- Z każdym rokiem zamiast mieć więcej luzu, spokoju z racji doświadczenia, z racji bycia w tym zawodzie to jestem coraz bardziej przestraszona i coraz mniej wiem - stwierdziła Magdalena Zawadzka, która była gościem "Spotkania z mistrzem”. Jej największym autorytetem niezmiennie od niemal czterdziestu lat jest jej mąż, Gustaw Holoubek.
- Miałam to wielkie szczęście, że miałam go zawsze na co dzień, że miałam go w domu – zwierzała się na antenie Jedynki aktorka.
Mimo, że oboje obracali się w świecie sztuki, to potrafili oddzielić życie prywatne od zawodowego. Zawadzka prywatnie nie zadręczała męża pytaniami o sprawy zawodowe, o to jak grać, jak się zachowywać na scenie.
- W domu to myśmy sobie obierali kartofle, gotowali, sprzątali razem - zdradziła artystka.
Co do aktorstwa Zawadzka tłumaczyła, że Holoubek uważał, że na scenie trzeba kierować się intuicją i nie można ćwiczyć w domu w charakterze kabotyna, który opracowuje role przed lustrem.
- To jest chyba najważniejsze co mi zaszczepił. To, że nie wolno po kątach ćwiczyć roli ja-z mną, tylko trzeba próbować z partnerami. Ważne jest także, by nie fiksować za szybko sytuacji i emocji, bo można zabrnąć w ślepą uliczkę - tłumaczyła aktorka podczas rozmowy z redaktor Anną Retmaniak.
Mąż nie czynił jej wykładów. Jak twierdzi, wszystkiego czego się od niego nauczyła stało się "po drodze, przypadkiem".
- Słuchałam tego, co mówił do innych i do mnie. Mówił zawsze to samo. Był wierny swojej religii artystycznej. Mówił zawsze bardzo trafnie i w sposób przystępny. Nie silił się na wymądrzanie - opowiada aktorka.
Zdaniem Zawadzkiej rola w jakiś sposób przez przemyślenie, przez obcowanie z nią powoli zakrada się do wyobraźni, wnętrza i możliwości aktora. Wielkie znaczenie ma także słowo. Stąd aktorka dużą wagę przykłada do tego jak mówi i co mówi. Jak wyjawiła na antenie Jedynki, nauczyła się tego od męża, który był fanatykiem słowa.
- Słowo niesie myśl i właściwą energię, która uruchamia ciało, wyobraźnię i wszystkie inne środki wyrazu - wyjaśniała Zawadzka.
Jak stwierdziła, dziś żałuje, że rzadko grała w reżyserii męża.
- Gustaw obsadzał mnie tylko wtedy, kiedy uważał, że jestem rzeczywiście do tego, co on sobie wyobraża, do tego modelu spektaklu jedyna, i on nie widzi, żeby ktoś inny mógł to zagrać. Tylko w tedy – mówiła aktorka.
Mąż uczył ją także innego spojrzenia na życie. Mówił, że na wszytko trzaba spoglądać z lotu ptaka.
- Przestań się przejmować drobiazgami, nie płacz z byle powodu, z byle czego. Co zrobisz jak stanie się prawdziwe nieszczęście? Zawsze mi mówił, że choroba, śmierć wojna to są straszne rzeczy, nad resztą można jakoś przejść – wspominała słowa Gustawa Holoubka - Magdalena Zawadzka.
Aby wysłuchać całej rozmowy z aktorką, wystarczy kliknąć "Magdalena Zawadzka" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
(mb)