Hasło po raz pierwszy pojawiło się w słowach hymnu szkoły klasztornej we francuskim Arcueil. Przeorem tamtejszego klasztoru św. Alberta Wielkiego był właśnie Henri Didon. On też zorganizował 7 marca 1891 roku zawody sportowe dla uczniów, które odbywały się pod sztandarem z wyhaftowanymi słowami "Plus vite, plus haut, plus fort".
Gościem na zawodach był Pierre de Coubertin, w którego głowie już narodziła się idea wskrzeszenia igrzysk olimpijskich. Mężczyźni przyjaźnili się i od 1888 roku obaj zasiadali w Komisji Propagującej Wychowanie Fizyczne. Później, podczas ceremonii otwarcia pierwszych nowożytnych igrzysk olimpijskich, Didon celebrował mszę w katedrze w Atenach.
Coubertinowi tak spodobało się hasło wymyślone przez Didona, że postanowił uczynić z niego motto przyszłych igrzysk. W 1897 roku słowa uznano za oficjalne hasło Kongresu MKOl, a od 1920 roku oficjalne motto igrzysk. Tego wydarzenia ojciec Didon nie dożył – zmarł w 1900 roku, na krótko przed drugimi nowożytnymi igrzyskami olimpijskimi.
Ksiądz, sportowiec, autor bestsellera
Sport i wiara były dwoma fundamentami, które towarzyszyły Didonowi przez całe życie. W wieku 9 lat zaczął naukę w katolickiej szkole w Grenoble. Tam też osiągał pierwsze sportowe sukcesy. W 1855 roku wziął udział w szkolnej "olimpiadzie" – zawodach sportowych odbywających się co cztery lata, dokładnie tak, jak starożytne igrzyska. Didon zdobył wówczas trzy tytuły.
Pierre de Coubertin - ojciec nowożytnego ruchu olimpijskiego
Niebagatelny wpływ na rozwój duchowy Didona miał Henri-Dominique Lacordaire, dominikanin i popularny kaznodzieja, który dostrzegał zmiany zachodzące w świecie i potrzebę nowoczesnej ewangelizacji. Pod jego wpływem autor słynnego hasła zdecydował się wstąpić do zakonu dominikanów.
Przez siedem lat dominikanin pracował nad swoim dziełem życia – biografią Jezusa Chrystusa. Swoją książkę oparł na dogłębnych badaniach biblistycznych i historycznych. By poczuć atmosferę, w której działał Jezus, wybrał się w podróż do Palestyny. Popularnonaukowe dzieło, jedna z pierwszych książek, którym przyświecało przybliżenie historycznego Jezusa (choć rzecz jasna odległe od negowania jego boskości), stało się światowym bestsellerem przetłumaczonym na wiele języków (z polskim przekładem można zapoznać się na stronie Biblioteki Narodowej). Honoraria za zagraniczne wydania książki pozwoliły mu skupić się na pracy pedagogicznej.
Pedagog sportu
Didon uważał, że podstawą wychowania młodzieży powinno być wyrabianie jej charakteru właśnie poprzez aktywność fizyczną. W przemówieniu "Moralny wpływ sportów lekkoatletycznych" wygłoszonym na Kongresie Olimpijskim w Hawrze, 29 lipca 1897 roku, wyliczał pozytywne skutki uprawiania sportu przez młodzież.
Przede wszystkim dominikanin uznawał aktywność fizyczną za cnotę. W jego opinii należy ją postrzegać jako przedłużenie cnót higieny i czystości. Didon dodawał, że sport wzmacnia ducha walki i współzawodnictwa, dzięki czemu przeciwdziała brakowi wiary w siebie, bojaźliwości i nieśmiałości, które prowadzą do lenistwa. Wykazywał, że atletyka wzmacnia siłę i wytrzymałość – i dominikaninowi nie chodziło tu wyłącznie o aspekt fizyczny, a raczej duchowy. Jako ostatni pozytywny skutek wymienił to, że sport odciąga młodzież od nałogów takich jak palenie papierosów i hazard.
Strzelanie do gołębi, wyścigi motorówek i przeciągnie liny. Najdziwniejsze dyscypliny olimpijskie
Didon był orędownikiem umożliwienia młodzieży zakładania własnych klubów i stowarzyszeń sportowych. Uznawał bowiem, że to one najlepiej promują ducha współzawodnictwa i opierają się na naturalnie wybranych liderach. System nauczania wychowania fizycznego w szkołach uznawał za zbyt skostniały i scentralizowany.
Szybciej, wyżej, mocniej, razem!
Hasło wymyślone przez dominikanina przetrwało jako motto igrzysk w niezmienionej formie aż do trwających właśnie igrzysk w Tokio. MKOl zdecydował się dodać do niego słowo "Communiter" ("razem", "wspólnie"). Jak argumentuje komitet, cztery przymioty mają oddawać w pełni doskonałość olimpijskiego sportu.
bm