13 października 1982 roku podczas demonstracji zastrzelono Bogdana Włosika, niespełna 20-letniego ucznia wieczorowego technikum i robotnika w Hucie im. Lenina.
To była niedziela
13 października 1982 roku w niedzielę zaczął się strajk hutników. Władza obstawiła Nową Hutę czołgami, wojskiem i esbekami. Do ludzi zaczęły dochodzić informacje o aresztowaniach wśród tych, którzy pod hutę przyszli wspierać strajkujących. Esbecy robili zdjęcia i nagrywali filmy z ludźmi, którzy otoczyli hutę.
Aby przerwać strajk, czołgi zmiażdżyły bramę huty, na teren weszły oddziały ZOMO. Władza ludowa odzyskała zakład pracy. W prasie codziennej pojawiły się zaprzeczenia, że strajk w Hucie im. Lenina złamano siłą.
Wielka demonstracja w Krakowie
Tego dnia, jak 13. każdego miesiąca w 1982 roku, w miesięcznicę wprowadzenia stanu wojennego, doszło w Krakowie do manifestacji ulicznych. Ludzie byli szczególnie wzburzeni, bo 8 października Sejm PRL uchwalił nową ustawę o związkach zawodowych, która zdelegalizowała, zawieszoną 13 grudnia 1981 roku, NSZZ "Solidarność". Wielotysięczną demonstrację brutalnie zaatakowało ZOMO.
Pokojowa manifestacja zamieniła się w wielogodzinne walki uliczne.
Posłuchaj audycji Janusza Marchwińskiego z cyklu "Dokumenty dźwiękowe stanu wojennego", pt. "Kto zabija jedno życie", nadanej w styczniu 1983 roku w Radiu Wolna Europa. Dowiedz się, jak brutalnie milicja spacyfikowała zakłady MZK w Nowej Hucie w sierpniu 1982 roku oraz jak esbecy przeprowadzili brutalne aresztowania w nocy po manifestacji. Posłuchaj również relacji uczestnika tej manifestacji.
35:16 Bogdan Włosik - dokumenty stanu wojennego.mp3 "Kto zabija jedno życie" - jak zginął Bogdan Włosik - audycja Janusza Marchwińskiego z cyklu "Dokumenty dźwiękowe stanu wojennego". (RWE, styczeń 1983)
Jak zginął Bogdan
Oficjalna wersja milicji mówiła, że "użycie broni nastąpiło w wyniku bezpośredniego zagrożenia życia funkcjonariusza MO". Gazety podawały, że milicjant zeznawał, że został przewrócony i dopiero po wystrzeleniu strzału ostrzegawczego, strzelił w brzuch Bogdana Włosika.
Bogdan Włosik został zastrzelony daleko od miejsca głównych demonstracji i walk z zomowcami - przy kościele w Bieńczycach. Według najbardziej prawdopodobnej wersji wydarzeń, kapitan SB ubrany po cywilnemu usiłował zatrzymać jednego ze stojących w grupie chłopców.
- Jeden z chłopców krzyknął: "Kapuś" i wtedy mężczyzna rzucił się do ucieczki. Esbek schował się do klatki schodowej. W jego stronę poszedł Bogdan i zobaczyliśmy, że z tej klatki wybiega mężczyzna – relacjonowała te dramatyczne chwile koleżanka Bogdana, obecna przy zabójstwie.
- Usłyszeliśmy dwa dziwne dźwięki, ale nie wiedzieliśmy na początku, że to były strzały. Ten człowiek zaczął uciekać w stronę ulicy Złotej Jesieni, tam znajdował się komisariat MO. Bogdan przewrócił się.
"Niech Bóg będzie sędzią"
Wieść o zabójstwie rozeszła się lotem błyskawicy po mieście. Bogdan Włosik zmarł na stole operacyjnym.
Śmierć młodego robotnika sprowokowała kolejne demonstracje i walki uliczne w Nowej Hucie i w Krakowie. ZOMO atakowało ludzi tłumnie modlących się w nowohuckich kościołach w intencji chłopaka.
W dzień pogrzebu 20 października 1982 roku na Cmentarz Grębałowski w Krakowie przyszło 20 tysięcy ludzi. Uroczystość stała się kolejną manifestacją przeciwko ustrojowi komunistycznemu i wprowadzonemu niespełna rok wcześniej stanowi wojennemu.
Ostatnie słowa księdza brzmiały "Niech Bóg będzie sędzią". Posłuchaj, jak wyglądał pogrzeb i ilu zomowców go strzegło.
Państwa Włosików odwiedził generał Jaruzelski
Władza za sprawą mediów zrzucała winę za śmierć Bogdana na "anarchistyczne siły wywołujące zamieszki".
Ówczesna propaganda władz twierdziła, że "strzały padły w obronie własnej", a oficer miał być ścigany przez demonstrantów krzyczących "łapać ubeka" - co od początku kwestionowali świadkowie. Słynna była ówczesna wizyta gen. Wojciecha Jaruzelskiego u rodziców zabitego. Jasne było, że milicjant za swój czyn nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Jego nazwisko okryto głęboką tajemnicą.
Dziś wiadomo, że zabójca Bogdana Włosika, pracował w SB do 1987 roku. Potem, w wieku 40 lat, przeszedł na uprzywilejowaną esbecką emeryturę.
W czasach PRL nie poniósł żadnej odpowiedzialności za swój czyn. Dopiero 16 grudnia 1991 roku został skazany na 8 lat pozbawienia wolności. Potem sąd apelacyjny podwyższył tę karę do lat 10. Wyszedł na wolność na przedterminowe zwolnienie po pięciu i pół roku.
Zobacz nasz serwis specjalny stan wojenny.polskieradio.pl
im