A ja byłem dziś pierwszy raz w bibliotece – cieszy się kilkulatek podnosząc z radości ręce do góry. I ostatni – odpowiada minister Michał Boni. To jeden z obrazków, jakie krążą w internecie. Podpis pod nim: minister Boni chce likwidacji bibliotek szkolnych, projekt ogłupiania społeczeństwa w toku.
Bagatelizuje go rzecznik ministra Artur Koziołek. – Internet ma swoje prawa, memy są albo śmieszne, albo zabawne, prawdziwe, albo nie. Czasami dezinformujące jak ten – przyznaje. I tłumaczy, że nigdy nie było zamiarem kogokolwiek z rządu likwidować szkolne biblioteki. Jego zdaniem chodzi o połączenie "organizmu administracyjnego” dwóch bibliotek i o oszczędności.
Inaczej propozycje ministerstwa interpretuje jednak Krzysztof Waszczyński, wiceszef Związku Nauczycielstwa Polskiego. – W tym projekcie jest napisane wprost: stworzenie możliwości wykonywania zadań biblioteki szkolnej przez bibliotekę publiczną – powiedział Waszczyński.
Poza tym zadania bibliotek szkolnych i publicznych się różnią. – Bibliotekarz szkolny ma przygotowanie pedagogiczne, pracuje z dziećmi, zna dzieci ze szkoły – powiedziała Beata Szmigiel, bibliotekarka w warszawskiej szkole podstawowej nr 202. Dodaje, że rolą bibliotekarza jest też zachęcenie dziecka do czytania.
Zmiana, jeśli wejdzie w życie, dotknie przede wszystkim małe gminy. Dla oszczędności zaczną łączyć kilka bibliotek w jedną. Rafał Kramza, prezes Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego przekonuje, że biblioteki zwłaszcza w małych miejscowościach są ważnymi instytucjami. Jego zdaniem sens mają rozmowy nt. rozszerzenia działalności bibliotek szkolnych. – Podstawą nie powinno być zaoszczędzenie na jakichkolwiek usługach, tylko poprawa ich jakości – powiedział.
W Polsce działa ponad 33 tys. szkolnych bibliotek. Ministerstwo zapewnia, że żadna z nich nie zostanie zlikwidowana.
tj