Wyzwolone kobiety, luksusowe transatlantyki, drapacze chmur. Epoka przepychu, wyrafinowanej elegancji i szalonej zabawy – epoka glamour. Art déco, styl międzywojnia, ogarnął wtedy cały świat i wszystkie dziedziny sztuki, od malarstwa i rzeźby po architekturę, dekorację wnętrz, modę, film i fotografię. Ludzie wszystkich klas chcieli mieć modne przedmioty i otaczać się nimi. Geometryczna prostota, elegancja form i oszczędny ornament to symbole epoki art déco. Dbano o najdrobniejsze szczegóły, a każdy projekt dopieszczano do perfekcji.
Polski design okresu międzywojennego bogactwo form i oryginalność stylu czerpał ze sztuki ludowej, ale czy oznacza to, że był siermiężny i prowincjonalny? - Polska po I Wojnie Światowej borykała się z wieloma problemami, nie tylko ekonomicznymi. Nie należy zapomnieć, że w połączonych w jeden kraj zaborach, były różne języki, różne prawo. Sztuka użytkowa miała połączyć to społeczeństwo w jedną całość i wydaje się, że punktem kulminacyjnym były wystawa Sztuk Dekoracyjnych w Paryżu w 1925 roku, podczas której wielu projektantów pokazało wspaniałe przykłady sztuki użytkowej, a Polacy otrzymali ponad dwieście nagród – opowiadała prof. Czesława Frejlich.
Słuchacze Dwójki spytali podczas audycji: Czy lekkość stylu art déco była reakcją na powagę modernizmu? – Jeśli chodzi o formy stylistyczne, to art déco był bardziej frywolny niż modernizm. Za to ten drugi był kierunkiem, który z ogromną powagą traktował zadania, które przed sobą stawiał. Różne cele społeczne, rozbicie pewnych stylistyk, to wszystko były zadania do wykonania, stawiane przed artystami, architektami i projektantami. Natomiast art déco jest formą lekką, w sensie zachęcenia do pewnej zabawy, dowcipu, żartu. Pamiętajmy że sam termin pojawił się około roku 1975 w związku z 50-leciem wystawy Sztuk Dekoracyjnych w Paryżu, a w latach dwudziestych art déco podobnie jak modernizm był zaliczany do tzw. sztuki moderne i wcześniej nikt nie używał tego terminu – mówił prof. Józef Mrozek.
Rano człowiek się budzi patrzy w kalendarz rysowany przez Tadeusza Gronowskiego i zapala papierosa – pudełko rysowane przez Tadeusza Gronowskiego. Na ulicy na każdym słupie parę plakatów rysowanych przez Tadeusza Gronowskiego zachęca człowieka do kupowania różnych przedmiotów. Gdy bierze się do ręki książkę – okładka Tadeusza Gronowskiego i przegląda "Panią" – rysunki Tadeusza Gronowskiego. (…) Wszędzie spotyka się to nazwisko. Gdy odbiorę honorarium za ten artykuł w wiadomościach – winieta tytułowa Tadeusz Gronowski, kupie akcję projektowane przez Tadeusza Gronowskiego i wyjadę pierwszym statkiem Red Star Line, plakat rysował Tadeusz Gronowski, aby odetchnąć i nie słyszeć więcej o tym człowieku.
Tak na łamach wiadomości literackich na temat Tadeusza Gronowskiego wielkiego mistrza grafiki użytkowej, ilustracji książkowej i plakatu pisał ironizując Antoni Słonimski. – Ten cytat zainspirował mnie, żeby pomyśleć jak duża była świadomość Antoniego Słonimskiego o tym, kto to robił. Może było za dużo informacji o autorze, ale my z kolei zapominamy o nich często i nie wiemy, kto robił to krzesło, na którym siedzimy. W związku z czym nie doceniamy go. Gdybyśmy mieli świadomość Antoniego Słonimskiego, to byśmy nie niszczyli naszego dorobku i może stałby jeszcze Supersam w Warszawie – podkreślała w rozmowie Anna Maga.
Gośćmi audycji byli: prof. Czesława Frejlich, Anna Maga i prof. Józef Mrozek.
Audycję przygotowała Hanna Maria Giza.
WŁ