W tamtejszej prowincji Akkar według różnych szacunków znajduje się od miliona do półtora miliona uchodźców syryjskich. Wielu z nich przebywa już tam od trzech, a nawet czterech lat. Uciekinierzy pochodzą głównie z Homsu. Kilka lat temu ich miasto przeżyło dramat porównywalny z tym, który niedawno stał się udziałem Aleppo.
Życie Syryjczyków w północnym Libanie jest bardzo ciężkie. Nie ma tam wielkich zorganizowanych obozów dla uchodźców. Ludzie muszą płacić za wynajem pomieszczeń lub gruntu, na którym rozstawiają namioty. Wydają na to większość pieniędzy z pomocy humanitarnej - na ubrania, jedzenie, a zwłaszcza leki nie starcza już środków. Tymczasem syryjskie matki powtarzają: "większość naszych dzieci choruje z powodu wilgoci i grzyba, mają astmę i alergie". A to tylko niektóre z licznych chorób, które szerzą się wśród najmłodszych.
Joanna Gradek mówiła w Dwójce, dlaczego władze libańskie mimo najlepszych chęci nie są w stanie zapewnić Syryjczykom lepszych warunków życia (choć i tak robią dużo m.in. w zakresie edukacji). Opowiadając o swojej pracy w prowincji Akkar, zwróciła też uwagę na najbardziej aktualny problem uchodźców - przetrwanie kolejnej zimy.
***
Tytuł audycji: Puls świata
Prowadził: Michał Strzałkowski
Gość: Joanna Gradek (chirurg dziecięca, wolontariusz Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej)
Data emisji: 15.12.2016
Godzina emisji: 17.45
mc/mz