Drugi obraz w dorobku Jagody Szelc, po nagradzanym "Wieża. Jasny dzień", to dyplom aktorski dwadzieściorga studentów i studentek łódzkiej filmówki. Wcielają się oni w studentów hotelarstwa, którzy przybywają na praktyki do tajemniczego hotelu. Szybko okazuje się, że miejsce nie należy do zwyczajnych. Despotyczna menadżerka pozbawia bohaterów imion i zmusza ich do wykonywania niezrozumiałych czynności. Choć bohaterowie orientują się, że coś jest nie tak, nie wiedzą, że w hotelu czas jest względny, a przestrzeń staje się figurą niemożliwą.
- Być może część słuchaczy ma podobne przeżycia, że ciężko jest dostać dyplom, zbić piąteczkę w dziekanacie i powiedzieć: "No to na razie, teraz idę w dorosłość". Najpierw trzeba trochę zabić tego studenta w sobie kijem. Wydaje mi się, że pod koniec tego filmu jest pewne zdarzenie, w którym oni właśnie się witają i żegnają ze sobą, ponieważ to jest scena, w której oni prawdopodobnie po raz ostatni wystąpili razem na ekranie - tłumaczyła reżyserka.
Jaki moskiewski budynek był pierwowzorem hotelu, który pokazany jest w "Monumencie"? Jakie ograniczenia towarzyszyły powstawaniu filmu? Dlaczego Jagoda Szelc nie chce robić kina dla widzów? O tym w nagraniu audycji.
***
Prowadził: Paweł Siwek
Gość: Jagoda Szelc (reżyserka)
Data emisji: 19.03.2019
Godzina emisji: 8.30
Materiał został wyemitowany w audycji "Poranek Dwójki".
pg