Chiny milczą, Tybet walczy

Ostatnia aktualizacja: 05.09.2011 06:32
Sześćdziesiąt lat temu armia chińska zajęła Tybet - doszło, według władz w Pekinie, do "pokojowego wyzwolenia". Współczesnym Tybetańczykom daleko jednak do świętowania tego brzemiennego w skutkach wydarzenia.
Audio
  • O Tybecie rozmawiają Katarzyna Kobylecka oraz jej goście: dr Agata Bareja-Starzyńska i Filip Majkowski

W historii Tybetu był czas, gdy jego władcy dysponowali potęgą zdolną zmierzyć się zwycięsko z cesarstwem Chin - w VIII wieku Tybetańczykom udało się nawet zdobyć ówczesną stolicę cesarstwa, Chang'an. Jednak wydarzenia te to zamierzchła historia.

23 maja 1951 roku tybetańska delegacja w Pekinie podpisała, pod presją, siedemnastopunktowe porozumienie, na mocy którego miał dojść do "reintegracji" Tybetu z Chinami. W obliczu groźby chińskiej inwazji 24 października 1951 roku rząd w Lhasie ostatecznie zaaprobował porozumienie i tym samym zakończył trwającą od 1911 roku faktyczną niezależność Tybetu, który teraz wcielony został do Chińskiej Republiki Ludowej.

- Rocznica tego wydarzenia została przełożona z maja na lipiec - mówiła w "Sezonie na Dwójkę" dr Agata Bareja-Starzyńska, tybetolog.  - Władze tłumaczyły to przygotowaniami do obchodów, a tak naprawdę chodziło o zakończenie prac, które mają przekonać, że Tybetańczykom żyje się dobrze i dostanio - wyjaśniała rozmówczyni Katarzyny Kobyleckiej. Tymczasem rdzennym mieszkańcom Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (by przywołać oficjalną chińską nomenklaturę) daleko do radosnego świętowania wydarzenia, które dla nich stanowi po prostu początek wieloletniej okupacji.

Sytuacja w Tybecie jest złożona. Z jednej strony kraj się zmienia, unowocześnia, Chiny modernizują ten region, ale - właśnie - kosztem kultury, kosztem utrzymania krainy w ścisłej zależności od siebie. W roku 1950 było w tym regionie 2700 klasztorów - większość z nich została jednak zniszczona. Owszem, część z tych klasztorów odbudowano, ale mnisi buddyjscy poddawani są nieustannej kontroli, zaś jakakolwiek próba niesubordynacji karana jest niewspółmiernie surowo. Stan ten rodzi jednak i takie dramatyczne akty protestu jak samospalenia - ostatnie miało miejsce w sierpniu tego roku. O drastyczności chińskich restrykcji świadczy fakt, że - jak wyjaśnili goście dwójkowej audycji - nawet za próbę pomocy ofierze samospalenia grozi wyrok sięgający dziesięciu lat...

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, jaką z tybetologami z Wydziału Orientalistycznego UW – dr Agatą Bareją-Starzyńską i Filipem Majkowskim - przeprowadziła Katarzyna Kobylecka. Dodajmy, że prowadząca audycję odwiedziła ostatnio Tybet, co zaowocowało również wieloma niezwykłymi fotografiami (można je obejrzeć w naszej galerii).

Kompozycja
Kompozycja z kwiatów w Lhasie -"pomnik" z okazji 60 rocznicy przyłączenia Tybetu do Chin. Fot. Katarzyna Kobylecka

 

 



Czytaj także

Nepal nie pozwala świętować urodzin Dalajlamy

Ostatnia aktualizacja: 06.07.2011 10:00
Tybetańczycy mieszkający na wychodźstwie w Nepalu nie mogli dzisiaj obchodzić 76 urodzin swego przywódcy XIV Dalajlamy.
rozwiń zwiń