- To nie była pielgrzymka, tylko wyprawa, wyzwanie, przypadkowa historia, która mi się przydarzyła. Kręciło mnie to. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i chyba właśnie o to chodziło, zrobić coś, czego jeszcze nie zrobiłam - opowiada w Jedynce Maria Wiernikowska , dziennikarka, reporterka, korespondentka wojenna.
Nie padam na kolana
"Oczy czarne, oczy niebieskie. Z drogi do Santiago de Compostela" to dziennik z podróży, ale także opowieścią o własnym życiu, uczuciach. - Myślę, że to sport, jakiś monotonny wysiłek powoduje, że fantastycznie odblokowują się myśli, skojarzenia - opowiada w "Rozdrożach kultury" zaznaczając jednocześnie, że pisanie o sobie wywołuje w niej-reporterce pewien zgrzyt.
- Gdy już napisałam to coś, co stało się książką, zaczęłam się zastanawiać nad tym, że mam zdecydowany problem z byciem w centrum, ze zwracaniem na siebie uwagi, ekshibicjonizmem. Drażni mnie to, najpierw w sobie, a w ogóle w naszej kulturze, że promujemy ludzi, którzy się pokazują - podkreśliła.
Maria Wiernikowska będzie czytała swoją książkę na antenie Jedynki w "Lekturach przed północą" . Zapraszamy do słuchania od 24 czerwca o godz. 23.50.
764 kilometry pokonała pieszo i na rowerze, sama ze sobą. Choć spotykała ludzi i rozmawiała z nimi, to - tym razem - nie chciała być w pracy. Nie szła z myślą o napisaniu książki. Dlaczego więc? O motywach wyprawy opowiedziała w rozmowie z Magdą Mikołajczuk.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, w której Maria Wiernikowska opowiadała także o tym, że ma przesyt informacji, a wciąż ich szuka, o życiu, które ocenia, jako lekkie i wyjaśniła, dlaczego nie czyta i ogląda innych treści niż dokument!