- Źródła majątku były dwa: to były dawne posiadłości rodziny jeszcze sprzed czasów unijnych z zachowaniem tytułu książęcego (kniaziowskiego), oraz nadania królewskie – wyjaśniał dyr. Jerzy Petrus. – Były to często dzierżawy, albo starostwa dane na czas określony, ale później w wyniku petycji do tronu większość rodzin zachowywała owe "tłuste" starostwa. Drugim źródłem majątku były umiejętne ożenki. Sapiehowie bardzo skrupulatnie wykorzystywali tę drogę, zyskując poprzez małżeństwa zarówno sojuszników jak i ogromne posagi.
Sapiehowie – kolekcjonerzy i mecenasi – taki tytuł nosi wystawa, która zostanie otwarta na Wawelu 4 października. Ukaże one wielkość rodu i jego możliwości finansowego wsparcia powstających świątyń i klasztorów, wznoszenia okazałych pałaców oraz gromadzenia w nich dzieł sztuki.
Kazimierz Lew nie był tak dobrym politykiem jak jego ojciec, Lew Bazyli, ale był najwybitniejszym w rodzie kolekcjonerem i mecenasem sztuki. Zapoczątkował on wielką kolekcję sapieżyńską. Należały do niego m.in. gobeliny poświęcone Salomonowi. Na wystawie zaprezentowane są dwa z zachowanych trzech (z pierwotnych ośmiu). Artysta, który malował kartony do tych tkanin był uczniem samego Rubensa. Ważną częścią ekspozycji jest też niemal kompletnie zachowana kodeńska galeria portretów (zachowały się 72 spośró 76 płócien) ufundowana przez Jana Fryderyka Sapiehę na przełomie lat 30. i 40. XVIII w.
Po wystawie oprowadzili nas: dr Joanna Winiewicz-Wolska, Stanisława Link-Lenczowska oraz dyr. Jerzy Petrus.
Audycję przygotowała Hanna Maria Giza.