16 lutego 1731 roku w Rzymie urodził się Marcello Bacciarelli. 35 lat później został nadwornym malarzem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Gdyby nie Stanisław August…
Król Stanisław August Poniatowski znany był ze swojego zamiłowania do sztuki, nie dziwiło więc to, że nadwornego malarza sprowadził sobie z samych Włoch.
50:36 Marcello_Bacciarelli.mp3 W audycji Hanny Marii Gizy z cyklu "Klub ludzi ciekawych wszystkiego' o malarzu nadwornym Stanisława Augusta Poniatowskiego, Marcello Bacciarellim oraz o kolekcji króla mówią historycy sztuki z Ośrodka Sztuki Zamku Królewskiego w Warszawie: Hanna Małachowicz oraz Izabela Zychowicz. (PR, 19.07.2012)
– Był to element ówczesnej mody, wizerunku oświeconego władcy, który był zobowiązany wspierać naukę, sztukę, kulturę – mówiła Hanna Małachowicz z Ośrodka Sztuki Zamku Królewskiego w Warszawie. – Stanisław August nie różnił się w tym niczym od innych władców europejskich.
Nz: Stanisław August Poniatowski, aut. Marcello Bacciarelli (1786), źr. Lwowska Narodowa Galeria Sztuki, Wikipedia/dp
Poniatowski jeszcze zanim został królem wiele podróżował po Europie. Zamiast jednak studiować taktyki wojenne wolał odwiedzać pracownie artystyczne.
– Najprawdopodobniej Marcello Bacciarelli i Stanisław August spotkali się jeszcze w Dreźnie, podczas jednej z młodzieńczych podróży przyszłego monarchy – mówiła Izabela Zychowicz w rozmowie z Hanną Marią Gizą w 2012 roku. – Stąd wypłynęło zaproszenie go dla Marcello Bacciarellego, kiedy Stanisław August został wybrany na króla.
Przyjaciel króla
– Bacciarelli nie zrobił jakiejś oszałamiającej kariery przed przyjazdem do Polski, ani w Dreźnie, ani wcześniej w Rzymie – zaznaczała Hanna Małachowicz. – Propozycja Stanisława Augusta była dla niego z pewnością szalenie atrakcyjna.
Poniatowski wybrał niewiele znaczącego Bacciarellego, żeby łatwiej było mu wpływać na pracę swojego malarza. Innym atutem, który skłonił króla do jego zatrudnienia było pochodzenie. – Baccarelli był Włochem, miał bardzo wiele znajomości artystycznych w Rzymie – przypominała Izabela Zychowicz. – Dla króla Italia była prawie mitycznym krajem, do którego nigdy, przez całe życie nie udało mu się wyjechać. Marcello Bacciarelli był substytutem tychże Włoch i dzieł sztuki tam zgromadzonych.
Bacciarelli oprócz tego, że był malarzem Stanisława Augusta, jego pośrednikiem podczas kolejnych zakupów dzieł sztuki oraz w sprowadzaniu artystów z zagranicy to to z królem się po prostu przyjaźnili.
Nz: Portret Izabeli Lubomirskiej (Elżbiety Czartoryskiej) "Błękitnej markizy" (1770), aut. Marcello Bacciarelli, źr. Muzeum w Wilanowie, Wikipedia/dp
Prawa ręka władcy
Ze stanowiskiem nadwornego artysty wiązała się stała pensja oraz inne przywileje, np. stałe miejsce w teatrze, czy utrzymanie własnych koni. Przed abdykacją król zlecił inwentaryzację zbiorów dworu. Inwentarz ten wykazywał 2289 obrazów, które były prywatną własnością króla. Po jego śmierci spadkobiercy zaczęli wyprzedawać kolekcję, do dziś odnaleziono zaledwie 15% zbioru.
Malarz nie towarzyszył królowi na wygnaniu. Poniatowskiemu bardziej zależało na tym, aby Bacciarelli trzymał pieczę nad jego kolekcją. Pod jego nieobecność wypłacał nawet pensje pracownikom.
Mistrz portretu
– Cechą charakterystyczną Bacciarellego jest pewna idealizacja wizerunków osób przedstawianych – zaznaczała Izabela Zychowicz. – Nie dostrzeżemy nigdzie nieprzyjemnych fizjonomii.
Na polecenie króla włoski malarz wykonywał dzieła ukazujące sceny historyczne. Sam jednak najlepiej czuł się w portretach i w tym gatunku się wyspecjalizował. Tych przedstawiających Stanisława Augusta namalował ponad trzydzieści. Bohaterami jego dzieł była cała rodzina królewska i polska arystokracja.
Bacciarelli założył (w 1766) i prowadził Malarnię Królewską, w której uczyli się kolejni portreciści. – Istnieje takie przekonanie, że nie byłoby dzisiejszej sztuki w Polsce, gdyby nie malarnia i poczynania Stanisława Augusta w XVIII wieku – podkreślała Izabela Zychowicz.
Przed Stanisławem Augustem po objęciu władzy w kraju stanęło zadanie zorganizowania życia artystycznego od nowa. Wraz z nim wyzwania tego podjął się Marcello Bacciarelli. – Udało im się wychować pokolenia artystów, którzy przenieśli ten klasycystyczno-oświeceniowy styl epoki stanisławowskiej w wiek XIX – podsumowała Hanna Małachowicz.
mb/im