- 46 lat temu Wanda Rutkiewicz przeszła do historii polskiego i światowego himalaizmu - zdobyła najwyższy szczyt Ziemi
- Rutkiewicz była także pierwszą kobietą na świecie, która stanęła na najtrudniejszym do zdobycia szczycie - K2
- Himalaistka zaginęła 12 maja 1992 roku w drodze na swój dziewiąty ośmiotysięcznik - Kanczendzongę. Dzień 13 maja uznano potem za symboliczną datę jej śmierci
SERWIS SPECJALNY - JERZY KUKUCZKA
Rutkiewicz była uczestniczką międzynarodowej wyprawy niemiecko-francuskiej kierowanej przez dr. Karla Herrligkoffera. Atak z bazy rozpoczęła wraz z trzema himalaistami 9 października. Wierzchołek zdobyła po 6 godzinach i 15 minutach wspinaczki z obozu IV położonego na Przełęczy Południowej. Ostatnie 50 metrów pokonała bez tlenu z powodu zalodzenia maski tlenowej.
Po powrocie do kraju himalaistka opowiadała o olbrzymim wysiłku, jaki musiała wykonać.
- Podchodząc do szczytu, ostatnie 50 metrów szłam bez tlenu, dlatego, że zalodził mi się wlot do maski tlenowej. Musiałam ją zdjąć i ostatnie metry przeszłam, oddychając powietrzem z zewnątrz. Na tych ostatnich metrach jest się w takim stanie euforii, że szłam do szczytu w tym samym tempie bez tlenu, jak z tlenem - opowiadała himalaistka.
Krzysztof Wielicki Wanda miała trudny charakter, ale tylko tacy ludzie mogą osiągać w życiu wielkie cele. Ona parła ciągle do przodu. Była uparta, a przy tym bardzo kobieca
- Po zejściu wydawało mi się, że to nawet nie ja, że to nie był najwyższy szczyt. Jakoś wszystko było takie normalne, a jednocześnie nie do uświadomienia, nie do przeżycia - dodawała.
Everest był marzeniem Polki. Na wyprawę dr. Karla Herrligkoffera Rutkiewicz została zaproszona już w 1975 roku. Niemiec zebrał duży międzynarodowy zespół, który miał zaatakować Everest drogą klasyczną. Kierownikiem grupy niemieckiej, do której należała sama Rutkiewicz, był właśnie Herrligkoffer. Natomiast kierownikiem drugiej części ekipy, francuskiej, był Pierre Mazeaud. Grupy te były autonomiczne, tzn. miały własne finanse, transport, oddzielne jedzenie, namioty, własny sprzęt i Szerpów. Współpracowały w górach - na trudniejszych odcinkach.
SERWIS SPECJALNY - JAK POLACY ZDOBYLI EVEREST w 1980
Herrligkoffer widział w Wandzie drugiego zastępcę wyprawy, czego nie zrozumieli inni uczestnicy i zrobiło się zamieszanie. Według niektórych Rutkiewicz nie nadawała się do tej funkcji. Himalaistka odebrała te zarzuty jako wyraz staroświeckiego, męskiego szowinizmu.
Po powrocie z wyprawy mówiła też: najtrudniejsze było to, kiedy poczułam się jak wyrobnik. Kiedy Niemcy na wyprawie powiedzieli mi: "Przecież wzięliśmy cię tu po to, żebyś wprowadziła naszą przedstawicielkę na szczyt".
W ekipie wspinającej się w 1978 na Everest była Niemka, która w trakcie ataku szczytowego słabła. Herrligkoffer zażądał, żeby Rutkiewicz wycofała się i sprowadziła opadającą z sił kobietę do bazy. Rutkiewicz stanowczo odmówiła. Wiedziała, że nie będzie miała szansy na kolejny atak szczytowy. Wtedy usłyszała: "To rób, co chcesz, ale to już twoja sprawa".
Wanda wzięła sprawy w swoje ręce i kontynuowała wspinaczkę. Konflikt nasilił się, gdy na Przełęczy Południowej (wysokość około 7900 metrów) Rutkiewicz odmówiła niesienia dodatkowej butli z tlenem. Zaprotestowała, wyjaśniając, że jest obciążona sprzętem filmowym.
Gdy Rutkiewicz wchodziła na Everest, swój "szczyt" zdobywał także Karol Wojtyła. 16 października 1978 roku konklawe w Rzymie wybrało nowego papieża, Polaka. Rok po tych wydarzeniach, podczas pielgrzymki do Polski, Jan Paweł II spotkał się z Wandą Rutkiewicz i powiedział: "Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko". Papież otrzymał w prezencie od himalaistki kamień z wierzchołka Mount Everestu.
W czasach, gdy Wanda Rutkiewicz rozpoczynała zdobywanie szczytów, w środowisku wspinaczy panowało przekonanie, że "baby nie umieją się wspinać albo nie powinny". Wielokrotnie udowodniła, że ten stereotyp nie ma nic wspólnego z prawdą. W 1986 roku była pierwszą kobietą na świecie, która weszła na K2, jedną z najniebezpieczniejszych gór świata.
Sukcesy Rutkiewicz, w szczególności ten na Evereście, irytował jej kolegów po fachu. Wanda skupiała na sobie uwagę mediów, które informowały, że była pierwszą na Evereście Polką, a nie Polakiem. Wspinacze spuentowali ten fakt następująco:
"Kiedy Wanda szczyt zdobyła, kwestia Everestu się skończyła" (cytat z książki "Ucieczka na szczyt" Bernadette McDonald). Nie do końca jednak to hasło okazało się prawdą. Panowie zrealizowali dwa lata później pomysł Andrzeja Zawady, który już w 1977 r. namawiał urzędników ministerstwa turystyki Nepalu do zgody na wpuszczenie wspinaczy zimą pod Everest.
17 lutego 1980 r. o godz. 14.25. na szczycie Everestu stanęli Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Mężczyźni "przejęli" też wtedy media: - Halo, baza! Czy nas słyszycie? - to głos Krzysztofa Wielickiego. - Tak, gdzie jesteście? Halo, halo! - odpowiada baza. - A zgadnijcie?! - Halo! Halo! - Na szczycie. Jesteśmy na szczycie!!! - Nagranie tej radiotelefonicznej rozmowy przeszło do historii polskiego himalaizmu.
Wanda Rutkiewicz o Evereście i sukcesie swoich kolegów opowiadała na antenie Polskiego Radia:
Po powrocie kolegów do Polski Wanda Rutkiewicz powitała ich na lotnisku, mówiąc w rozmowie z Polskim Radiem: "Oni są w tej chwili o jeden krok dalej".
28:41 zycie rodzinne_.mp3 Archiwalne nagranie Polskiego Radia ze spotkania z Wandą Rutkiewicz dwa tygodnie po zdobyciu Mount Everestu (30.11.1978)
02:25 wyciete z dzwieku.mp3 Wanda Rutkiewicz o zdobyciu najwyższego szczytu Ziemi
32:25 wanda rutkiewicz-przekraczanie granic_.mp3 Wspomnienia o Wandzie Rutkiewicz w rocznicę jej zaginięcia
14:37 wanda rutkiewicz_początki miłości do gór.mp3 Gawęda Wandy Rutkiewicz - początki miłości do gór (Archiwum PR)
13:53 wanda rutkiewicz_relacja czlowiek góra.mp3 Gawęda Wandy Rutkiewicz - relacja "człowiek - góra" (Archiwum PR)
Wanda Rutkiewicz na swoim koncie miała wiele spektakularnych sukcesów. Zdobyła osiem z czternastu ośmiotysięczników: Mount Everest, Nanga Parbat, K2, Sziszapangmę, Gaszerbrum II, Gaszerbrum I, Czo Oju oraz Annapurnę - wejście na ten ostatni szczyt wywołało zresztą duże zamieszanie i po raz kolejny do akcji wkroczyli koledzy Wandy.
Po zdobyciu Annapurny w 1991 roku nie wszyscy bowiem uwierzyli, że walcząca z bólem, poobijana kamieniami Rutkiewicz weszła na szczyt. Podano w wątpliwość jej wyczyn. Po powrocie himalaistki do kraju Polski Związek Alpinizmu przeprowadził śledztwo w sprawie tego wejścia. Ostatecznie przyznano jej rację i uznano zdobycie Annapurny. Jednak po obradach komisji i wydaniu ostatecznej decyzji jeden z kolegów nie dał za wygraną: "Wanda, ja ci, k…a, i tak nie wierzę".
25 maja 1992 roku do Polski dotarła informacja o zaginięciu Polki podczas wyprawy na trzeci pod względem wysokości szczyt Ziemi, położoną w Nepalu Kanczendzongę.
Dokładne okoliczności śmierci Rutkiewicz do dziś pokrywa mgła tajemnicy. Zdaniem Krzysztofa Wielickiego, który fachu uczył się od koleżanki i często wspinał się z Wandą Rutkiewicz, himalaistka zasłabła z wyczerpania. Mogła osunąć się z grani. W czasie 30-letniej kariery alpinistycznej nieraz ocierała się o śmierć. W skałkach spadła z wysokości 18 metrów, cudem unikając złamania kręgosłupa. W Norwegii złamała nogę. Wspinając się południową ścianą Aconcagui, najwyższego szczytu Andów (6962 m), ledwo ocalała po zejściu lawiny.
Posłuchaj archiwalnych wypowiedzi Wandy Rutkiewicz.
Czytaj także:
Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl, wmkor