Rękopis ten - uważany za jeden z największych skarbów polskiego dziedzictwa, uratowany przez Oktawiana Dudę i jego rodzinę - został uhonorowany wpisem na Listę Krajową Programu UNESCO "Pamięć Świata".
11:15 Poranek Dwójki 10 czerwiec 2021 08_42_37.mp3 Niezwykła historia Rękopisu "Balladyny" wpisanego na Polską Listę Krajową Programu UNESCO "Pamięć Świata" (Poranek Dwójki)
W 1937 roku rękopis został zakupiony przez Biblioteką Narodową, cudem przetrwał zawieruchę wojenną. - Miał szczęście, w przeciwieństwie do 50 tysięcy rękopisów, spalonych w czasie II wojny światowej czy podpalonych przez Niemców w budynkach, w których przechowywano zbiory - opowiadał Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej.
Wystawa "Pamięć Polski". Nowe obiekty na Liście Krajowej programu UNESCO
Juliusz Słowacki podarował rękopis dramatu przyjacielowi Józefowi Reitzenheimowi, ten z kolei sprzedał, a być może ofiarował go przedstawicielowi rodziny Tarnowskich, znanych mecenasów. U nich pozostawał od 1874 roku, aż do nabycia go przez Bibliotekę Narodową, która wydawała się miejscem najbezpieczniejszym dla bezcennego skarbu.
5 maja 1939 roku rękopis został przewieziony na wielką wystawę w Krzemieńcu, miejscu przyjścia na świat Słowackiego, z okazji stutrzydziestolecia urodzin poety. Kulminacja wydarzenia miała się odbyć 4 września 1939 roku. Nie doszło do niej, ale do początku wojny wystawa cieszyła się ogromną popularnością.
- Eksponaty postanowiono przekazać w ręce najgodniejszych, najbardziej zaufanych mieszkańców Krzemieńca - podkreślił gość Dwójki. - "Balladyna" trafiła do profesora botaniki Liceum Krzemienieckiego Oktawiana Dudy. - Należy pamiętać, że jest to ojciec Joanny Dudy-Gwiazdy, osoby zasłużonej w polskiej historii - ocenił dyrektor BN.
Czytaj także:
Do 1943 roku rękopis pozostawał w rękach prywatnych, nieznanych. W Bibliotece Narodowej uważano wówczas, że jest to strata bezpowrotna. Aż do dnia, kiedy pojawił się w niej młody mężczyzna, Stanisław Niedźwiecki, dziewiętnastoletni uczeń Liceum Krzemienieckiego z zaskakującą informacją, że "Balladyna" znajduje się wraz z innymi eksponatami w Krzemieńcu. - Józef Grycz, który jest legendą polskiego bibliotekarstwa, a który zarządzał biblioteką pod okupacją niemiecką, ale także był mężem zaufania, wysyła go do Krzemieńca, żeby przywiózł rękopis - opowiadał Tomasz Makowski. - Ten po raz kolejny ryzykuje życie i przywozi.
Mickiewicz - de Vigny. Rękopisy jak relikwie
Józef Grycz nie dołączył "Balladyny" do kolekcji, która ostatecznie została podpalona po Powstaniu Warszawskim, ale umieszcza go w szafie, w budynku BN przy Rakowieckiej. Niestety stolica nie jest bezpiecznym miejscem. - Grycz podejmuje decyzję: lepiej ewakuować i kiedyś odzyskać, niż skazać na spalenie w Warszawie - mówił Tomasz Makowski. - I znów ginie ślad.
Łącznie wywieziono 50 skrzyń zbiorów z Biblioteki Narodowej. Józef Grycz dowiedział się, że w zaplombowanych
wagonach wyjechały do Wrocławia. Zawieziono je jednak dalej – do zamku Fischhorn (Austria). Tam rękopis znalazł polski porucznik w 1946 roku. I tak powrócił on do Warszawy.
W audycji usłyszeliśmy także wspomnienia Joanny Dudy-Gwiazdy, której rodzice ocalili bezcenny rękopis.
***
Rozmawiał: Paweł Siwek
Gość: dr Tomasz Makowski (dyrektor Biblioteki Narodowej)
Data emisji: 9.06.2021
Godzina emisji: 8.30
Materiał wyemitowano w audycji "Poranek Dwójki".