Solidarność jest polską marką najwyższej jakości - twierdzi ojciec Maciej Zięba, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności. - Mówi się czemu po 20 latach nie ma polskiej nokii jako marki. A ja mówię - Solidarność , to jest polska nokia, to jest najwyższej jakości produkt polski rozpoznawalny na całym świecie. Solidarność powiedzą wszyscy, i Japończycy, i Amerykanie potrafią powtórzyć te słowa - stwierdził dominikanin.
W Gdańsku trwają obchody 30. rocznicy Sierpnia'80. - To właśnie w Stoczni zmieniła się historia Polski, Europy i świata - Tu zdarzyło się coś niesłychanie ważnego - mówił w Sygnałach Dnia dominikanin. Ojciec Zięba uważa, że to, co działo się w Stoczni Gdańskiej doprowadziło do upadku najbardziej krwawego imperium w dziejach świata. - Chcemy to przypomnieć, żeby to promieniowało też na naszą przyszłość, chcemy uwolnić Solidarność z podziałów, swarów, przypomnieć, że coś niemożliwego było możliwe i pokazać, że musimy dalej w tę stronę zmierzać.
Jednak zdaniem Zięby trochę nie dbamy o wartość jaką jest Solidarność. - Sami trochę zakopujemy tę wartość albo ją bardzo polityzujemy i musimy się z tego uwolnić. Polska potrzebuje dzisiaj Solidarności, Niemcy potrzebują Solidarności, Europa potrzebuje Solidarności, Białoruś potrzebuje Solidarności. - To jest coś wielkiego i pięknego, że te nasze życie 30 lat temu opromieniło i dalej powinno opromieniać - uważa ojciec Zięba.
Dominikanin opowiadał, że był przekonany, że "umrze pod komunizmem", nie wierzył w to, że kiedykolwiek będzie posiadał paszport i mógł swobodnie przekraczać granice. To, co stało się 30 lat temu wykraczało poza granice jego wyobraźni. Polska jest dziś krajem wolnym i demokratycznym. - Oswoiliśmy się z tym, że już wiemy, że to jest naturalne, ale dla nas wszystkich, którzy wtedy startowaliśmy w Sierpniu to było niemożliwe. - Owszem, dzisiaj w Polsce jest wiele problemów, wiele różnego typu niedomagań, na które remedium jest Solidarność.
Dziś w Gdańsku z okazji 30. rocznicy Sierpnia'80, odbędzie się widowisko plenerowe w reżyserii Roberta Wilsona pod tytułem "Solidarność. Twój anioł Wolność ma na imię"
Również dziś Lech Wałęsa i Bogdan Borusewicz wręczą cztery medale wdzięczności. Medale są inicjatywą Europejskiego Centrum Solidarności, gestem wdzięczności w stronę obcokrajowców, którzy pomagali Polsce w walce o wolność i demokrację.
(mb)
Wiesław Molak: Jedno się chyba nikomu nie śniło – że po 30 latach będziemy sobie te resztki po Solidarności wyrywać – tak napisała dziś w Gazecie Wyborczej Ewa Milewicz. A my przenosimy się teraz pod bramę Stoczni Gdańskiej. Krzysztof Grzesiowski, dzień dobry.
Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, witam państwa, witam, Wiesław. Jesteśmy w miejscu w zasadzie... w lepszym już nie moglibyśmy być. Brama Stoczni Gdańskiej, przed nami Pomnik Stoczniowców, o który to pomnik upominali się strajkujący w 1980 roku. A wraz ze mną ojciec Maciej Zięba, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności. Witam ojca.
O. Maciej Zięba: Witam i pozdrawiam słuchaczy.
K.G.: Mamy jeszcze przed sobą słynny autobus typu „ogórek”...
M.Z.: Tak, tak, z tych dawnych czasów.
K.G.: ...Jelcz, który obwozi turystów po Stoczni, pokazuje te historyczne miejsca, w których odbywał się strajk sierpniowy. Sala BHP odremontowana, był ojciec w tej sali odremontowanej?
M.Z.: Byłem, oczywiście, parę razy. Jak spod igły, ale konserwatorzy z pietyzmem kazali nawet zachować krzywiznę parapetów, żeby były tak samo krzywe jak były ongiś, tak że są odtworzone idealnie.
K.G.: Kiedy byliśmy pięć lat temu z kolegami podczas 25-lecia Solidarności, tam jeszcze leżały paczki papierosów, tych historycznych. Leżą do dzisiaj?
M.Z.: Nie, ale przyniesiono nowe...
K.G.: Nowe?
M.Z.: ...żeby odtworzyć ten klimat i atmosferę tamtego czasu.
K.G.: Proszę ojca, przesuńmy się w czasie o ile? Niespełna 13 godzin, 12 godzin i 45 minut, godzina 21.00 tu na terenie Stoczni?
M.Z.: Tak, w środku, w Stoczni, w miejscu historycznym obok sali BHP. No, wielkie widowisko, które właśnie polega na tym, bo to robi Robert Wilson, wielki reżyser. O nim powiedział Andrzej Wajda, że on widzi rzeczy, których my nie widzimy, dla niego światło jest czymś niesłychanie ważnym, więc oprócz warstwy dźwiękowej, która zresztą jest na najwyższym światowym poziomie, bo to Angelique Kidjo, to ona otwierała teraz Mundial, laureatka Grammy, Macy Gray, tak samo laureat Grammy, przyleciała z Kalifornii, przerwała zajęcia, przyleciała na dwa dni i wraca do Kalifornii, znaczy ci ludzie tam, Philip Glass, (...), Marianne Faithfull, a z Polski Kayah, Janda, Radziwiłłowicz, Wojciech Mann, to są same supernazwiska. To jest warstwa słowna. Oni wszyscy chcą złożyć hołd Solidarności, chcą przypomnieć, że tu się zdarzyło coś niesłychanie ważnego w tym właśnie miejscu, w Stoczni, nie gdzieś tam w jakimś innym, tylko dokładnie w tej Stoczni zdarzyły się rzeczy (...) w miarę uniwersalne. Zmienia się historia Polski, ale Europy się zmienia historia, a w zasadzie i świata historia. Upadło najbardziej krwawe imperium w dziejach świata dzięki temu, co wydarzyło się w Stoczni. Nie wyłącznie oczywiście, ale to był początek. I to było coś niesłychanie ważnego. I to chcemy dzisiaj przypomnieć, żeby to promieniowało też na naszą przyszłość po prostu. Chcemy uwolnić Solidarność z (...) politycznego, podziałów i swarów, przypomnieć, że coś niemożliwego było możliwe, i pokazać, że musimy dalej w tę stronę zmierzać.
K.G.: Ojciec wymieniał nazwiska artystów. Trudno ich było namówić do przyjazdu do Gdańska?
M.Z.: Nie, nie właśnie, bo oni z dystansu czasu i przestrzeni lepiej doceniają to, co się wydarzyło, niż my, Polacy. To właśnie na tym polega, że...
K.G.: Taki paradoks?
M.Z.: Ja powtarzam często, że... Właśnie, bo mówi się: czemu nie polskiej Nokii po 20 latach, jakiegoś towaru i tak dalej.
K.G.: Jako marki.
M.Z.: Jako marki – rozpoznawalnej, uniwersalnej i tak dalej. A ja mówię: Solidarność to jest polska Nokia, to jest najwyższej jakości produkt polski rozpoznawalny na całym świecie. To po prostu Solidarność powiedzą wszyscy – i Japończycy, i Amerykanie potrafią powtórzyć to słowo. Może nie młodsza generacja, bo myśmy sami tak akby zakopujemy tę wartość albo ją bardzo polityzujemy. I musimy się z tego uwolnić. Polska potrzebuje dzisiaj solidarności i Niemcy potrzebują dzisiaj solidarności, i Europa potrzebuje solidarności, Białoruś potrzebuje solidarności. To jest coś wielkiego i pięknego, co nasze życie te 30 lat temu opromieniło i powinno dalej opromieniać.
K.G.: Ten dzisiejsze widowisko, ten dzisiejszy spektakl ma tytuł: „Solidarność. Twój anioł, Wolność ma na imię”. Kto był autorem tego zdania?
M.Z.: Artur Oppman, Or-Ot, poeta. Po wyzwoleniu w 20 roku napisał taki wiersz właśnie, kiedy Polska ocaliła wolność, to napisał... dedykował to Polsce, ale my chcemy dzisiaj, lekko trawestując, lekko zmienić to brzmienie, a właśnie pamiętając, że owszem, dzisiaj w Polsce też jest wiele problemów, wiele różnego typu niedomagań, na które remedium jest właśnie solidarność, ale z drugiej strony jesteśmy krajem wolnym, krajem demokratycznym. To jest zupełnie inna epoka. Ja byłem pewien, że umrę pod komunizmem, że cenzura będzie zawsze, że paszportu nigdy nie dostanę. To się zapomina, oswoiliśmy się z tym, skądinąd dobrze, że już wiemy, że to jest naturalne, ale to, co dla nas wszystkich wtedy, kiedy startowaliśmy w Sierpniu, to było absolutnie niemożliwe. Myśmy mieli w pamięci, że przed chwilą właściwie był Budapeszt, interwencja sowiecka, Praga, interwencja sowiecka, że był Grudzień tu, w Gdańsku, gdzie strzelano w tym miejscu i te krzyże pamiętają tych pomordowanych ludzi, Ursus, Radom, gdzie pałowano, aresztowano, zamykano w więzieniach na długie lata. Wszystkie z reguły złe doświadczenia. Stoczniowcy, którzy ruszali, i Polska (ja byłem we Wrocławiu), która zaczynała wtedy strajkować, jechaliśmy w nieznane i raczej z ciemną wizją przyszłości niż że uda się coś tak niewiarygodnego.
K.G.: Chciałem jeszcze wspomnieć o pewnej inicjatywie Europejskiego Centrum Solidarności, mianowicie o Medalu Wdzięczności. Taki piękny gest dla osób, obcokrajowców, którzy pomagali naszemu krajowi w walce o wolność i o demokrację.
M.Z.: Mamy tych medali w tym momencie ponad 300, będzie ich jeszcze więcej, ale dzisiaj wręczymy czwórce laureatów, znaczy Lech Wałęsa z Bogdanem Borusewiczem będą wręczać, bo wtedy – i to było niesłychanie ważne – w tym stanie wojennym, w tej ciemności ruszyły nagle masowe tiry z żywnością, medykamentami, pod spodem sprzęt poligraficzny, bezcenny wtedy, i okazało się, że nawet w Japonii i w Australii powstają komitety solidarności z Solidarnością. I nie tylko ta pomoc materialna, że tak powiem, ale też poczucie, że jest ciemno, zimno i godzina policyjna, wojsko na ulicach, a nie jesteśmy sami, są ludzie, którzy o nas się troszczą, o nas pamiętają, było niesłychanie ważne. I trzeba tym ludziom dzisiaj podziękować, to najwyższy czas już podziękować za to, że czas, energię...
K.G.: Minęło już 30 lat...
M.Z.: Tak, tak...
K.G.: ...a od stanu wojennego 29. Proszę ojca, wiele ojciec mówi o tej dzisiejszej Solidarności, o tym kształcie, jaki ona ma. Wczorajszy zjazd jak się ojcu podobał? Ten uroczysty, jubileuszowy...
M.Z.: Znaczy, dobrze, że są różni ludzie, szkoda, że tam były też jakieś animozje wychodziły. My będziemy starali się tego unikać. Właśnie skupmy się na tym, że solidarność buduje się na tym, co łączy ludzi. Budujmy na szacunku dla innego człowieka zawsze, właśnie nawet wobec tych, właśnie żołnierzy, którzy wyszli, aby pilnować, żeby Solidarność nie mogła istnieć, nawet wobec tych, którzy wydawali rozkaz, żeby rozwalić Solidarność, zachowaliśmy szacunek, nie było nienawiści, agresji, wrogości. Owszem, wiedzieliśmy: owszem, robią źle, owszem, oni chcą nas zniszczyć, oni są wrogami wolności, owszem, oni depczą swoją godność, ale oni też są ludźmi nadal i trzeba ich uszanować ... Tego uczył Jan Paweł II. I oby ta lekcja nie poszła na marne. Właśnie każde okazywanie agresji jest czymś niedobrym po prostu właśnie. Każde zachowanie, gdzie jest trochę nienawiści, podziałów, dzielenia... Musimy budować. Polacy zawsze potrafią się w trudnych chwilach skrzyknąć, a w dobrych momentach jakoś to im gorzej wychodzi.
K.G.: Tak się zastanawiam, kiedy rozmawiałem z prezydentem Lechem Wałęsą, to umawiał się pod koniec rozmowy: mniej więcej do zobaczenia na 50-leciu Solidarności, czyli za lat 20, ale nie róbmy aż tak dalekiej perspektywy, tak gdzieś za pięć lat...
M.Z.: Będzie dzisiaj w Stoczni.
K.G.: Będzie dzisiaj w Stoczni, ale za najbliższe pięć lat, bo to znowu będzie taka quasi-okrągła rocznica, jak ojciec sobie to wyobraża, że...
M.Z.: Na razie chcę przeżyć dobrze tę.
K.G.: To dziś...
M.Z.: Tak, mój horyzont to jest tak skomplikowane widowisko, tak wielowątkowe właśnie, gdzie będą artyści właśnie ci, mówiliśmy, muzycy, poeci, będzie poezja, taniec, będzie wideo, performerzy, graffiti, te instalacje różnego typu, światło, grupa, która robi fajerwerki, i grupa (...) – otwierała parę olimpiad, parę mundiali, ona tworzy dzieła sztuki, takie przelotne, ale prześliczne. I to wszystko ma być w jedną całość stopione, więc takiego czegoś nie było w Polsce, a może i w świecie. Żeby to wszystko połączyć razem, to jest ten geniusz Roberta Wilsona. I wierzę, że to się nam uda, ale to pierwszy raz takie coś robimy.
K.G.: Tak na dobrą sprawę to musi być widowisko, nazwijmy to, wielopokoleniowe, dla tych osób, które mają lat sześćdziesiąt kilka czy siedemdziesiąt kilka, ale również dla tych, którzy mają lat kilkanaście czy dwadzieścia kilka.
M.Z.: Tak jest...
K.G.: To nie jest takie proste i oczywiste.
M.Z.: Będą w nim uczestniczyć osoby i po siedemdziesiątce, ale będzie też Adaś Pypan, który wygrał konkurs na wiersz o Solidarności i z podnośnika z ośmiu metrów będzie czytał swój wiersz, bo tak wizja Wilsona go tak umieściła.
K.G.: Wysoko.
M.Z.: Więc dwunastolatek. Więc musimy międzypokoleniowo. Ci artyści muzyczni niektórzy są dla... Philipp Glaso, dla mojego pokolenia, a Macy Gray dla najmłodszych po prostu właśnie, a wszystkich łączy jedno – solidarność.
K.G.: Tak się jeszcze zastanawiam na koniec, proszę ojca, no bo to uroczystości, rzeczy oficjalne, organizowane odpowiednio wcześniej, ale czy dla tych ludzi, którzy tu 30 lat strajkowali, czy dla tych, którzy 30 lat temu byli w opozycji – czy to w KOR-ze, czy w Ruchu Obrony Praw Człowieka, czy w KPN-ie i tak dalej, jest czas, jest taka chwila, czy mają w ogóle taką potrzebę, żeby spotkać się prywatnie gdzieś w domu, usiąść, porozmawiać: a pamiętasz, jak to było?
M.Z.: Znaczy na razie jeszcze nie chcemy być pokoleniem kombatantów, na razie chcemy jeszcze trochę robić dobre rzeczy, bo to właśnie „a pamiętasz, jak to było”... jeszcze mamy z dziesięć lat, mam nadzieję, do pełnej emerytury.
K.G.: Bogdan Borusewicz mówił mi wczoraj, że czasami bywa tak, że coraz więcej sobie przypomina, więc że szybko to zapisuje...
M.Z.: Więc właśnie, to trzeba zbierać...
K.G.: ...bo to się może przydać w historii.
M.Z.: Nasze Centrum nagrywa notacje, zbiera, też archiwizuje, bo to jest bardzo ważne ta przeszłość, ale jak pan słusznie mówi, ważna jest przyszłość i to musi być też wychylone ku przyszłości. A dziś spotkamy się, bardzo różni ludzie, bardzo wielu ludzi, którzy tworzyli Sierpień, przyjeżdża i będzie razem. Więc to myślę i Tadeusz Mazowiecki, i Zbigniew Bujak, Zbigniew Janas, Barbara Labuda, bardzo różni ludzie z różnych stron przyjadą właśnie, żeby razem się spotkać. Ale jak mówię, otwarcie ku przyszłości wolność ma na imię to znaczy, że cieszymy się, że to mamy, ale trzeba tę wolność dobrze wykorzystywać.
K.G.: Ojciec będzie to oglądał, czy raczej będzie patrzył na to pod kątem oby wszystko dobrze poszło i te wrażenia artystyczne będą na drugim planie?
M.Z.: Będą udawał, że oglądam, ale będę patrzył, żeby wszystko dobrze poszło, bo to jednak jest duże napięcie. Ale wierzę, że wszystko dobrze pójdzie. Łącznie z pogodą, bo jakby lało, padało...
K.G.: Oby tak się stało. No właśnie, ale przejaśnia się.
M.Z.: Słońce wyszło i oby tak się utrzymało.
K.G.: Trzymajmy kciuki, żeby było dobrze. Dwudziesta pierwsza początek.
M.Z.: Dwudziesta pierwsza początek w Stoczni.
K.G.: Ojciec Maciej Zięba, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności, gość Sygnałów. Pięknie dziękujemy za rozmowę.
M.Z.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)