Między nutami a emocjami

Ostatnia aktualizacja: 09.12.2013 10:00
Kiedy i dlaczego muzycy Zachodu stali się wyznawcami religii, której na imię perfekcjonizm? Co daje nam precyzyjny zapis nutowy, a co przez niego tracimy? Zapraszamy do dyskusji w audycji "W kontrapunkcie, czyli za i przeciw".
Adriaen Jansz. van Ostade Skrzypek z dwójką dzieci
Adriaen Jansz. van Ostade "Skrzypek z dwójką dzieci"Foto: Wikipedia/domena publiczna

Żyjemy w czasach specjalizacji i perfekcjonizmu we wszystkich dziedzinach życia. Tendencje te nie ominęły muzyki. Ideałem, do którego dążą dzisiejsi muzycy jest jak najdokładniejsze odtworzenie zapisu nutowego dzieła. Właśnie tego wymaga się od studentów, uczestników konkursów muzycznych i dojrzałych artystów. Wierne odczytanie partytury, tłumaczone szacunkiem dla kompozytora,  jest podstawowym kryterium oceny wykonania. A co z emocjami? Czy między nutami, oznaczeniami dynamiki, tempa i artykulacji, jest jeszcze miejsce na to, co w sztuce dźwięków wydaje się najważniejsze?
Niektórzy współcześni artyści dostrzegli ten problem. W wywiadzie udzielonym Dwójce Jordi Savall podkreślał, że muzyka należy przede wszystkim do sfery duchowej i dodawał: „My, ludzie Zachodu, jesteśmy za bardzo skupieni na odczytywaniu, a za mało na odczuwaniu. Na Zachodzie dominuje intelektualne podejście do muzyki, zaś ludzie Wschodu są wrażliwsi na emocje zawarte w muzyce”. Tak właśnie tłumaczył fakt coraz częstszej współpracy z muzykami spoza Europy. Nawet tak „akademicka” artystka, jak Anne-Sophie Mutter, wspominała na naszej antenie, że Witold Lutosławski, dzięki zastosowaniu techniki tzw. aleatoryzmu kontrolowanego, „wyzwolił nas, muzyków, spod władzy kreski taktowej”. Czyżby wielka skrzypaczka tęskniła za wolnością, której brakuje jej w dziełach Bacha i Beethovena?
Choć niektórzy artyści zaczęli się buntować, „dyktat kreski taktowej” trwa w najlepsze. Świadczy o tym choćby śmierć sztuki improwizacji. Owszem, nadal jest ona przedmiotem wykładanym w konserwatoriach, ale przecież epoka wielkich improwizatorów już dawno minęła. Co więcej, kompozytorzy nie pozostawiają wykonawcom w swoich utworach miejsca na jakiekolwiek dodatki. Może nie pozwala na to wciąż żywa, romantyczna koncepcja „twórcy stojącego bliżej Boga niż zwykli śmiertelnicy” oraz wynikający z niej dogmat o „nienaruszalności dzieła”? Nietykalności w żadnym szczególe, skoro jest ono owocem natchnienia tegoż twórcy. Sami odtwórcy nie czują się zapewne uprawnieni do jakichkolwiek ingerencji w utwór muzyczny od momentu, gdy kompozytorzy przestali być wykonawcami, a wykonawcy – kompozytorami.
Kiedy i dlaczego muzycy Zachodu stali się wyznawcami religii, której na imię perfekcjonizm? Co daje nam precyzyjny zapis nutowy, a co przez niego tracimy? Czy nasza muzyka jest bogatsza czy uboższa od klasycznej muzyki Wschodu, w której obowiązują jedynie ogólne schematy, zaś szczegóły pozostawione są decyzji wykonawcy?
Zapraszamy do dyskusji,
Marcin Majchrowski i Piotr Matwiejczuk

9 grudnia (poniedziałek), godz. 19.30

Zobacz więcej na temat: MUZYKA
Czytaj także

Fenomen Wangera

Ostatnia aktualizacja: 02.06.2013 12:50
Kim dzisiaj jest dla nas Ryszard Wagner? Autorem wielkich, epickich dramatów muzycznych czy rozsadnikiem zaraźliwych idei muzycznego nacjonalizmu, które wraz z całą prawie jego sztuką chętnie wzięli na swoje sztandary naziści?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Muzyka jako rozrywka czy przedmiot intelektualnej analizy?

Ostatnia aktualizacja: 17.06.2013 18:00
Czy dobrze jest robić sobie co jakiś czas – choćby w trakcie wakacyjnego wypoczynku – przerwę w słuchaniu muzyki? Czym jest dla muzyki i dla nas – jej odbiorców – cisza? Odpowiedzi na te pytania szukali autorzy audycji "W kontrapunkcie, czyli za i przeciw".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Czy Giuseppe Verdi jest nadal aktualny?

Ostatnia aktualizacja: 30.09.2013 12:00
Czy w XXI wieku widzimy w Verdim prekursora weryzmu muzycznego, poszukiwacza prawdy o świecie i człowieku? Czy może dzieło twórcy Rigoletta to dziś już tylko zamknięty rozdział historii opery? Na kilka dni przed dwusetną rocznicą urodzin Giuseppe Verdiego rozmawialiśmy o jego dziełach.
rozwiń zwiń