Jacek Petrycki był twórca zdjęć do wielu najważniejszych filmów dwojga znakomitych reżyserów, takich jak "Spokój", "Szpital", "Amator", "Gadające głowy" i "Bez końca", a także "Aktorzy prowincjonalni", "Gorączka", "Kobieta samotna" i "Europa, Europa"). Jego autorstwa są również zdjęcia w filmie Ryszarda Bugajskiego "Przesłuchanie". Jako operator Petrycki współpracował też z Marcelem Łozińskim i Robertem Glińskim. Jest laureatem m.in. nagrody BAFTA Brytyjskiej Akademii Filmowej za zdjęcia do filmu "The Betrayed" (1996) oraz Złotej Żaby na festiwalu Camerimage w 2008 roku za zdjęcia do obrazu Kasi Adamik "Boisko bezdomnych". Nasz gość od lat współpracuje z kanałami brytyjskiej telewizji: Channel 4 oraz BBC.
Jacek Petrycki przyznaje jednak, że najlepiej wspomina czasy kina moralnego niepokoju. - Próbowaliśmy dokonać rzeczy praktycznie niemożliwej - uważa. - Dotrzeć do bardzo konkretnego, bo polskiego widza, który był więźniem tamtego systemu - wyjaśnia. Rzeczywistość opisywana przez twórców tego kierunku nie była wbrew pozorom "czarno-biała", a między samymi twórcami dochodziło nieraz do istotnych moralnych sporów. Kontrowersje wzbudził między innymi film Kieślowskiego "Bez końca". Bohaterem obrazu jest robotnik oskarżony o kierowanie strajkiem. Kieślowski pokazuje, jak postać "rewolucjonisty" jest wykorzystywana przez różne strony konfliktu.
- Ja sam byłem wtedy radykałem, więc taka wizja budziła mój sprzeciw - mówi dziś Petrycki. - Najtrudniej jednak było mi się zgodzić z obrazem żony odchodzącej za bohaterem w zaświaty, jakby nie było innego rozwiązania. Dziś, pod wpływem osobistych doświadczeń, jestem już pewien, że to nieprawda. I wydaje mi się, że Kieślowski również zmienił zdanie, czemu dał świadectwo w "Niebieskim" - twierdzi.
W rozmowię z Magdaleną Juszczyk jej gość opowiadał również o swoich bogatych doświadczeniach w teatrze telewizji. - Czasami zaledwie w 5 dni, 2 kamerami trzeba było zrobić pełnometrażowy obraz. To świetna szkoła techniki i organizacji - powiedział i dodał. - Ale też szansa doświadczenia teatru na poziomie niedostępnym dla zwykłego widza: zgłębienia spektaklu na poziomie każdego słowa, gestu, elementu dekoracji - wyjaśnia.
Okazuje się jednak, że prawdziwym powołaniem Jacka Petryckiego jest film dokumentalny. - Gdy kończyłem szkołę, myślałem, że tylko tym się będę zajmował. I nie chodziło mi wcale o zmienianie świata, lecz, jak to określił Kieślowski, o jego dobre opisanie - podkreśla.
Najnowszy film naszego gościa dokumentalisty to właśnie dokument, reżyserowany wspólnie przez niego oraz Krystynę Krauze. "Powrót Agnieszki H." to wielowątkowa opowieść o Agnieszce Holland i jej więzach z Czechami. Jako wieloletni przyjaciel bohaterki tego dokumentu, Petrycki jest jej powiernikiem. Zanurzamy się zatem w przeszłości, w której Holland była studentką praskiej szkoły filmowej FAMU. Oglądamy fragmenty filmów reżyserki, przyglądamy się pracy nad serialem "Gorejący krzew" o samospaleniu w Pradze Jana Palacha w 1969 roku. A przede wszystkim pochylamy się nad młodzieńczymi ideałami, potrzebą wolności i prawdy, życiowymi wyborami oraz próbami obrony uczciwości w komunistycznej Czechosłowacji.
Więcej o obrazie w nagraniu audycji "W Dwójce raźniej". A nowy film Petryckiego i Krauze oglądać można podczas WFF na czterech seansach w warszawskiej Kinotece, od 11 do 20 października.