Całkowicie pusto na ulicach, ale z okien dochodzą rozmowy. W blokach też słychać co dzieje się w innych mieszkaniach. To były inspirację do powstania polskiego pawilonu na Biennale Architektury w Wenecji . Projekt został wyróżniony. Katarzyna Krakowiak i Michał Libera, nadali mu tytuł z Dickensa "Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of great powers", czyli "Iżby ściany drżały pęczniejąc skrywaną wiedzą o wielkiej mocy".
Nazwa barokowa, ale sam pomysł jest bardzo prosty. W środku pusta, szara przestrzeń i malutka absyda. - Wchodzi się i wszystko zaczyna grać - opowiada Ewa Szczecińska, dziennikarka Dwójki, która była na Weneckim Biennale Architektury. - Ściany, wentylatory, podłoga pełnią w tym pawilonie podwójną rolę: są elementami architektury i wielkimi rezonatorami. One cały czas drgają, pulsują. Wrażenie jest zupełnie niezwykłe.
Z Krakowiak i Liberą współpracowali akustycy. Cały budynek drga, słychać rozmowy, nucone melodie, trzaski. - Ściana po lewej stronie od wejścia jest prawie całkowicie wytłumiona. Natomiast ściana po prawej stronie tak mocno drży i przekazuje rozmaite dźwięki, że każdy ma ochotę do niej przyłożyć ucho.
Ludzie bez przerwy w tej przestrzeni śpiewali, nucili, szeptali i pokrzykiwali. Twórcy nagrodzonego pawilonu, nazywają go "dźwiękową rzeźbą", będzie się można z nimi spotkać w warszawskiej Zachęcie w czwartek, 6 września w południe.
usc