁAWA BARTOSZEWSKIEGO W RADIACH WOLNOŚCI >>>
W roku 1946 był redaktorem "Gazety Ludowej", w latach 1957-1960 "Stolicy" i od 1961 "Tygodnika Powszechnego". - Był pracownikiem redakcji. Bartoszewski mawiał, że Tygodnik to jest jego ojczyzna z wyboru. Polska jest natomiast ojczyzną, bo urodził się i mieszkał w Warszawie - wspomniał w TVP Info ks. Adam Boniecki. Mówił, że gdy Władysław Bartoszewski przybywał do krakowskiej siedziby "Tygodnika Powszechnego" budził zawsze ogromne zainteresowanie. - To było fascynujące. Mnóstwo anegdot, aktualności, komentarzy - tym wszystkim strzelał jak karabin maszynowy. Była w tym jakaś czystość, uczciwość i pasja - dodał ks. Boniecki. - Jak tak rozmarzałem, żeby można było tak Władka obwozić po Polsce i pokazywać dzieciom, iż coś takiego jest możliwe, że można być prawym człowiekiem - mówił.
Bartoszewski mawiał, że warto być przyzwoitym. - Jak się ktoś urodził człowiekiem, to łatwiej mu jest być człowiekiem, niż stać się świnią - powiedział kiedyś.
Od 1963 przez 18 lat współpracował tajnie z Radiem Wolna Europa. W PRL działał w opozycji demokratycznej. W grudniu 1980 współzakładał Komitet Obrony Więzionych za Przekonania przy Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". W stanie wojennym internowany od grudnia 1981 do kwietnia 1982.
W wolnej Polsce dwukrotnie zasiadał w fotelu Ministra Spraw Zagranicznych: po raz pierwszy w rządzie Józefa Oleksego w 1995 roku, po raz drugi w gabinecie Jerzego Buzka - od 2000 do 2001 roku. W 1995 roku otrzymał Order Orła Białego.
asop/aj