- Mój tata był śpiewakiem, a mama korepetytorką w Operze Bałtyckiej. Może dlatego od dziecka nie lubiłem fortepianu - żartował Konstanty Andrzej Kulka. - Po skrzypce sięgnąłem po raz pierwszy dosyć późno, bo w wieku ośmiu lat. A debiutowałem wokalnie jako... ministrant - wspominał gość Agaty Kwiecińskiej początki swojej kariery.
Już jako siedemnastolatek skrzypek wystąpił po raz pierwszy z orkiestrą symfoniczną i wziął udział w prestiżowej międzynarodowej rywalizacji - Konkursie im. Niccolò Paganiniego w Genui. Dlatego w tym roku świętujemy pięćdziesięciolecie pracy zawodowej Andrzeja Konstantego Kulki. Przełom nadszedł jednak w 1966 roku, kiedy to młody skrzypek z Polski zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie ARD w Monachium.
- To był ciężki okres w moim życiu - przyznaje dziś artysta. - Musiałem w bardzo krótkim czasie opanować ogromną ilość repertuaru - wyjaśnił i dodał szczerze, że nigdy nie był tytanem pracy. Cóż, pozostaje nam wywnioskować, że artystyczny sukces Andrzeja Konstatnego Kulki to przede wszystkim dzieło wrodzonego talentu.
Czy udało się go przekazać dwóm córkom? - Gaba i Ania ukończyły 8-letnią szkołę muzyczną. W końcu Ania doznała jednak poważnej kontuzji ręki, a Gaba porzuciła skrzypce, by potem powrócić na scenę jako piosenkarka i pianistka - wyjaśnił gość Agaty Kwiecińskiej. A jak życie w "muzycznej" rodzinie wspominają córki artystki?
Zapraszamy do obejrzenia nagrania wideo z audycji "Five o'clock", w którym mowa była także o "najwybitniejszym polskim kompozytorze przed Chopinem", czyli Karolu Lipińskim, oraz staraniach Konstantego Andrzeja Kulki, by przywrócić jego muzyce należną rangę.
Audycja powstała we współpracy z Narodowym Instytutem Audiowizualnym.