"Kreolski" potocznie oznacza "mieszany", a w ściślejszym rozumieniu to połączenie elementów różnych kultur (w języku, tradycjach, muzyce, sztuce, etc.). W 1964 roku argentyński kompozytor Ariel Ramirez - zainspirowany decyzją soboru watykańskiego II o możliwości odprawiania Mszy Świętej w języku ojczystym - połączył więc elementy zachodniej muzyki sakralnej z latynoamerykańskimi pieśniami i tańcami, sięgającymi czasów inkaskich.
Tak narodziła się "Msza Kreolska", która w ostatnim półwieczu zrobiła niespotykaną międzynarodową karierę, doczekała się szeregu wykonań i nagrań, także klasycyzujących, z których najsłynniejsze poprowadził sam Jose Carreras.
Twórcy warszawskiego spektaklu rozwinęli ideę Ramireza, wychodząc naprzeciw ważnym trendom w muzyce świata. Postanowili zbudować przestrzeń dźwiękową i sceniczną, która znacząco wykracza poza dotychczasowe, utarte wykonania Mszy. Oryginalne części utworu "przetykane" będą więc improwizowanymi łącznikami tematycznymi, wykorzystującymi elementy bliższych nam tradycji": bizantyjskiej czy staropolskiej.
Premierowe wykonanie tej wersji "Mszy Kreolskiej" odbędzie się 29 stycznia w warszawskim Teatrze Polskim. Więcej o dziele Ramireza oraz niedzielnym spektaklu w rozmowie Anny Szewczuk z Weroniką Grozdew-Kołacińską.