Choć Nowe Horyzonty to przede wszystkim festiwal filmowy, jego perełkę stanowią pięć niezwykłych publikacji. - Książki na Nowych Horyzontach to znakomita inicjatywa! One nie są powtórzeniem tego, co już się ukazało. To są książki o zjawiskach, nurtach i artystach, którzy nie doczekali się u nas publikacji albo byli w ogóle nieznani – podkreśla Jerzy Armata, krytyk filmowy. - One zapełniają białe plamy naszej filmowej świadomości.
W tradycji Nowych Horyzontów leży to, że książkowe publikacje związane są z filmowymi sekcjami lub retrospektywami artystów prezentowanych w danym roku. W "Klubie Trójki" zebrali się autorzy, redaktorzy i tłumacze pięciu książek, które w tegorocznej edycji festiwalu uzupełniają kinowe hity.
Konstruktor światów
Ta książka powstawała inaczej niż monografie tworzone zwykle jako zbiór tekstów pisanych przez wiele osób, które nigdy się ze sobą nie spotykają.
- Nasze teksty, które tworzą książkę "Wunderkamera. Kino Terry'ego Gilliama", wzajemnie wchodzą ze sobą w dialog, eksplorując nie tyle pojedyncze filmy, co pewne wątki, do których Gilliam obsesyjnie powraca – wyjaśnia Jagoda Murczyńska, tłumaczka.
Terry Gilliam, amerykański reżyser, który uzyskał także angielskie obywatelstwo, w Polsce znany jest głównie z działalności w grupie Monty Pythona. - W książce i retrospektywie jego filmów na NH chcieliśmy pokazać bardzo specyficzne, autorskie podejście tego twórcy do opowiadania historii - podkreśla Murczyńska i dodaje, że Gilliam nie jest opowiadaczem fabuł, ale konstruktorem światów.
A redaktor tomu Kuba Mikurda dopowiada: - Ktoś, kto bada kino Gilliama, powinien być bardziej geografem niż historykiem. (Posłuchaj o czym "Z Kubą Mikurdą rozmawia Michał Nogaś").
"Wunderkamera" przybliża twórczość reżysera nie tylko słowem, ale i obrazem. Twórcą niezwykłej oprawy wizualnej książki jest artysta grafik Jakub Woynarowski.
Symboliczne zniewolenie
- Wywrotowy i egzotyczny, japoński nurt pinku eiga nie ma swojego odpowiednika w kinie zachodnim - czytamy na stronie festiwalu. Podczas 11. edycji MFF Nowe Horyzonty, w specjalnej sekcji prezentowanych jest wiele filmów tego nurtu, a ich dopełnienie stanowi polskie tłumaczenie książki Jaspera Sharpa "Za różową kurtyną. Historia japońskiego kina erotycznego".
- Japońskie kino jest bardzo radykalne, bardzo kontrowersyjne, bardzo zabawne i bardzo dziwaczne, ale też mocno zaangażowane politycznie – wyjaśnia Jagoda Murczyńska.
Jego twórcami są autorzy awangardowi, którzy szukając swobody artystycznej i wolności wypowiedzi, pozostawali poza zasięgiem wielkich wytwórni.
- Pinku eiga rozwija się od lat 50. do dziś, a zaczęło powstawać w momencie, w którym kino przeżywało kryzys związany z odpływem widzów do telewizji. Aby przyciągnąć nową publiczność, sięgnięto po nagość, choć wtedy jeszcze niewiele można było pokazać na ekranie – mówi tłumaczka. - Nurt pinku eiga plasuje się gdzieś pomiędzy kinem artystycznym a kinem pornograficznym, stąd kontrowersje. Filmy są często brutalne, wręcz nieprzyjemne w odbiorze, dlatego warto sięgnąć do tej książki, by dowiedzieć się, skąd ta przemoc, te trudne tematy - zachęca.
Dodajmy, że w przeglądzie Nowych Horyzontów znalazły się także filmy kobiet reżyserek nurtu pinku eiga.
W bogato ilustrowanej książkce autor skoncentrował się na latach 60. i 70., czyli czasach największego zaangażowania politycznego twórców. Brutalnie wykorzystywana w filmach kobieta była symbolem Japonii okupowanej przez Amerykanów.
Norweska rewolucja
- "Kino Norwegii" to pierwsza publikacja o norweskiej kinematografii w Polsce - prezentuje kolejną festiwalową książkę jej współredaktor Paweł Urbanik.
Przed latami 80. Norwegia nie miała, prócz Anji Breien, reżyserów, którym udałoby się wyróżnić na tle innych krajów skandynawskich. – Na początku lat 90. doszło do istotnej zmiany, gdy zaczęły powstawać filmy godne pokazania na festiwalach międzynarodowych i zaczęto zauważać, że istnieje coś takiego jak kino Norwegii - opowiada gość Trójki.
Prawdziwą zmianę, wręcz rewolucję, przyniosły ostatnie lata. – Wreszcie to kino próbuje się oderwać od kina skandynawskiego i znaleźć swój własny język.
Mówi o tym publikacja, którą Urbanik przygotował wraz z Janem Erikiem Holstem.
Krytyk filmowy Jerzy Armata dodaje, że coraz większe znaczenie zdobywa norweska animacja. Na tegorocznym festiwalu ANIMATOR filmy twórców z Norwegii zdobyły 1. i 3. nagrodę.
Historia z morderstwem w tle
Tym razem jednak Jerzy Armata nie uczestniczył w dyskusjii jako krytyk, lecz autor. Jego książka "Z Armatą na Wilka. Animowany blues Mariusza Wilczyńskiego" towarzyszy retrospektywie polskiego reżysera i animatora.
- Mariusz jest pedagogiem, performerem, reżyserem, scenarzystą, malarzem, grafikiem, uprawia bardzo różne dziedziny sztuki, ale przede wszystkim jest interesującym człowiekiem. Choć książka jest pięknie wydana, można powiedzieć – do oglądania, to jej zasadniczą częścią jest rozmowa – mówi autor.
Wilczyński, do tej pory artysta o wiele bardziej znany poza granicami naszego kraju niż w Polsce, we Wrocławiu prezentuje swoje animacje, filmy użytkowe oraz prace swoich studentów. Festiwalowi widzowie mogą również oglądać zwiastun najnowszej animacji "Zabij to i wyjedź z tego miasta".
Posłuchaj "Klub Trójki o Nowych Horyzontach książek", a dowiesz się, dlaczego cztery lata temu Mariusz Wilczyński chciał... zabić Jerzego Armatę.
Na bakier z kinem głównego nurtu
Książka "Midnight Movies: Seans o północy" towarzyszy sekcji "Nocne szaleństwo - 'Round Midnight" i jest poświęcona kultowym filmom wyświetlanym właśnie po północy. – Te filmy dopiero w nocy w pełni rozwijały skrzydła, często po tym, jak były odrzucane z kina głównego nurtu – mówi tłumacz publikacji Michał Oleszczyk.
Jego zdaniem książka Johna Hobermana i Jonathana Rosenbauma, historyków i krytyków kina, jest jedną z najsłynniejszych książek historyczno-filmowych. - To pierwsza w Polsce tak kompleksowa możliwość zapoznania się z pewnym wycinkiem historii kina kultowego – twierdzi w rozmowie z Ryszardem Jaźwińskim.
Pozycja godna polecenia tym bardziej, że napisana jako pasjonujący reportaż kulturowy, językiem zrozumiałym dla każdego miłośnika kina, nie zraża filmoznawczym żargonem.
Hoberman i Rosenbaum opisują niemal sto filmów, które w ciągu ostatnich czterdziestu lat uznane zostały za "kino kultowe". Znalazły się wśród nich "Różowe flamingi" Johna Watersa, "Głowa do wycierania" Davida Lyncha czy "Noc żywych trupów" George'a A. Romero.
Autorów, tłumaczy i redaktorów książek można spootkać na Nowych Horyzontach podobnie jak aktorów, reżyserów i muzyków. Festiwal pokazuje, jak poszczególne gałęzie sztuki mogą się uzupełniać, a nie ze sobą konkurować.
Zapraszamy zatem melomanów, czytelników i kinomaniaków do Wrocławia! 11. MFF Nowe Horyzonty trwa do 31 lipca.