Do Portugalii Jerzy Radziwiłowicz trafił na początku lat 90. za sprawą roli w portugalskim filmie. Zafascynowany architekturą i klimatem Sintry, niewielkiego miasteczka pod Lizboną, zaraził się miłością do kraju wielkich podróżników. - W Portugalii fascynuje mnie to dziwne pomieszanie różnych rzeczy – opowiadał w rozmowie z Ewą Stocką-Kalinowską. - Po jej rozłożonej na wielu wzgórzach stolicy mógłbym podróżować godzinami... - dodał.
Jednym z polecanych przez Jerzego Radziwiłowicza sposobów zwiedzania Lizbony była wyprawa do miejsc opisanych w książce "Requiem” włoskiego pisarza Antonia Tabucchiego. - Cała ta książka polega na tym, że bohater przez 12 godzin chodzi po Lizbonie, ponieważ się pomylił. Z kimś się umówił na nabrzeżu, ale nie jest pewny czy o 12.00 w południe, czy o północy. Razem z żoną krok w krok odbyliśmy tę jego wędrówkę po Lizbonie. Zdarzały się rzeczy magiczne - podkreślił.
Ciekawych wrażeń Jerzemu Radziwiłowiczowi dostarczyła wycieczka na cmentarz, na którym, według książki, miał znajdować się grób Władysława Słowackiego, przyjaciela głównego bohatera powieści.- W książce podany jest nawet numer grobu, więc nie mieliśmy problemu z jego odnalezieniem. Okazało się, że żaden Słowacki tam nie leży. Za to parę kroków od tego miejsca jest grób... Fernando Pessoi. - powiedział aktor.
Więcej o miejscach, które Jerzy Radziwiłowicz odkrył za sprawą książki Tabucchiego, ale też o fascynacji Proustem i zamiłowaniu do fado, w nagraniu audycji
Jerzy Radziwiłowicz, fot. Grzegorz Śledź
bch