Brytyjska premier Theresa May po poniedziałkowym posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA powiedziała, że zostaną wprowadzone dodatkowe środki bezpieczeństwa. Będą one obowiązywać m.in. na kilku londyńskich mostach (funkcjonariusze mają postawić bariery, które zapobiegną próbie wjechania samochodem w ludzi).
May wskazała, że Wspólne Centrum Analizy Zagrożenia Terrorystycznego (Joint Terrorism Analysis Centre, JTAC) podjęło decyzję o utrzymaniu obecnego, czwartego w pięciostopniowej skali poziomu zagrożenia ("poważny"), który oznacza, że "kolejny atak jest wysoce prawdopodobny".
Szefowa rządu podkreśliła, że w sobotnim zamachu ucierpieli obywatele wielu państw. Zaznaczyła, że trwają prace nad identyfikacją rannych i zmarłych. - To nie był tylko atak na Londyn i Wielką Brytanię, ale także na wolny świat - oceniła.
Dżihadyści się przyznali
Do przeprowadzenia zamachu w Londynie przyznało się Państwo Islamskie. Oświadczenie dżihadystów w tej sprawie opublikowała związana z tą organizacją terrorystyczną agencja Amak.
Wiarygodność deklaracji, że "za zamachem stali bojownicy z lokalnych struktur Państwa Islamskiego (IS)" została potwierdzona przez amerykańskie centrum monitoringu działalności dżihadystów w internecie SITE.
Państwo Islamskie
Na razie nie są znane personalia sprawców sobotniego ataku. Londyńska policja metropolitalna poinformowała w niedzielę, że poda dane osobowe zamachowców "tak szybko, jak to będzie możliwe operacyjnie".
Funkcjonariusze przekazali, że zatrzymano "pewną liczbę osób" po wkroczeniu w poniedziałek we wczesnych godzinach rannych na teren dwóch posesji we wschodniej części miasta.
Wcześniej podano, że aresztowano łącznie 12 osób. Jedna została wypuszczona, jako nie mająca nic wspólnego ze sprawą, ale czterech mężczyzn i siedem kobiet wciąż pozostaje w areszcie.
Zamach w Londynie
Atak rozpoczął się w sobotę o godz. 21.58 czasu lokalnego (22.58 czasu polskiego), kiedy wypożyczony biały samochód dostawczy Renault jadący z północnej strony Tamizy na południe wjechał na chodnik i w grupę ludzi.
Trzej mężczyźni opuścili następnie pojazd, atakując kolejne osoby przy użyciu noży i przemieszczając się w stronę targu Borough Market.
Drogę terrorystom zagrodziło ośmiu uzbrojonych policjantów. Oddali oni serię 50 strzałów, które śmiertelnie raniły trzech napastników.
Do zamachu doszło na zaledwie cztery dni przed czwartkowymi wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii. Kampanię wyborczą zawieszono w niedzielę, ale zostanie wznowiona w poniedziałek.
x-news.pl, RUPTLY
To kolejny zamach
Sobotni atak to trzeci poważny incydent terrorystyczny w Wielkiej Brytanii na przestrzeni trzech miesięcy.
W marcu w zamachu na Westminster Bridge w Londynie zginęło sześć osób, a 49 zostało rannych.
22 maja doszło do ataku w Manchesterze, gdzie po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze w pobliżu wejścia do hali. 22 osoby zginęły, a ponad 120 zostało rannych.
Burmistrz Londynu Sadiq Khan potępił sobotni zamach terrorystyczny w Londynie, nazywając go "świadomym i tchórzliwym atakiem na niewinnych londyńczyków". Jak podkreślił, "nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takich aktów barbarzyństwa".
- Sytuacja wciąż jest rozwojowa i apeluję do wszystkich londyńczyków i osób odwiedzających nasze miasto o zachowanie spokoju i bycie czujnym - zaapelował.
Były burmistrz miasta, a obecnie minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Boris Johnson stwierdził, że Brytyjczycy nie pozwolą zakłócić sobie życia ani demokracji.
"Terroryści chcą nas wystraszyć, podzielić nasze społeczeństwo i zmienić nasz sposób życia. Nie wolno nam się poddać - i nie poddamy się" - napisał Johnson na swoim profilu na Facebooku.
Zwrócił się także bezpośrednio do osób, które "sympatyzują z tymi zabójcami, zachęcają ich, oferują przystań, pomagają lub podżegają".
"Dość! Wasz czas się skończył i kończą się pokłady naszej tolerancji. Nie pozwolimy wam zakłócić naszego życia ani naszej demokracji" - oświadczył.
kk