Piotr Czajkowski – pierwszorzędny kompozytor drugorzędny?

Ostatnia aktualizacja: 19.10.2014 15:07
O rosyjskim kompozytorze wiemy niby wszystko: że nie był nowatorem i że zdarzało mu się pisać pod publiczkę, co w żadnym stopniu nie umniejsza jego kunsztu w dziedzinie melodyki i instrumentacji. Wciąż jednak nie ma zgody w jednej kwestii: geniusz czy grafoman?
Audio
  • Piotr Czajkowski – pierwszorzędny kompozytor drugorzędny? (W kontrapunkcie/Dwójka)
Tancerze: Sławomir Woźniak jako Piotr Czajkowski oraz Maksim Wojtiul jako Alter ego Czajkowskiego podczas próby baletu Borisa Ejfmana do muzyki Piotra Czajkowskiego Czajkowski. Misterium życia i śmierci. w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie (22.06.2003)
Tancerze: Sławomir Woźniak jako "Piotr Czajkowski" oraz Maksim Wojtiul jako "Alter ego Czajkowskiego" podczas próby baletu Borisa Ejfmana do muzyki Piotra Czajkowskiego "Czajkowski. Misterium życia i śmierci." w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie (22.06.2003)Foto: PAP/Andrzej Rybczyński

Dzieła twórcy "Dziadka do orzechów" od z górą stu lat należą do filharmonicznego głównego nurtu. Ba! Obok Beethovena jest Czajkowski najulubieńszym i najczęściej wykonywanym na świecie symfonikiem wszech czasów. Zawładnął wyobraźnią i wrażliwością milionów bywalców filharmonii i oper. Jego utwory zawędrowały pod strzechy, bo zdają się przemawiać językiem sugestywnym, niezwykle charakterystycznym i uniwersalnym zarazem. Wszędzie rozbrzmiewa zatem – jak pisał Stefan Kisielewski – "wytworna w swej pogodnej melancholii, urocza, wysmukła, chciałoby się rzec, fraza jego melodii". Sam wielki Igor Strawiński dał wyraz swej miłości do Czajkowskiego w balecie "Pocałunek wieszczki". To właśnie Strawiński twierdził, że kompozytor "Patetycznej" jest ojcem XX-wiecznej agresywnej rytmiki i śmiałej groteski. Jednocześnie zaś wielu komentatorów podkreśla i docenia powściągliwość Czajkowskiego – romantyka zapatrzonego w Mozarta i ceniącego wczesnego Beethovena, czego przecież wielokrotnie dowodził w swych dziełach.

Z drugiej strony istnieje – powstały już w XIX wieku – obóz bezpardonowych krytyków kompozytora "Damy pikowej". Jego muzyce zarzucano wszystko. Nazywano ją salonową, łatwą, słodką i tanią; dowodzono, że to "jakieś rozwodnione popłuczyny po romantyzmie” (Kisielewski). Eduard Hanslick nazwał "Koncert skrzypcowy" "muzyką cuchnącą”, zaś Alfred Einstein określił "Trio fortepianowe" mianem "wyuzdanego »patetyzmu«". Niemiecki badacz zarzucał Czajkowskiemu "paplanie” i obnażanie uczuć "bez najmniejszej żenady”, a także brak umiejętności "panowania nad formą” z powodu ulegania "chorobliwej nerwowości”. Doceniał co prawda umiejętność "wywoływania najwyższego napięcia” i "rozkwitanie melodiami pełnymi świeżości”, ale punktował jednocześnie "tanie chwyty” i "nieznośne wulgaryzmy”.
Podobne zarzuty czynił kompozytorowi jeden z czołowych europejskich muzykologów ubiegłego wieku Carl Dahlhaus: "Patos teatralny byłby jeszcze znośny, gdyby zatrzymał się na poziomie afektu, zamiast piąć się do wyżyn ideału”. Dahlhaus dowodził, "czym prostota różni się od trywialności, sentyment od »sentymentalności«, pełne wyrazu piękno od kiczu”. Zarzucał Czajkowskiemu, że w jego muzyce "schemat występuje w roli tego, co uzyskane z trudem” i przekonywał, że w V Symfonii "ziemski popęd, dolce con molto espressione, drapuje się w szaty niebiańskiej miłości”. 
Czyni się Czajkowskiemu zarzuty i innej natury. Amerykański muzykolog Malcolm Brown podkreśla, że takie epitety, jak "histeryczny”, "zniewieściały” czy "słaby formalnie” zyskały popularność wówczas, gdy zaczęto otwarcie pisać o homoseksualizmie Rosjanina. Czy zatem Czajkowski-kompozytor miałby się dziś przeistoczyć w Czajkowskiego-celebrytę i spowiadać ze swego życia intymnego? Czy życie to miałoby czynić jego twórczość ułomną?

Okazuje się, że zgody nie ma nie tylko co do oceny wartości utworów rosyjskiego kompozytora, lecz także, jeśli chodzi o ich naturę.  Dyrektor Filharmonii Narodowej Jacek Kaspszyk podkreślał w Dwójce "wyjątkową dyskrecję Czajkowskiego w ujawnianiu wewnętrznego bólu", umiejętność nieepatowania własną tragedią. Z kolei krytyk muzyczny i dyrygent Piotr Deptuch nazywa bohatera audycji "jednym z najbardziej ekshibicjonistycznych kompozytorów w historii muzyki, obok Gesualda".

Jak widać, Piotr Czajkowski należy do tych twórców, o których wypowiedzieć można porządnie uzasadnione, a skrajnie różne opinie. Czy zatem autor "Eugeniusza Oniegina" był jednym z największych muzycznych romantyków, twórcą wysublimowanej "mowy dźwięków” i genialnym ojcem rosyjskiej muzyki narodowej, czy może wielkim grafomanem, którego gigantyczne muzyczne pejzaże od kilku dziesięcioleci wypaczają gusta naiwnych melomanów?
Zapraszamy do wysłuchania audycji "W kontrapunkcie, czyli za i przeciw", którą przygotowali i poprowadzili Marcin Majchrowski i Piotr Matwiejczuk.

mm/jp

Czytaj także

Muzyczna rocznicomania. Ważny impuls czy zachwianie proporcji?

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2014 14:22
- Mam wrażenie, że obchodzenie rocznic to często przykrywka dla naszego lenistwa umysłowego - mówił w Dwójce Piotr Matwiejczuk. - Rocznice dają asumpt do zajęcia się określoną tematyką - odpowiadała Ewa Bogusz-Moore.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ten nudziarz Bruckner?

Ostatnia aktualizacja: 24.02.2014 09:00
Kłopoty ze zrozumieniem jego dorobku nie ustały. Kim dzisiaj jest Anton Bruckner i jakie miejsce wyznaczyć jego dorobkowi?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Muzyka filmowa opuszcza kino

Ostatnia aktualizacja: 01.04.2014 09:00
Co dzieje się z muzyką ilustracyjną, gdy oddzielimy ją od obrazu? Czy jest na tyle interesująca, by słuchać jej jak muzyki "absolutnej"? Czy zasługuje na to, by poświęcać jej specjalne audycje na antenie Dwójki? O tym rozmawialiśmy w audycji "W kontrapunkcie, czyli za i przeciw".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Nowe szaty filharmonii, czyli jak pozyskać młodych słuchaczy

Ostatnia aktualizacja: 30.09.2014 10:00
- Filharmonia do pewnego momentu była kojarzona z burżuazją, potem z establishmentem peerelowskim, co dziś ciąży tej instytucji. Żeby pozbyć się tego bagażu, trzeba zmienić sposób podejścia do publiczności i zejść z piedestału - radziła krytyk muzyczny Dorota Kozińska.
rozwiń zwiń