Podejmujące problematykę stosunków feudalnych "Wesele Figara" Mozarta przeniesiono w czasy... współczesne, co automatycznie odebrało sens opowiadanej historii. Inny reżyser umieścił w naszych czasach akcję "Łaskawości Tytusa" - oryignalnie rozgrywającego się się w starożytności, ale aktualnego jeszcze za czasów kompozytora moralitetu o powinnościach absolutnego władcy. Wszelkie karkołomne zwroty akcji reżyser ów uzasadnił, wsadzając obsadę w kaftany bezpieczeństwa i przenosząc bohaterów do domu wariatów...
- Kiedy Don Giovanni śpiewa "Deh vieni alla finestra" ("Podejdź do okna"), to musimy widzieć okno. Okno może też być w domyśle. Ale jeśli ona stoi obok niego, on ją trzyma za rękę, to jaki sens ma ta aria? - pyta Wiesław Ochman.
Wybitny śpiewak wspomina, że dawniej reżyserzy pokroju Jena-Pierre Ponelle'a, nawet jeśli przenosili akcję w inne czasy, zachowywali logikę dzieła, która jest najważniejsza. Samo pokazanie dzisiejszej ulicy nie gwarantuje przecież, że przedstawienie będzie współczesne. Współczesność polega na czym innym: - Realizacja "Borysa Godunowa" Tarkowskiego w Waszyngtonie była absolutnie współczesna. Polegało to na niezwykle precyzyjnym pokazaniu wzajemnych stosunków ludzi na scenie: Borysa do Szujskiego, Szujskiego do bojarów, Kseni do Niani…
Gość Dwójki ceni reżyserów podchodzących do dzieła z pietyzmem, nie starających się być mądrzejszymi od Verdiego czy Pucciniego. - "Carmen" w metrze, "Straszny dwór" pod prysznicem... takie rzeczy można wymyślać na poczekaniu - ironizuje Ochman.
Światowej sławy tenor mówił również o roli scenografii w spektaklu operowym: w dobrej scenografii lepiej się śpiewa. Wspominał prace Andrzeja Majewskiego, które były arcydziełami - na przykład ta stworzona do legendarnego "Króla Rogera" w Buenos Aires.
Wiesław Ochman w rozmowie z Anną Skulską opowiadał ponadto o swoim zauroczeniu Hiszpanią, a także rozmawiał ze słuchaczami, którzy dzwonili do studia. O planach artystycznych jednak mówić nie chciał.