- Kiedy byłam młoda, bardzo dużo przeżywałam - wyznała Agnieszka Wolny-Hamkało. - Emocje były na pierwszym planie, dopiero za nimi była refleksja i analiza. Bardzo się śpieszyłam, byłam niecierpliwa, chciałam natychmiast zobaczyć efekt ekspresji, wyładowania emocji. To dawał mi wiersz. W tej krótkiej puencie, na krótkim dystansie wszystko mogło się wyładować. W prozie tak nie jest. Kiedy więc moje emocje i doświadczenia przestały się mieścić w wierszu, zaczęła się proza. W pisaniu prozy wykorzystuję jednak narzędzia poezji: skrót, metaforę, kondensację - powiedziała.
Autorka "Zaćmienia" mówiła też, że poezja jest czymś niezwykle intymnym. - Jej zdania są nagie - stwierdziła. - W prozie mamy narrację, która otwiera i zasłania kurtynę. Na poziomie wiersza obcujemy ze sobą bardzo blisko. Wielu młodych osób zajmujących się poezją przyznaje, że używało swoich wierszy, by poderwać dziewczynę lub chłopaka - dodała poetka.
Jednym z bohaterów powieści Agnieszki Wolny-Hamkało jest Arnold Schwarzenegger. Aktor przyjeżdża do Warszawy na spotkanie poświęcone swojej autobiografii. Podczas tego spotkania dokonuje podwójnego coming-outu. Po pierwsze przyznaje się, że jest Żydem, po drugie, co jest bardziej krępujące, przyznaje się, że jest poetą lirycznym. - Ten pierwszy coming-out był tylko wsparciem dla tej gorszącej prawdy - mówiła śmiejąc się autorka książki. - Marcin Świetlicki mówił zawsze, że poezja nie jest zajęciem dla mężczyzny. To była oczywiście kokieteria, ale rzeczywiście jest coś trudnego w byciu poetą. Gdy np. w pociągu ktoś zapyta mnie, czym się zajmuję, muszę wymyślić jakieś kłamstwo. Poeta jest kimś podejrzanym, człowiekiem, któremu coś się chyba nie udało, skoro trafił do tego piekła - powiedziała.
Audycję prowadziła Katarzyna Nowak.
mc