"Ida" Pawła Pawlikowskiego, podczas 27. gali Europejskich Nagród Filmowych w Rydze, zdobyła nagrody w kategoriach: najlepszy film europejski, najlepsza reżyseria oraz najlepszy scenariusz i zdjęcia. Obraz uhonorowała również publiczność.
- "Ida" praktycznie od ponad roku idzie jak burza przez różne festiwale i ekrany kin. Odrzuciła ją Wenecja, ale zaraz potem pokazały ją Telluride, czyli ważny premierowy festiwal w USA, oraz Toronto, gdzie zdobyła jedyną możliwą nagrodę - w konkurencji dwustu czy więcej filmów. Potem główne nagrody w Gdyni, Londynie, Warszawie i na dziesiątkach festiwali. Niebywałe wyniki we francuskich kinach, świetne w innych europejskich. Wreszcie w USA, gdzie film jest na topie wszystkich rankingów krytyków, wygrał wśród krytyków nowojorskich i z Los Angeles, ma nominację do Złotych Globów. Wielu specjalistów w Stanach Zjednoczonych stawia na Oscara! - mówi reżyserka Agnieszka Holland, przewodnicząca zarządu Europejskiej Akademii Filmowej.
Zdaniem reżyserki, "Ida" jest "niebywale czysta artystycznie, skromna, a jednocześnie bezczelnie konsekwentna, niejednoznaczna, przejmująca w swej prostocie formy i jednocześnie jej wyrafinowaniu, w adekwatności tej formy do bolesnej treści, w której nie ma żadnych łatwych odpowiedzi". - Bardzo "polska" przez temat i styl, nawiązujący do niektórych filmów szkoły polskiej, ale i do Bergmana czy Bressona. A więc też uniwersalna, europejska. Nawiązująca do tradycji, a jednocześnie bardzo osobista - zaznacza przewodnicząca zarządu Europejskiej Akademii Filmowej.
"Wygrała w sposób bezapelacyjny"
Dyrektor Warszawskiego Festiwalu Filmowego Stefan Laudyn mówi, że "musieliśmy czekać na to 26 lat, bo polski reżyser ostatni raz otrzymał Europejską Nagrodę Filmową w 1988 roku. Był nim Krzysztof Kieślowski".
- "Ida" wygrała w sposób bezapelacyjny. Nagrody w pięciu kategoriach są niebywałym sukcesem. Sukces jest tym większy, że ten film nie jest takim oczywistym filmem, jest filmem trudnym. Jeśli jakiś film zdobywa nagrody w tych najważniejszych kategoriach: scenariusz, reżyseria i najlepszy film, to pokazuje to, że film jest niezwykle dojrzały - ocenia Stefan Laudyn. - Istotny jest kontekst, bo ten film konkurował z filmami takich reżyserów jak Lars von Trier czy Andriej Zwiagincew, czyli wielkich reżyserów. Nagrody dla "Idy" nie są przypadkowe - dodaje.
- Wszyscy w branży zdajemy sobie sprawę, że te nagrody dają nadzieję kinu artystycznemu i kinu z Europy Wschodniej. Film osiągnął ogromny sukces na rynku amerykańskim, na którym zauważalną granicą sukcesu jest milion dolarów wpływów. Tutaj "Ida" przekroczyła ten próg kilkakrotnie. To jest fantastyczny sukces polskiego filmu i dawno nie cieszyłem się tak bardzo, bo to jest absolutny sukces. Czekałem z drżeniem serca na ogłoszenie zwycięzców - podkreśla Dyrektor Warszawskiego Festiwalu Filmowego.
youtube.com
"Nie zawojowała polskich kin"
Krytyk filmowy Anna Serdiukow mówi, że jest daleka od deklaracji, że to wielki triumf polskiego kina. - To wielki triumf reżysera Pawła Pawlikowskiego - jego aktorów i operatora - zwyciężyła autorska wizja, która akurat u tego twórcy wypływa chyba w dużym stopniu z pracy i doświadczeń zdobytych za granicą. Już zresztą ogromne osiągnięcia "Idy", koprodukcji polsko-duńskiej, sankcjonują pogląd, iż takie określenia jak kino narodowe czy też kinematografia narodowa odeszły do lamusa, liczy się, czy film jest dobry czy zły. Dobre kino często nie ma jednej narodowości, ma mówić językiem zrozumiałym dla wielu - zaznacza Anna Serdiukow.
- "Ida", choć jest obrazem czarno-białym, zrealizowanym w nietypowym formacie z dość statycznej kamery, jest przede wszystkim dziełem komunikatywnym. A przy tym dość nieodgadnionym, tak samo jak nieodgadniona w filmie pozostaje ludzka natura. Twórcy "Idy" nie pretendują do roli demiurgów, którzy za moment zdradzą nam największe sekrety i prawdę o człowieku. Wreszcie nie liczy się martyrologia, "Ida" to skromna opowieść o niechlubnej przeszłości kraju, ale fakty historyczne lub, jak kto woli, Wielka Historia, są jedynie tłem dla ponadczasowej i uniwersalnej fabuły - przypowieści o poszukiwaniu tożsamości - ocenia Anna Serdiukow.
Zdaniem krytyka filmowego, "tym bardziej cieszą te wyróżnienia, nie tylko za odwagę poszukiwań twórczych, także za gotowość do podjęcia ryzyka przez producentów, że "Ida" nie zawojowała polskich kin frekwencyjnie". - Ale to też wynik nieudolnej akcji promocyjnej i, jak to zwykle u nas bywa, braku pomysłu na zainteresowanie widza filmem nieco trudniejszym od innych, wymykającym się definicjom - szkoda, że oficjalna strona internetowa polskiego kandydata do Oscara ruszyła tak późno - trochę niestety jest znowu tak, że poza Polską znają nasz film lepiej i bardziej go doceniają niż u nas nad Wisłą. Nad tym, dlaczego tak jest, powinniśmy się zastanawiać, a nie dywagować, czy film zdobędzie Oscara i czy zmieni to sytuację polskiego kina. Nie zmieni, o ile sami nie będziemy mieli na nie pomysłu - podkreśla Anna Serdiukow.
- Oczywiście przyznanie "Idzie" Europejskich Nagród Filmowych aż w pięciu kategoriach jest dobrym prognostykiem przed Oscarami, ale bez względu na to, jakim wynikiem walka o Oscara się zakończy, filmowi nic już nie zaszkodzi - zafunkcjonował w świadomości międzynarodowej publiczności - nic już nie umniejszy jego wyjątkowości i nie odbierze satysfakcji twórcom - dodaje.
"W USA więcej widzów niż w Polsce"
Akcja "Idy" toczy się na początku lat 60. XX w. Anna, młoda nowicjuszka, sierota wychowywana w zakonie (w tej roli debiutująca na dużym ekranie Agata Trzebuchowska) przed złożeniem ślubów poznaje Wandę Gruz (gra ją Agata Kulesza), swoją jedyną krewną. Od Wandy, która jest jej ciotką, dziewczyna dowiaduje się, że jest Żydówką i że naprawdę nie nazywa się Anna, lecz Ida Lebenstein. Poznaje następnie tragiczną historię swoich rodziców, zamordowanych podczas wojny. Konfrontacja z przeszłością staje się dla przyszłej zakonnicy próbą wiary.
"Ida", do której zdjęcia powstawały m.in. w Łodzi, jest koprodukcją zrealizowaną przez studia Opus Film i Phoenix Film we współpracy z Portobello Pictures, Phoenix Film Polska i Canal+ Polska. Produkcję dofinansowały m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej i Duński Instytut Filmowy.
Film Pawlikowskiego obejrzało już blisko 500 tysięcy widzów we Francji, ponad 100 tysięcy widzów we Włoszech oraz po kilkadziesiąt tysięcy w Hiszpanii, Holandii, Wielkiej Brytanii. W Stanach Zjednoczonych "Ida" zgromadziła przed kinowymi ekranami ponad 460 tysięcy widzów - zdecydowanie więcej niż w Polsce.
IAR,PAP,kh