Jagoda Szelc: po dyplomie trzeba jeszcze zabić w sobie studenta

Ostatnia aktualizacja: 19.03.2019 11:59
- Bardzo trudno jest pożegnać się z taką grupą, którą oni stanowili i trzeba wprost proporcjonalnie wymyślić ceremonię zamknięcia tego etapu, co często kojarzy się nam z dyplomem, czyli z jakimś naddatkiem, a chodziło o to, żeby się czegoś pozbyć. Tym czymś była tożsamość studenta - mówiła reżyserka filmu "Monument".
Audio
  • Jagoda Szelc o wyreżyserowanym przez siebie filmie "Monument" (Poranek Dwójki)

Drugi obraz w dorobku Jagody Szelc, po nagradzanym "Wieża. Jasny dzień", to dyplom aktorski dwadzieściorga studentów i studentek łódzkiej filmówki. Wcielają się oni w studentów hotelarstwa, którzy przybywają na praktyki do tajemniczego hotelu. Szybko okazuje się, że miejsce nie należy do zwyczajnych. Despotyczna menadżerka pozbawia bohaterów imion i zmusza ich do wykonywania niezrozumiałych czynności. Choć bohaterowie orientują się, że coś jest nie tak, nie wiedzą, że w hotelu czas jest względny, a przestrzeń staje się figurą niemożliwą.

- Być może część słuchaczy ma podobne przeżycia, że ciężko jest dostać dyplom, zbić piąteczkę w dziekanacie i powiedzieć: "No to na razie, teraz idę w dorosłość". Najpierw trzeba trochę zabić tego studenta w sobie kijem. Wydaje mi się, że pod koniec tego filmu jest pewne zdarzenie, w którym oni właśnie się witają i żegnają ze sobą, ponieważ to jest scena, w której oni prawdopodobnie po raz ostatni wystąpili razem na ekranie - tłumaczyła reżyserka.

Jaki moskiewski budynek był pierwowzorem hotelu, który pokazany jest w "Monumencie"? Jakie ograniczenia towarzyszyły powstawaniu filmu? Dlaczego Jagoda Szelc nie chce robić kina dla widzów? O tym w nagraniu audycji.

***

Prowadził: Paweł Siwek

Gość: Jagoda Szelc (reżyserka)

Data emisji: 19.03.2019

Godzina emisji: 8.30

Materiał został wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".

pg

Czytaj także

"Kurier". Philippe Tłokiński: ostrożnie podchodzę do porównań do Bonda

Ostatnia aktualizacja: 11.03.2019 12:36
- Ani nie ta postać, ani nie ten budżet, ani nie ta historia. Byłoby błędem zrobienie z Jana Nowaka-Jeziorańskiego Jamesa Bonda. Przecież to jest karykaturalna postać, a tutaj mamy człowieka z krwi i kości, który ma swoje słabości, ale cechuje go bohaterski charakter - mówił w Dwójce odtwórca tytułowej roli w filmie "Kurier" Władysława Pasikowskiego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Over the Limit". Intymny portret sportsmenki

Ostatnia aktualizacja: 18.03.2019 14:00
- Chcieliśmy pokazać nie tylko, czym dla naszej bohaterki jest sport, ale też jej życie prywatne i to, z czym musi się mierzyć - o dokumencie poświęconym gimnastyczce Margaricie Mamun opowiedział w Dwójce operator Adam Suzin.
rozwiń zwiń