Wojciech Pszoniak podkreślił w audycji, że gdy gra, nie czuje specjalnej różnicy między sobą dziś i sobą sprzed lat. - Może to dobrze, dlatego, że inaczej bym nie wytrzymał tych 50 lat na scenie.
Gość "Poranka Dwójki" odniósł się do zmian w teatrze, które zachodziły w trakcie jego kariery. Wojciech Pszoniak zwrócił uwagę na problem, jakim jest brak pokoleniowej ciągłości nie tylko w jego branży. - Pokolenie starsze od mojego nie przeżyło II wojny światowej i to jest niesłychana wyrwa. To pokolenie byłoby bazą dla mnie, byłaby ciągłość, której w Polsce nie ma w prawie każdym obszarze.
Wojciech Pszoniak zauważył, że ze względu na tempo życia i gonitwę za pieniędzmi, młodzi twórcy nie mają czasu czytać, ani zdobywać kulturowej bazy. - Każdy uważa, że zaczyna dzisiaj, a przecież największą wartością jest ciągłość. Człowiek musi mieć świadomość tego, co jest za nim i tego, co jest przed nim. Wtedy jego kroki mają sens.
Wybitny aktor snuł też refleksję na temat znaczenia widza w teatrze i różnic między oglądaniem telewizji i spektaklu. Wojciech Pszoniak zdradził, w czym znajduje ukojenie.
***
Prowadził: Paweł Siwek
Gość: Wojciech Pszoniak (aktor)
Data emisji: 25.03.2019
Godzina emisji: 8.30
Materiał został wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".
bch/mko