W godzinach porannego szczytu w regionie paryskim doliczono się niemal sześciuset kilometrów korków. To absolutny rekord. Mimo, że podróżując metrem nie odnosi się wrażenia, iż pasażerowie są spanikowani, to jednak wielkość korków świadczy o tym, że ludzie wolą nie korzystać z komunikacji miejskiej.
Turyści, szczególnie Amerykanie i Australijczycy, masowo odwołują rezerwacje w hotelach. Wielu paryżan także rezygnuje z zagranicznych podróży. Targi miejskie pod gołym niebem będą ze względów bezpieczeństwa zamknięte co najmniej do czwartku, ale ruszyły już muzea i teatry, chociaż dookoła nich rozlokowane są liczne patrole dobrze uzbrojonych żołnierzy i policjantów.
Wydłużyły się kolejki oczekujących na wejście do Luwru, bo kontrole są niezwykle skrupulatne. Ale paryżanie wierzą w słowa umieszczone przed teatrem Bataclan, gdzie zginęło 89 osób: "Nie zabijecie naszej wolności".
00:46 Marek Brzeziński - paryz - 17.11.2015.mp3 Trudny powrót do normalnego życia po zamachach. Korespondencja z Paryża Marka Brzezińskiego (IAR)
O trudnym powrocie do normalności mówią też Polacy, którzy mieszkają niedaleko restauracji "Mała Kambodża". To właśnie tam zginęło 11 osób, które w piątkowy wieczór jadły kolację w lokalu. Przed restaurację "Le Petit Cambodge" cały czas przynoszone są nowe kwiaty i znicze. Sama ulica Alibert w 10 dzielnicy, gdzie doszło do zamachu jest jeszcze częściowo wyłączona z ruchu.
Zamachy w Paryżu
W najbliższej okolicy mieszka sporo Polaków. Wspominają, że piątkowego wieczora, gdy doszło do ataków, restauracje pełne były gości. Na jednej ze ścian są jeszcze dziury po pociskach. Mieszkańcy żyją w strachu. Boją się, że ataki mogą powtórzyć. Do tej pory uważali to miejsce za bezpieczne.
01:06 SPEC Paryz – Polacy po zamachach.mp3 Polacy mieszkający we Francji o atakach w Paryżu. Korespondencja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Jak relacjonuje z Paryża specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, w piątkowy wieczór około 21.20 zamachowcy najpierw zaczęli strzelać do ludzi siedzących przed barem "Le Carillon", a potem przeszli na drugą stronę ulicy i oddali strzały w kierunku gości restauracji "Le Petit Cambodge".
W zamachach w Paryżu zginęło 129 osób, a ponad 350 zostało rannych. Wśród ofiar jest co najmniej 20 obcokrajowców, w tym Belgowie, Chińczycy, Meksykanie i Amerykanie. Nie ma informacji, by wśród ofiar byli Polacy.
Śledztwo w sprawie zamachów
W sprawie zamachów intensywne działania prowadzą francuskie służby. We wtorek nad ranem dokonano 128 przeszukań i zatrzymań. Jak poinformował minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve, od poniedziałku aresztowano 23 osoby i skonfiskowano 31 sztuk broni, w tym wyrzutnię rakiet.
00:58 Wojciech Cegielski - sle - 17.11.2015.mp3 Śledztwo po zamachach we Francji. Korespondencja z Paryża Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Francuskie i belgijskie służby szukają jedynego z zamachowców, który ocalał w trakcie piątkowych ataków w Paryżu. Znana jest już tożsamość większości terrorystów. Spośród ośmiu z nich, na wolności wciąż pozostaje 26-letni Salah Abdeslam. Belgijskie służby przeprowadziły obławę na dzielnicę Molenbeek w Brukseli, ale mężczyzny nie udało się złapać. Francuska policja ostrzega, że może on być uzbrojony i niebezpieczny.
Do tej pory udało się ustalić tożsamość sześciu spośród ośmiu sprawców zamachów. Jednym z liderów grupy był 30-letni Francuz Omar Ismail Mostefai, który w ubiegłym roku prawdopodobnie odwiedził Syrię. Wśród zamachowców było także trzech francuskich braci, mieszkających w Brukseli, oraz prawdopodobnie dwóch Syryjczyków, którzy do Europy przedostali się przez Grecję razem z grupami migrantów.
W związku z piątkowymi zamachami zatrzymano we wtorek trzy osoby w Niemczech. Ich tożsamość nie jest znana, wiadomo tylko, że to dwie kobiety i mężczyzna. Zatrzymano ich przed południem w Arlsdorf koło Akwizgranu na zachodzie Niemiec. Trwają poszukiwania czwartego podejrzanego. W akcji uczestniczą specjalne jednostki policji.
Francja nasiliła bombardowania na cele IS
Tymczasem Francja nasiliła ataki z powietrza na cele dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), lecz przygotowania do tej operacji rozpoczęły się przed kilkoma tygodniami, zanim jeszcze doszło do zamachów w Paryżu - poinformował szef francuskiej operacji militarnej.
- Daesz (arabski akronim IS) jest naszym wrogiem, Daesz jest wrogiem jasno określonym - powiedział agencji AFP kontradmirał Antoine Beaussant, dowódca sił francuskich zaangażowanych w operację pod kryptonimem Szamal (fr. Chammal; od nazwy północno-zachodniego wiatru wiejącego w Iraku i państwach Zatoki Perskiej). Operacja ta rozpoczęła się we wrześniu 2014 r. w Iraku, a następnie została rozszerzona na Syrię we wrześniu br.
00:45 Marek Brzeziński - sam - 17.11.2015.mp3 Francuskie samoloty zaatakowały pozycje dżihadystów. Korespondencja z Paryża Marka Brzezińskiego (IAR)
- Będziemy kontynuować z determinacją tę rozpoczętą przed rokiem walkę. Obecnie ją intensyfikujemy. W ostatnich dniach dokonaliśmy uderzeń z powietrza (...), ale nasze działania trwają od wielu długich miesięcy - podkreślił.
"Nad celami, w które obecnie mierzą nasze samoloty, pracowaliśmy od tygodni"; "gromadziliśmy informacje" pozwalające nam "następnie zaproponować prezydentowi (Francois Hollande'owi) francuskie zaangażowanie" w operację myśliwców wielozadaniowych Rafale i Mirage 2000 - wyjaśnił Beaussant. Dodał, że maszyny te startowały odpowiednio z baz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Jordanii.
IAR/PAP/aj