- W wagonach nie traciliśmy ducha, myśleliśmy, że wiozą nas do Niemiec na roboty. Stamtąd przez Austrię i Jugosławię chcieliśmy prysnąć do Francji, by razem z Sikorskim wziąć udział w marszu na Berlin. W Krakowie dowiedzieliśmy się, że Paryż padł. Po tej informacji podupadliśmy na duchu - wspominają w archiwalnych nagraniach mężczyźni z pierwszego transportu do obozu w Auschwitz.
Rocznica wyzwolenia Auschwitz-Birkenau - zobacz serwis specjalny >>>
W pociągu, który wyruszył z Tarnowa, znajdowało się 728 polskich więźniów politycznych. Wagony na bocznicy kolejowej oświęcimskiego obozu zatrzymały się 14 czerwca 1940 roku. Gdy otworzono ich drzwi, więźniowie przeżyli szok. - Pierwszy wstrząsający widok to esesmani z psami. Biją kolbami. W tej atmosferze porzucamy niektóre nasze pakunki. Zostajemy wpędzeni za druty.
Tam więźniowie dostrzegają ludzi w pasiakach i granatowych kurtkach z numerami. Wśród Polaków rozchodzi się pogłoska, że to zbuntowani niemieccy marynarze. Okazuje się jednak, że to 30 niemieckich więźniów kryminalnych, przywiezionych do Auschwitz w celu objęcia obozowych stanowisk funkcyjnych. - To był wybrany element z tych gorszych przestępców, po to, żeby nas trochę pognębić...
***
Tytuł audycji: "Spotkania po zmroku"
Przygotował: Paweł Sawicki
Data emisji: 27.01.2015
Godzina emisji: 21.30
bch/mc