Autorka pisała "W powietrzu" po "Umarł mi", bolesnym autobiograficznym tekście o śmierci ojca. – Gdy napisałam tamtą książkę, niewielką rozmiarami, lecz bardzo dla mnie ważną, książkę, która pozostawiła we mnie ślady, poczułam, że potrzebny mi jest jakiś eksces, jakieś odtrucie, jakaś ucieczka od żałoby – wyznała Inga Iwasiów. – Patrząc na to z perspektywy psychoanalitycznej, powiedziałabym, że prawdziwym przeżyciem żałoby jest ta ekstatyczna książka o seksie, a nie tamta o śmierci – dodała.
>>>Dwójka na Conrad Festival 2014<<<
Pisarka przyznała jednak, że tworzyła powieść z przyjemnością. Książka zaprasza także czytelnika do gry i zabawy – Próbowałam sfabularyzować i wyśmiać to, co zauważam, funkcjonując w świecie akademickim, publicystycznym, zajmując się na bieżąco feminizmem – opowiadała. – Obserwuję to, jak seksualność bywa częścią dyskursu, który przywołuje nas do porządku. Jesteśmy hipokrytami. Z jednej strony mamy pornografizację kultury, z drugiej zaś wszystkim wszystko kojarzy się z seksem i chcą go zakazywać – stwierdziła.
Dlatego powieść chce coś powiedzieć na temat pozytywnego aspektu seksualności. – Odrzućmy mówienie o zagrożeniach, które związane są z seksualnością – apelowała autorka. – Spróbujmy też zakwestionować język, który traktuje seksualność jako pracę, zadanie, a także zasługiwanie sobie na coś, kupowanie sobie czegoś, np. miłości. Seksualność jest częścią nas, odkąd istniejemy jako ludzkość. Tak się rozmnażamy, a także wyrażamy rozmaite stany naszego umysłu. O tym jest właśnie ta książka – mówiła.
W audycji z cyklu "O wszystkim z kulturą" spotkaliśmy się również z Katarzyną Tubylewicz, autorką "Rówieśniczek" – powieści o trudnej, kobiecej przyjaźni i ludzkich grach o władzę.
Program prowadzili Katarzyna Nowak i Bartosz Panek.
mc/jp