Obaj urodzili się w 1869 roku, obaj byli humanistami wielkiej miary, obaj studiowali filozofię i prawo oraz byli uczniami Jana Matejki. Pod okiem mistrza obaj regotyzowali też Kościół Mariacki w Krakowie i wykonali wspólnie witraż do tego kościoła ze scenami żywota Matki Boskiej.
35:02 Mehoffer (copy 4).mp3 "Józef Mehoffer". Audycja Andrzeja Ercharda z cyklu "Biografia dźwiękowa". (PR, 8.05.1996)
Podobieństwa
- W tej chwili trudno rozpoznać, która kwatera jest dziełem Wyspiańskiego, a która Mehoffera – mówił o ich pracy przy polichromiach w Kościele Mariackim Jerzy Madejski, historyk i krytyk sztuki w audycji Polskiego Radia. – Rozpoczęła się rywalizacja tego Europejczyka z rodziny z tradycjami, jakim był Mehoffer, z Wyspiańskim. Wyspiański był naszym najwybitniejszym twórcą secesji, ale nienawidził secesji w odmianie wiedeńskiej. Mehoffer był potomkiem urzędników austriackich, więc już choćby to rodziło konflikty – dodawał Madejski.
Różnice
Obaj artyści mieszkali także wspólnie podczas studiów w Paryżu. Już wtedy ujawniły się istotne różnice między nimi. W czasie gdy Mehoffer bez opamiętania zwiedzał paryskie kościoły, Wyspiański nabawił się, jak sformułował to Madejski, kawalerskiej choroby. Mieli zupełnie inne charaktery i zupełnie inne zasady działania.
- Oni są jak lewa i prawa półkula mózgu – stwierdził prof. Madejski. - Mehoffer jest tą apollińską, jasną półkulą lewą. Natomiast Wyspiański jest dionizyjską, emocjonalną, półkulą prawą. Ale obaj tworzyli sztukę szalenie polską. Wyspiański z serca, Mehoffer ze spekulacji, ale naprawdę ciężko stwierdzić, który z nich jest większy, tak jak nie wiadomo, która połowa mózgu jest lepsza – dodał Madejski.
Zaprojektowana przez Józefa Mehoffer okładka albumu "Sztuka polska - Malarstwo", 1903 r. /Domena publiczna
Racjonalista
Jako potomek austriackich urzędników Mehoffer pełnił w Polsce funkcję racjonalisty. Uważał się jednak za pełnoprawnego Polaka i, mimo faktycznie łagodnego usposobienia, jeśli chciał, potrafił walczyć o sprawy, w które wierzył z iście polską fantazją.
- Mój dziadek był człowiekiem pełnym uroku, spokoju i delikatnej życzliwości – mówił w audycji Polskiego Radia Ryszard Mehoffer, wnuk artysty. - To był wielki dżentelmen, wyciszony w sposobie bycia. Człowiek ciepły, pełen refleksyjnego, delikatnego humoru – dodawał potomek.
Polski Wojownik
Mehoffer poza licznymi aktywnościami artystycznymi udzielał się również jako prężny organizator życia artystycznego. Był członkiem i współzałożycielem Towarzystwa Artystów Polskich "Sztuka". Kiedy więc w 1907 roku w "Czasie" ukazał się artykuł krytykujący wystawę zorganizowaną przez Towarzystwo, rozpętała się afera.
Krytyka dotyczyła obrazów Emilii Maury-Cybulskiej, małżonki profesora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, Adama Łady-Cybulskiego. Wściekły Cybulski popędził z artykułem do słynnego wówczas w Krakowie konesera sztuki Leona "Mangghi" Wyczółkowskiego. Obaj uznali, że pod pseudonimem Masque, jakim podpisał się autor artykułu, kryje się… Józef Mehoffer.
Wyczółkowski wyzwał malarza na pojedynek, a Mehoffer podjął rękawicę. Okoliczności tego zdarzenia były nad wyraz komiczne. Pojedynek miał miejsce w pracowni Wyczółkowskiego przy ulicy Starowiślnej 10 w Krakowie, gdzie wysypano na podłodze piach, a przeciwnicy stanęli naprzeciwko siebie rozebrani do pasa i z szablami w dłoniach. Mehoffer był mężczyzną bardzo drobnej budowy, a obaj tak naprawdę nie potrafili posługiwać się szablą. Zanosiło się więc na kabaret.
Jednak, kiedy Wyczółkowski wypowiedział słowa: – A teraz pójdę w bój na tego Niemca – Mehoffer, dotknięty do żywego, ruszył do ataku. Zdołał zranić przeciwnika, na co ten wypłazował go szablą. Po pojedynku mężczyźni nie podali sobie dłoni. Różnica zdań na temat spraw artystycznych pozostała nierozstrzygnięta. Dopiero jakiś czas potem wyszło na jaw, że autorem artykułu w "Czasie" nie był Mehoffer, lecz scenograf, Karol Frycz. Mehoffer skorzystał natomiast z okazji, aby udowodnić, że potrafi honorowo i zaciekle walczyć do końca pomimo, na co dzień, spokojnego usposobienia.
Pojedynek Józefa Mehoffera z Leonem Wyczółkowskim pędzla Kazimierza Sichulskiego, 1908 r./Domena publiczna
Wybitny dekorator
W sztuce jednak Mehoffer pozostał wierny wrodzonej powściągliwości i podczas gdy Wyspiański wytyczał drogę rozwojową polskiego ekspresjonizmu, Mehoffer rozwijał oryginalną formułę dekoracyjności wyrastającej z secesyjnej stylistyki.
Tworzył obrazy, witraże, polichromie, grafiki, scenografie teatralne i projekty sztuki użytkowej. Jego dziełem życia są witraże do gotyckiej kolegiaty Św. Mikołaja we Fryburgu. Mehoffer wygrał prestiżowy konkurs już w roku 1895 roku, a prace nad witrażami trwały przez cztery dekady aż do 1936 roku.
Malarz światła
W malarstwie zastosował swoje odkrycia poczynione podczas tworzenia witraży, które całkowicie tracą życie, jeśli są pozbawione światła. Uważa się, że pewnie dla tego w malarstwie Mehoffera tak duży nacisk położony jest na ukazanie światła. Mehoffer jest autorem licznych płócien dekoracyjnych, symbolicznych i nastrojowych. Do najsłynniejszych należy obraz "Dziwny ogród" z 1903 roku portretujący jego żonę i synka na łonie natury. Świetliste kolory zastosowane są w ten sposób, że kojarzą się wręcz z edeńską szczęśliwością.
Fragment obrazu "Dziwny ogród" Józefa Mehoffera, 1902 r. /Domena publiczna
Droga Krzyżowa
Józef Mehoffer jest też autorem cyklu obrazów "Droga krzyżowa", które namalował dla kościoła franciszkanów w Krakowie. Cykl ma charakter dosyć zróżnicowany, jednak zdaniem wybitnego polskiego malarza II połowy XX wieku – Jerzego Nowosielskiego, jest arcydziełem.
- Tam jakieś najwyższe siły niebieskie dały mu możliwość przekroczenia samego siebie – mówił Jerzy Nowosielski w audycji Polskiego Radia. - On podszedł do tego jakoś tak werystycznie, szalenie po ludzku, szalenie dramatycznie. To był ostatni malarz, który w sposób wiarygodny przedstawił tragedię egzekucji i zrobił to środkami samego obrazu, a nie środkami anegdoty malarskiej – mówił Nowosielski.
az/im