Bohaterka książki jest również bohaterką reportażu. To niezwykle silna kobiety. Elwira Sobczak urodziła się w gułagu. Jej matka była Polką, więc Elwira zawsze chciała żyć w Polsce. Ale w ojczyźnie, którą przez większość życia znała tylko z książek i opowieści mamy, nie wszyscy ciepło ją przyjęli. - Nie gniewam się, gdy ludzie na mój wschodni akcent reagują niechęcią. Rozumiem ich. - podkreśla Pani Elwira w rozmowie z Joanną Szwedowską. - Mojej córce, Andżelice tłumaczę: wyobraź sobie, że rosyjski żołnierz zabił Twoje dziecko... Lubiłabyś ten akcent? - pyta retorycznie.
Ta niezwykła historia rozpoczęła się w przedwojennej Rosji. Tamtejsza dziewczyna zakochała się w Polaku i pojechała za nim na Zachód. Ona wróciła do Rosji wraz z córką Ziną. Mowa o babci Pani Elwiry. W 1944 roku 2-letnia wówczas Zina oskarżona została o szpiegostwo, a dowodem był... album ze zdjęciami z Polski. Skazana została na 7 lat zsyłki. Już w Omsku urodziła chłopca oraz dziewczynkę, Elwirę.
- W gułagu dozwolone było wszystko poza ludzkimi odruchami i uczuciami - wspomina dziś bohaterka reportażu. - Gwałt, proszę bardzo; mord też. Ale gdy widzieli, że ludzie się do siebie zbliżają, natychmiast ich rozdzielali. Próbowali uczynić z nas zwierzęta - diagnozuje. W ten sposób złamano serce mamie Pani Elwiry. Trudny los zgotowano także jej dzieciom. Niewiele brakowało, a synek Ziny zostałby... sprzedany.
Spokoju i życzliwości ludzi Pani Elwira doświadczyła dopiero w Kazachstanie. Jak udało jej się tam dostać, a następnie wyjechać do Paryża? O tym, a także o spotkaniu naszej bohaterki z Janem Pawłem II w załączonym reportażu Joanny Szwedowskiej.