– Ile bułeczek pani sobie życzy? A masełko w domku jest? – taki fikcyjny dialog, spełniony koszmar klientów, mógłby się pojawić, właśnie, gdzieś w sklepie, gdzie istnieje wciąż bezpośrednia relacja sprzedający-kupujący. Zmiany we współczesnym handlu sprawiają jednak, że mitycznych sprzedawczyń (sprzedawców?) zdrabniających z pasją wszystko wokół siebie jest jakby już mniej. A może to zmienia się moda i odchodzi niegdysiejszy chwyt perswazyjny polegający na stworzeniu w łatwy, bo słowotwórczy, sposób atmosfery familiarnej, bliskiej. Cieplutkiej.
O zdrobnieniach i spieszczeniach (zatem – takiej ich odmianie, która ma na celu nazywanie z sympatią, pieszczotliwe) wyrazów pospolitych i nazw własnych (imion przede wszystkim) mówiliśmy w "Sezonie na Dwójkę" z cyklu "Nasz język współczesny". Tematem audycji był także biegun przeciwległy: zgrubienia, czyli nazywanie rzeczy dużych albo i takich, które chcemy potraktować, niestety, z pogardą. Na szczęście są również choćby i psiska, czyli zgrubienia pieszczotliwie.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, jaką z prof. Andrzejem Markowskim przeprowadziła Małgorzata Tułowiecka. W audycji uczestniczyli również słuchacze, którzy zadawali pytania i dzielili się wątpliwościami dotyczące tak bieżącego tematu, jak i spraw ogólnie związanych z kulturą języka.