"Wizualne arcydzieło", "największe odkrycie", "film z zupełnie innej półki" - "Papusza" Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze zachwyciła krytyków podczas 48. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach. Obraz pokazany został w ramach Konkursu Głównego.
"Papusza" to film o Bronisławie Wajs - romskiej poetce. Takie imię wymyśliła jej matka – oznacza ono "lalka". Kiedy Papusza się rodziła, romskie kobiety przepowiadały, że "przyniesie wszystkim wielką dumę albo wielki wstyd". Ona sama, wiele lat później odrzucona przez swoich i umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, rzuci mimochodem słynne zdanie: "Gdybym nie nauczyła się pisać, byłabym szczęśliwa". Ale czym byłoby to szczęście?
Kadr z filmu "Papusza", reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze
Film "Papusza" nie jest filmem biograficznym, skrupulatnie, według jasnej chronologii i porządku, ukazującym fakty z trudnego życiorysu poetki. Owszem, poznajemy daty, miejsca, ludzi, wydarzenia, jakie mniej więcej po sobie następowały - ale nie chronologia jest tu ważna i następstwo zdarzeń, a emocje, które uruchamiały się w bohaterce na poszczególnych etapach jej życia i złożyły się na jej nie do końca odgadnioną osobowość.
Współautorka filmu, Joanna Kos-Krauze mówiła w "Poranku Dwójki”, że jest bardzo zadowolona z uznania jakim cieszy się „Papusza”, dodała, że jeszcze żaden jej film nie miał tak dobrej prasy, jak ten. Jej zdaniem Czesi i Słowacy znają polskie kino, lubią je, dyskutują o nim. Zwracała też uwagę na obraz „Płonące wieżowce” Tomasza Wasilewskiego, który otrzymał na festiwalu jedną z nagród. Mówiła o młodym reżyserze, że jest bardzo utalentowany i cierpliwy, a ona sama czuje się jego „matką chrzestna”, gdyż wszędzie zaświadcza o jego wielkich umiejętnościach.
Według ocen części krytyków filmowych „Papusza” jest kontynuacją filmu „Mój Nikifor” – oba obrazy mówią o losie wyjątkowych artystów - samouków. Joanna Kos-Krauze nie do końca zgodziła się z tym twierdzeniem tłumacząc, że Nikifor uważał, że maluje najlepiej na świecie, a Papusza nie była nigdy pewna swojej twórczości, część wierszy spaliła, wstydziła się swojego braku wykształcenia. W jej opinii film jest opowieścią o artyście, ale pełnoprawnym bohaterem jest też cygańszczyna. Autorzy podjęli próbę pokazania świata, który już zniknął. – To jest przede wszystkim film o kobiecie, o poetce – zaznaczyła.
Joanna Kos-Krauze chwaliła świetną grę Jowity Budnik, która wcieliła się w rolę tytułową i mówiła o tym, że w filmie gra jedynie czterech profesjonalnych aktorów.
W radiowej Dwójce wspominała, że zagraniczni dziennikarze zwracali szczególną uwagę na zrekonstruowanie w produkcji cygańskiego świata, romskich miasteczek. Joanna Kos-Krauze zaznaczyła, że była wdzięczna tej społeczności za odsłonięcie kawałka swojego świata i zwyczajów.
Poinformowała, że najprawdopodobniej na polskich ekranach film będzie można obejrzeć w listopadzie, ale możliwe, że jego premiera będzie mieć miejsce dopiero w przyszłym roku.
***
W dalszej często programu zapraszaliśmy do Muzeum Narodowego we Wrocławiu na wystawę "Kształty polskiej litery". Kto jest autorem pierwszej polskiej czcionki narodowej, jaki krój pisma nawiązuje do architektury Torunia, jak wiele osób zajmuje się w Polsce projektowaniem krojów pisma - tego między innymi można się będzie dowiedzieć, oglądając tę wystawę. Pokazanych zostanie kilkadziesiąt eksponatów, w tym publikacje drukowane polskimi czcionkami powstałymi w okresie międzywojennym, przykłady pism tworzonych w 2. połowie XX wieku, szkice i realizacje liternicze. O wystawie opowiadał jej kurator - Wojciech Kaczorowski.
Rozmawiał Marcin Pesta
pp