Pierwszy film Krzysztofa Zanussiego zadziwił publiczność cechami, które obecne były właśnie w nowofalowych filmach francuskich. Przede wszystkim film dotyczy więc codzienności ludzi współczesnych Zanussiemu, co poddane jest pewnej świadomej estetyzacji wizualnej. Co jednak najważniejsze na dalszy plan schodzi fabuła, która jest raczej pretekstem do przyjrzenia się konkretnym ludziom i ich egzystencji. Co za tym idzie filmy nowofalowe i inspirowane tym nurtem wywoływały szok u widza przyzwyczajonego do tradycyjnej akcji fabularnej.
- Reaguję przekornie na ten pośpiech, który nas otacza - mówił reżyser Krzysztof Zanussi w audycji Anny Fuksiewicz w Polskim Radiu w 1973 roku - bardzo lubię robić filmy powolne i oczywiście publiczność ma mi to za złe, bardzo często wychodzi w połowie - spotykałem się z tym niejednokrotnie. Szczególnie "Struktura kryształu" była tym powolnym, drażniąco nudnym filmem - może dzięki temu lepiej się broni w telewizji niż w kinie - dodawał reżyser.
13:38 struktura kryształu.mp3 "Krzysztof Zanussi". Audycja Anny Fuksiewicz z cyklu "Z obu stron kamery". (PR, 10.01.1973)
Znaki szczególne
Jednocześnie "Struktura kryształu" posiada cechy, które z czasem stały się znakiem rozpoznawczym kina Krzysztofa Zanussiego. Najwybitniejsze jego obrazy są bowiem rodzajem eseistycznego moralitetu. Zanussi przede wszystkim zderza odmienne postawy światopoglądowe swoich bohaterów osiągając przez to wyraźny kontrast na ogół dwóch odmiennych postaw, które to narzędzie jest dominantą jego filmów. Oczywiście nie on jedyny stosuje tego typu zabieg, jednak w jego wydaniu konflikt dotyczy na ogół postaci inteligentów i wielokrotnie zahacza o tematy skomplikowane i wymagające sporej erudycji. Bez wątpienia kino Zanussiego jest więc propozycją dla inteligencji.
Podobnie jest w "Strukturze kryształu". Do trzydziestokilkuletniego byłego naukowca, mieszkającego wraz z żoną na odludziu przyjeżdża przyjaciel z okresu studiów, który robi prężną karierę naukową. Wbrew pozorom Marek - człowiek sukcesu nie przyjeżdża tylko w odwiedziny, ale by przekonać dawnego przyjaciela, Jana, do powrotu na uczelnię, gdzie chętnie przyjęto by go z powrotem.
Okazuje się jednak, że Jan głęboko przemyślał decyzję o wycofaniu się z aktywnego życia zawodowego i uważa spokojne życie na prowincji za piękniejsze i lepsze od tego, które spotkać może go w mieście. Marek nie jest jednak w stanie zrozumieć, jak człowiek o wysokich zdolnościach może marnować swój talent i możliwości. Problem pozostaje nierozstrzygnięty i żaden z bohaterów nie przekona drugiego do swoich racji, a widz musi sam podjąć decyzję, która postawa jest mu bliższa.
Co interesujące, sam reżyser w jednym z wywiadów mówił, że film opowiada o rozdwojeniu, które jest w nim samym. Ciągnie go do ascezy i spokojnego życia równie mocno, co do czynu i rozwoju zawodowego, przy czym ma poczucie, że nie da się pogodzić tych sprzecznych pragnień. On sam, jak mówił, nie potrafi rozstrzygnąć, który z bohaterów ma więcej racji i w postawie każdego z nich znajduje elementy bliskie sobie.
"Struktura kryształu" po złych doświadczeniach reżysera z podkładaniem dialogów do poprzednich filmów studenckich, co skończyło się nawet groźbą usunięcia go ze szkoły filmowej, postanowił za wszelką cenę zrealizować film którego dźwięk będzie w całości nagrany na planie, co pozwoli osiągnąć większą naturalność, tak w końcu istotną dla nurtu nowej fali. W tamtych czasach była to zupełna rewolucja.
- To jest ta frapująca możliwość, która pozwala aktorom, czy wykonawcom, pokazać siebie zupełnie prywatnie bez tej całej świadomej autocenzury i autokontroli - mówił Krzysztof Zanussi w Polskim Radiu. - Próbowałem tego nieśmiało w swoich szkolnych filmach, potem w "Strukturze kryształu" miałem takie fragmenty, gdzie bohaterowie dość dużo improwizowali, właściwie większość dialogów była improwizowana, i teraz z perspektywy lat mogę powiedzieć chełpliwie, że "Struktura kryształu" była bodajże pierwszym polskim filmem zrobionym całkowicie na zdjęciach stuprocentowych. Parę lat temu to była jeszcze techniczna nowość, przed wojną wprawdzie już robiono filmy stuprocentowe. To znaczy że całość - obraz z dźwiękiem - była nagrywana jednocześnie na planie, bez postsynchronów. Fanatycznie uczepiłem się tej metody, wbrew wszystkim dobrym radom - dodawał reżyser.
Aktorzy i twórcy
Kolejnym elementem, w którym widać wyraźny wpływ francuskiej nowej fali na obraz Zanussiego jest udział w jednej z głównych ról niezawodowego aktora, Jana Mysłowicza, który razem z profesjonalnym aktorem, Andrzejem Czarneckim stworzył przekonujący duet antagonistów.
O wizualne piękno filmu zadbał przede wszystkim wybitny operator filmowy współpracujący między innymi z Wojciechem Jerzym Hasem, Stefan Matyjaszkiewicz do spółki z niemniej wybitnym scenografem, Tadeuszem Wybultem. Za ścieżkę dźwiękową do filmu odpowiada początkujący wtedy kompozytor, Wojciech Kilar.
az