Towarzystwo Filomatów. Mickiewicz debiutuje jako poeta i biurokrata
Działo się to przy rue de l’Echode, wieczorem pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia, w mieszkania Eustachego Januszkiewicza. Ten znany w kręgach polskiej emigracji w Paryżu wydawca i księgarz postanowił uczcić imieniny swojego przyjaciela Adama Mickiewicza. Okazja była zresztą podwójna, bo autor "Pana Tadeusza" rozpoczął właśnie, z powodzeniem, swoje wykłady w prestiżowym Collège de France.
Przyszło około czterdziestu gości, "cała poezja, muzyka i wszystko, co pióro źle czy dobrze trzyma". Wśród zaproszonych był również Juliusz Słowacki.
"Antagonizm wieszczów"
Relacje między dwoma największymi polskimi poetami paryskiej emigracji były złożone, z pewnością trudne do jednoznacznej oceny. Zwykło się, za Manfredem Kridlem i jego monografią z 1925 roku, określać te stosunki mianem "antagonizmu wieszczów" - rzecz dotyczyła swoistej rywalizacji, stroną "atakującą" miał tu ponoć być Słowacki - jednak nowsze badania podkreślają, właśnie, że sprawa nie jest wcale czarno-biała.
Oprócz "współzawodnictwa" twórców, walki o miejsce na parnasie, były oczywiście i inne powody, które mogły stać u źródeł owego "antagonizmu". Wieszczów dzieliły odmienne koncepcje poezji i roli poety (co uwidaczniało się w ich największych dziełach). Co więcej, ojczym Słowackiego, August Bécu, stał się pierwowzorem nader negatywnej postaci Doktora z III części "Dziadów" Mickiewicza. Juliusz chciał nawet z tego powodu wyzwać Adama na pojedynek. Do walki nie doszło, ale niechęć już pozostała.
Sejm ogłosił rok 2022 Rokiem Romantyzmu Polskiego
Juliusz, "gorzki i dumny"
Wróćmy do 25 grudnia 1840 roku. Centralna postacią na przyjęciu u Januszkiewicza był mistrz Adam - wspominano jego ostatnie akademickie sukcesy, wznoszono toasty. Ktoś zagrał na gitarze.
Poproszono również Juliusza o zabranie głosu, a dokładniej - o poetyckie zaimprowizowanie.
Według relacji świadków autor "Kordiana" wygłosił piękną, poddaną lirycznej frazie mowę i "wielka duma w jego wierszach była". W swym wystąpieniu zwracał się do Mickiewicza, nawiązywał do swojej ugodzonej miłości własnej, nie krył jednak i swojego podziwu dla poety. "Na łodydze mojego życia - mówił - wyrosły dwa kwiaty. Jeden zazdrości i dumy, ten więdnieje; drugi miłości ku tobie, świeżo rozwity. Schyl się i zerwij go".
Natchniona kontra Adama
Juliusz Słowacki. Wieszcz, którego nie chcieliśmy
Nie spodziewano się odpowiedzi Mickiewicza. Ten jednak wstał i zabrał głos. Zaczął improwizować.
Świadkowie tej mowy podkreślają, że była ona przedziwnej, wielkiej urody. "Wypuszczał z ust swoich rzekę słów, najcudowniejszych myśli i rymów…".
Autor "Dziadów" miał ponoć odpierać "zażalenia Juliusza", opisywać "swoje dla Juliusza współczucie", przypominać przy okazji własne ostatnie osiągnięcia ("nie wierzyliście, kiedym na katedrę wstępował, że ja będę miał co powiedzieć").
Efekt owej Mickiewiczowskiej improwizacji był, jak relacjonowano, piorunujący. Wybuchła wręcz histeria, wszyscy płakali, "Ropelewski dostał spazmów, które mu całą noc trwały". "Słowacki, biedny Słowacki szlochał".
Po tej nagłej erupcji poetyckiego geniuszu Mickiewicza (niektórzy widzieli w tym przerwanie jego wieloletniego milczenia poetyckiego, wręcz przezwyciężenie poetyckiej niemocy) zapanował na przyjęciu ponoć duch iście romantycznego uniesienia i powszechnej przyjaźni.
Mickiewicz i Słowacki "jak dwaj bracia – ściskali się i chodzili, opowiadając sobie przeszłe zatargi".
***
Czytaj także:
***
Poruszony wydarzeniem, które miało miejsce w jego domu, Eustachy Januszkiewicz zaproponował, by na pamiątkę wieczoru improwizacji ofiarować Adamowi Mickiewiczowi, jako niespodziankę na Nowy Rok, puchar. Goście ochoczo przyklasnęli temu pomysłowi.
Samo zaś przyjęcie z "pojedynkami poetów" odbiło się głośnym echem wśród polskiej emigracji w Paryżu. Relacje i wspomnienia były jednak czasem sprzeczne. Według niektórych Mickiewicz miał nawet odmówić Słowackiemu miana poety (doniesienia te wywołały próby repliki ze strony autora "Kordiana").
W 1841 roku natomiast Juliusz Słowacki w zakończeniu swojego nowego poematu - w "Beniowskim" - powrócił do tematu swoich relacji z mistrzem Adamem:
"Bądź zdrów! – A tak się żegnają nie wrogi
Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych – Bogi".
jp
Źródła:
Zofia Makowiecka, "Kronika życia i twórczości Mickiewicza. Październik 1840 – maj 1844", Warszawa 1968; Roman Koropeckyj, "Adam Mickiewicz - życie romantyka", Warszawa 2014; Marek Piechota, Jacek Lyszczyna, "Słownik Mickiewiczowski", Warszawa 2000.