"Katolicyzm, który nie byłby otwarty, przeczyłby swojej istocie" – pisze Józefa Hennelowa, wieloletnia redaktorka "Tygodnika Powszechnego", w swojej nowej książce "Otwarty, bo powszechny. O Kościele, który może boleć". W rozmowie z Hanną Marią Gizą ceniona publicystka przypominała tę (wypływającą z ducha Soboru Watykańskiego II, nie dla wszystkich jednak oczywistą) prawdę o wspólnocie wierzących. – Kościół jest otwarty w sensie posłania. Jest zawsze skierowany ku wszystkim, z którymi można czynić dobro – mówiła. Jednocześnie: sprzeciwiła się wartościowaniu katolików wedle klucza owej "otwartości". – Kościół otwarty to wywieszka. Nie wolno jej wiązać z jednym tytułem prasowym czy związkiem ideowym – przestrzegała przez łatwym klasyfikowaniem.
O otwartości Kościoła mówił również drugi z gości "Sezonu na Dwójkę" – Maciej Müller. Według dziennikarza, Kościół musi być otwarty, inaczej nie głosiłby Ewangelii. Co więcej, taka postawa nie powinna być czymś wyjątkowym, ona wynika z istoty chrześcijaństwa. – Kiedy papież przychodzi do synagogi, kiedy jest dialog ekumeniczny czy międzyreligijny – to nie otwartość, ale normalność – podkreślał Maciej Müller.
W trakcie rozmowy poruszano również takie tematy jak podziały wśród polskich katolików (– To jest największy zawód, jaki robimy Janowi Pawłowi II – mówiła Józefa Hennelowa), wiązanie kwestii wiary z tożsamością narodową czy też: swoiste uprzedmiotowianie religii, utożsamianie jej istoty z abstrakcyjnym, zagrożonym zewsząd, systemem wartości. – Wiara nie wiąże się z przyjęciem jakiegoś systemu etycznego, wiara to spotkanie z Bogiem i z drugim człowiekiem – przypominał, za papieżem Benedyktem, Maciej Müller.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.
"Mój Kościół jest kościołem grzeszników i proroków. Miałam to szczęście, że spotkałam wielu proroków, a nawet mogłam z nimi pracować. O innych słyszałam i bardzo wiele zawdzięczam ich biografiom albo świadectwom. Oczywiście, mówię o prorokach w sensie najszerszym, czyli o ludziach w wyjątkowy sposób oddanych Kościołowi albo bliskich jego misji. I wierzących tak mocno, jak tylko to jest możliwe. Dlatego odnoszenie się Kościoła jako instytucji i wspólnoty do wielu z nich budziło we mnie poczucie, że mój Kościół potrafi być niesprawiedliwy. O poczucie wdzięczności pytam siebie za każdym razem, gdy przypominają mi się tacy ludzie, jak ks. Andrzej Bardecki, ojciec Karol de Foucauld, Jacek Kuroń, ks. Stanisław Musiał, Jerzy Turowicz..." (Józefa Hennelowa, "Otwarty, bo powszechny. O Kościele, który może boleć", Wydawnictwo Literackie).