Fidel płocka w Pakistanie

Maria Pomianowska, mistrzyni world music i międzykontynentalnych podróży dźwiękowych, zawitała tym razem do Islamabadu. O polsko-pakistańskich związkach muzycznych, ale też o... strachu przed porwaniem opowiedziała w Dwójce.

Maria Pomianowska

Foto: materiały promocyjne

Wiele lat spędziła w Japonii, gdzie koncertowała nawet na dworze cesarskim, a nowatorskie międzykulturowe projekty prezentowała m.in. w Indiach, Egipcie, Libanie, Tunezji i wielu inych zakątkach świata (a z muzyką Chopina dotarła, co prawda: wirtualnie, na 5 kontynentów). W rozmowie z Anną Szewczuk Maria Pomianowska przyznała jednak, że pakistańska wyprawa należała do tych najbardziej odegłych i ekscytujących, nie tylko w wymiarze muzycznym.

- Do Islamabadu prawie nikt nie przyjeżdża, zwłaszcza muzycy. Ze strachu przed porwaniem. Po mieście poruszaliśmy się wyłącznie z ochroną - wyjaśnia gość Dwójki. - Tym większym wydarzeniem był nasz wspólny koncert z muzykami pakistańskimi. Pisano o nim we wszystkich gazetach, a sala była wypełniona po brzegi.

Maria Pomianowska oczarowała Pakistańczyków między innymi umiejętnością gry na ich tradycyjnym instrumencie sarangi. Okazuje się, że we własnej ojczyźnie został on wyparty przez harmonium i inne muzyczne urządzenia. Dziś w 200-milionowym narodzie na sarangi potrafi grać może kilkanaście osób. Niewiele więcej niż w Polsce, gdzie tajników tego instrumentu naucza kolejne pokolenia Maria Pomianowska.

Co ciekawe, sarangi uznać można za protoplastę polskiej fideli płockiej, której rekonstrukcji po setkach lat milczenia dokonała właśnie Maria Pomianowska. Korzystała zresztą przy tym z pakistańskiego wzorca. Podczas występu w Islamabadzie ci dwaj dalecy krewni mieli okazję, być może po raz pierwszy, zabrzmieć razem. Koncert opublikowany została w Pakistanie na płycie. Polscy słuchacze mogą ściągnąć album w formacie mp3 ze strony naszej ambasady w Islamabadzie.

Więcej m.in. o nikomu nieznanych muzycznych geniuszach, bytujących gdzieś na targanej niepokojami pakistańkiej prowinicji, w rozmowie Anny Szewczuk z Marią Pomianowską.