Kiedy myślimy o dawnych dziejach Hiszpanii, wyobrażamy sobie potężne mocarstwo w którym (jak powiadano) "słońce nigdy nie zachodzi", o mocarnej flocie i szerokim strumieniu złota płynącego z krain Ameryki Łacińskiej.
A przecież nie zawsze tak było – Hiszpania długo nie była jednolitym państwem, długo też część jej ziem należała (w efekcie podbojów) do Arabów. Już wtedy powstawała tam interesująca muzyka, wzorująca się na stylu francuskiej polifonii, choć pojawiały się też utwory naznaczone wyraźnym piętnem – nazwijmy to – narodowym, czyli nawiązujące do źródeł ludowych. Ten rys pogłębi się z czasem, zapewniając muzyce hiszpańskiej specyficzną rozpoznawalność.
Kluczowe dla historii kraju były czasy panowania Monarchów katolickich (jak ich nazywano) Izabeli i Ferdynanda. Z ubogiego, podzielonego, częściowo podbitego przez Maurów kraju Hiszpania przeistacza się w wielkie mocarstwo europejskie. To czas ekspansji za morzami – Kolumb odkrywa Nowy Świat. W tym samym 1492 roku pada ostatni bastion Maurów – Granada, stolica kalifatu. Jednocześnie – co symboliczne – obserwujemy narodziny renesansu, który w Hiszpanii będzie miał oblicze narodowe i religijne. Dlaczego takie właśnie – łatwo zrozumieć: kraj łączy się po wieloletnich podziałach, przezwycięża pozostałości niewoli mauretańskiej, szuka jedności w integracji narodu wokół wspólnej tradycji i wspólnej wiary. Klimat duchowy hiszpańskiego renesansu okaże się odmienny niż w innych krajach Europy - bardziej surowy i poważny, mniej nastawiony na smakowanie ziemskich przyjemności niż we Francji czy Italii.
Muzyka hiszpańska, jak cała kultura tego kraju w dobie renesansu, ma dwa różne oblicza. Jedno – dworskie, liryczne w swej pieśniowej miękkości, ewentualnie ludyczne – taneczne albo też lekkie i dowcipne. Drugie – poważne, głębokie, czasem żarliwe w swym mistycznym uniesieniu, nastawione na przekazywanie przeżyć religijnych. To pierwsze przynosi urocze, lekkie villancicos, tańce grane przez vihuelę i wirtuozowskie kompozycje na violę da gamba. To drugie – wielką, natchnioną polifonię religijną Tomasa Luisa de Victorii.
XVI wiek stanowi apogeum rozkwitu kultury tego kraju, "złoty wiek" muzyki, malarstwa, literatury. Dominacja ideologii nad życiem narodu przynosiła zwolna niekorzystne skutki: kompozytorzy hiszpańscy w coraz mniejszym stopniu biorą udział w kreowaniu nowego oblicza epoki baroku, choć wciąż powstaje tu muzyka nierzadko pełna uroku, efektowna, pulsująca orientalnym temperamentem.
***
Tytuł audycji: Między dźwiękami
Prowadzą: Magdalena Łoś i Ewa Obniska
Data emisji: 9.05.2016
Godzina emisji: 19.30
mm